Czas pokaże czy będe miał przyjemność dołączyć do grona kierowców ciężarówek przemierzających Europe wzdłuż i w szerz....
Fajnie że masz pasje. Wychodzę jednak z założenia że jeżeli ktoś tego nie kocha i tego nie lubi - nigdy nie będzie dobrym kierowcą TIRa.
Wiedz jednak jedno: nie jest fajnie mieszkać, jeść, myć się - egzystować w ciężarówce, wierz mi że to męczące. Po jakimś tam czasie pojawiają się problemy z kręgosłupem, boli tyłek i wzrok. Nie żebym ci odradzał, ale żebyś wiedział jaką drogą idziesz.
Nie ma życia, życie masz w ciężarówce, sam. Ile przez to rodzin się rozpada. Na początku, młody, frajda, pasja, ale potem przychodzi prawdziwe życie i nie jest tak kolorowo. To zaczyna brzydnąć i pojawia się znużenie, tzw. depresja kierowcy - popularna dla tych co jeżdżą w trasy.
Ja ci proponuje coś innego: szukaj sobie takiej pracy że pracujesz 8-10, a nawet i 12 godzin, ale wracasz do domu ( do żony i dzieci kiedyś tam ), aby twoje dzieci nie widziały taty 2 razy w roku.
Można jeździć ciężarówkami po Polsce, może w odrębnie twojego miejsca zamieszkania ( rozwozić produkty, usługi - benzyna, piasek itd. ). Z naczepami też jest praca w regionie. Tak myślę. Zawód kierowcy nie musi oznaczać długich tras odrazu.
Przykładowo ja pracuje z długimi zestawami, 25 metrów, tzw. pociągi drogowe i zaczynam pracę o 4 rano a kończe o 12 i codziennie o 12 po południu jestem w domu. Po prostu przewożę w odrębie miasta i jego granic. Takiej pracy szukaj, staraj się bynajmiej.
To jak narkotyk, widzisz tylko znaki i drogę. Reszta świata nie istnieje i sensem życia staje się nieustanna wędrówka.