"350 kilometrów przejechał sam autem 12-latek spod Piotrkowa. Po kilkugodzinnej podróży chłopak został zatrzymany przez policjantów i przekazany rodzicom.
Wczoraj rano mieszkaniec wsi pod Piotrkowem powiadomił policję o kradzieży samochodu zaparkowanego w garażu oraz uprowadzeniu 12-letniego syna. Policjanci, po przyjrzeniu się całej sprawie, podejrzewali, że chłopak sam zabrał samochód.
Jak się okazało, 12-latek zabrał z domu 900 złotych i około północy wyjechał samochodem w kierunku Warszawy. Celem jego podróży była wizyta u kolegi pod Białymstokiem.
W trakcie prowadzonych poszukiwań policyjnych ojcu udało się nawiązać telefoniczny kontakt z synem. Wystraszony nastolatek zaprzestał dalszej jazdy. Zdążył jednak przejechać 350 kilometrów.
Policjanci z najbliższego komisariatu dotarli do chłopca i zaopiekowali się nim.
Po kilkugodzinnej podróży chłopak cały i zdrowy został przekazany rodzicom."
http://wiadomosci.onet.pl/1644321,11,item.html
Zuch chłopak, hehe 8). Pewnie tatus od malego uczyl go jezdzic skoro dal rade 350km obskoczyc i nie miec ani dzwona ani zatrzymania przez policje :). Na polskich drogach juz chyba nic mnie nie zdziwi :)