Zacytuję Wam coś, z czego wynika, że na drogach niepublicznych można legalnie nie stosować się do żadnych znaków drogowych, które mają na celu jedynie upłynnienie ruchu (no bo te mające wpływ na bezpieczeństwo mają moc z tytułu pkt. 2 art. 1 Ustawy).
Historia rodem z Elbląga. Pewien pan zadzwonił po policję, bo jakiś kierowca stał na zakazie, tarasując ruch (było to na podjeździe do sądu). Przyjechała policja i stwierdziła, że mimo że faktycznie stoi tu zakaz zatrzymywania, to niestety nie widzą tu znamion wykroczenia. I odjechali! Nie podając żadnego logicznego wyjaśnienia.
Facet napisał w tej sprawie do gazety i oto co mu odpowiedział Komendant Miejski Policji w Elblągu (żeby było śmieszniej, nie ma tu nawet nazwiska tego komendanta ;)):
Zgodnie z ustawą o drogach publicznych, drogi publiczne zalicza się do jednej z następujących kategorii: krajowe, wojewódzkie, powiatowe, gminne. Pozostałe drogi zaliczane są do dróg niepublicznych. W tej grupie znajduje się również droga dojazdowa do budynku sądu i prokuratury w Elblągu przy ul. Dąbka. Z art. 1 ustawy Prawo o Ruchu Drogowym wynika, że wszystkie jej przepisy mają zastosowanie do uczestników ruchu na drogach publicznych oraz na tych drogach niepublicznych, które leżą w strefie zamieszkania. (...) Poza drogami publicznymi i strefami zamieszkania przepisy Prawa o Ruchu Drogowym stosuje się, jeśli jest to konieczne dla uniknięcia zagrożenia bezpieczeństwa uczestników tego ruchu. Dodać jeszcze należy, że w obecnym stanie prawnym znaki znajdujące się na drogach niepublicznych wyrażają jedynie przyjętą przez zarządcę terenu organizację ruchu, a oznakowanie takie nie ma umocowania prawnego. Tak więc zastrzeżenia czytelnika do oceny prawnej zachowania posiadacza samochodu honda parkującego za znakiem "zakaz zatrzymywania się" na drodze niepublicznej pod budynkiem sądu i prokuratury przy ul. Dąbka, nie są uzasadnione.
Więc do cholery w jakim celu te znaki są stawiane, skoro nie można wyciągać żadnych konsekwencji z powodu niestosowania się do nich?
PS: Inna sprawa, że zanim się z tej dziury prawnej skorzysta, warto mieć pewność, czy dana droga jest publiczną, czy nie. A o tym wie tylko zarządca terenu. ;)