"Wiele znaków" to mi się kojarzy z Wrocławiem

Miasto nie dość że ma godzinowy zakaz wjazdu, to jeszcze jest podzielone na strefy tonażowe z wyłączeniami... Kiedyś dostawę miałem do marketu budowlanego, i po drugiej stronie skrzyżowania widzę zakaz na 12t i tabliczki z wyłączeniami długości litanii... Jaki to ma sens w tym miejscu? Jak pojadę prosto, to i tak muszę się zatrzymać za znakiem i pójść sobie na spokojnie przeczytać, co oni tam nabazgrali... Ale w razie czego i tak już jestem na zakazie, jeśli nie łapię się pod żadne wyłączenie. Dlatego nie dziwię się kolegom którzy widząc wyłączenie jakiekolwiek nawet tego nie próbują czytać - jadą bo tam pewne jest napisane że mnie nie dotyczy
Żeby nie było to nie tylko Wrocław ma z tym problemy.
Inna kwestia to że nad ustawianiem znaków nikt chyba w naszym kraju nie panuje... Ze dwa lata temu byłem na wypadku na jednej z osiedlowych ulic, doszło do zderzenia busa z motocyklem... Przyjechała policja celem ustalenia kto był sprawcą i się zaczął cyrk, bo znaków typowo ustalających pierwszeństwo nie było. Za to była "strefa ruchu" i "koniec strefy ruchu", ustawione w ten sposób, że teoretycznie z punktu widzenia obu kierujących musieli oni ustąpić temu drugiemu. Jak to się zakończyło dla uczestników tego zdarzenia nie wiem, ale po fakcie zamiast poprawić ustawienie tych dwóch znaków, to do jednej tych z dróg przy skrzyżowaniu dołożono A7...
Jest takie przynajmniej jedno miasto powiatowe w naszym kraju, gdzie w centrum jest zakaz 3,5t RMC z wyłączeniem m.in. autobusów - i takowy znak stoi na każdym wjeździe do centrum, poza jedną drogą... Do dziś się zastanawiam czy to przeoczenie, czy jakieś celowe działanie, co autor w ogóle miał na myśli, i czy ktokolwiek jest w stanie wyegzekwować cokolwiek od kierowcy ciężarówki, który będzie się poruszał po centrum miasta - mandat mu dadzą? Chyba jedynie w przypadku gdy patrol będzie świadkiem przejechania znaku na jednej z "zabronionych" dróg.
Jest i takie miejsce, gdzie od lat stoi sobie znak informacyjny o zakazie za skrzyżowaniem na 7t RMC, a gdy przejedziemy te skrzyżowanie to trafiamy na zakaz ale na 7t DMC... Zarządca drogi nie widzi problemu... zakaz to zakaz, na uj drążyć temat, oni różnicy nie widzą... A w ogóle to oni ten znak informacyjny dali, a nie musieli, mogli kierowców dużych wpuszczać w maliny bez ostrzeżenia że jakiś zakaz stoi za ostatnim skrzyżowaniem na którym mogli uciec... Przecież w przepisach nigdzie nie jest napisane że takie znaki są wymagane. A że się dojeżdża pod zakaz nieraz i nie ma jak zawrócić, a wycofanie bez asysty i przynajmniej częściowego zablokowania ruchu jest właściwie niemożliwe, to co to kogo obchodzi?
No i tak to się nam żyje w tym patologicznym kraju... 13 lat za kółkiem i starczy, zmieniam robotę bo ileż można znosić tę głupotę, która jak rak toczy te państwo.