Witam!
Wczoraj zdarzyła się taka sytuacja,że o godzinie 17,gdy padał mocny deszcz jechałam z córką drogą dwukierunkową. Wrzuciłam kierunkowskaz w prawo,bo chciałam zjechać na parking lecz zobaczyłam,że nie ma miejsca więc wyłączyłam kierunkowskaz. Ujechałam chwile właczyłam lewy migacz. Upewniłam się,że nic nie jedzie z tyłu ani z przodu i zaczęłam skręcać w lewo,żeby zaparkować po drugiej stronie ulicy. Byłam już w połowie drugiego pasa i nagle wjechał we mnie kierowca golfa. Chciał mnie wyprzedzić.Zjechalismy na pobocze.
Ja mam uszkodzony lewy przód auta,drzwi sie nie da otworzyć ani zamknąć. Jemu odpadła część z przodu i na środku ulicy było pełno szkieł. Wysiadłam z auta zaczęłam krzyczeć na goscia,a ten nic spokojnie sobie wyszedł i zbiera ta część. No więc ja wzywam policje.
Gościu twierdzi,że on widział tylko kierunkowskaz w prawo. Policja,że jeżeli uderzył w lewą przednią część to wina jest moja,bo taka jest zasada. Pózniej przyjeżdża drogówka i oni też trzymają się tej zasady.
Tłumacze im,że nie zmieniłam nagle kierunkowskazów tylko odczekałam chwile i upwniłam się w lusterku,że nic nie jedzie. Nie widziałam żeby dawał migacz,że wyprzedza. Nawet córka widziała,że patrzyłam w lusterka i dałam kierunkowskaz. No ale policja mówi,że mandat albo sprawa trafia do sądu. No to wzięłam mandat 250zl.
Co o tym sądzicie?
Mi gościu wydaje się byc podejrzany. Albo był pewny siebie,albo nie zależało mu na aucie. Może byc też tak,że on już sie wkurzył,że właczam i wyłaczam kierunkowskaz nie zauważył,że po chwili właczyłam w lewo jemu się już spieszyło i jak ja już skręcałam to on zaczął wyprzedzać. Może właczył migacz na chwile tak,że może mignąl dwa razy i wyłaczył.
Najbardziej mnie wkurzyło to,że policja nie wie czy on włączył kierunkowskaz czy nie,a i tak całą winą obarczyli mnie. Zeby chodziaż ponióśł te 30% kary.
Piszcie co o tym sądzicie widziałam,że było już kilka takich sytuacji na forach.