dziś przydarzyła mi się taka oto sytuacja na drodze.
Na światłach (zielonych) z prawego pasa (są po 2 pasy w każdym kierunku na drodze jedno jezdniowej) skręcałam w prawo, tuż za skrętem jest przejście (zero pieszych), jadę dalej raczej dość wolno, bo jakieś 20-25 metrów od zjazdu zamierzam skręcić znów w prawo, przede mną auto (z kierunkowskazem sygnalizującym skręt w prawo) zatrzymuje się nagle, jakieś 5 do 10 m ZA przejściem, w momencie gdy najeżdżam na nie (sądziłam, że kierowca jak ja wolno się toczy, a nie staje, a nie dostrzegłam świateł stopu, więc nie zdążam wyhamować do zatrzymania) wysiada z niego pasażerka przednimi drzwiami.
Jest stłuczka, kierowca (też kobieta), przyznaje, że nie powinna się tam zatrzymać, ale utrzymuje też, że jestem po części winna, bo nie zachowałam należytej odległości? ostrożności? Decydujemy nie wzywać policji, obydwie się spieszymy. Dochodzimy do porozumienia co do oceny tego zajścia.
Spisujemy na kartce z notesu 'protokół' podpisany przez mnie i tą drugą , (z danymi: dzień miejsce, godzina)
fragment:
"uczestniczyłam w kolizji drogowej (...) doszłyśmy do porozumienia co do wspólnej winy i że koszty związane z naprawą aut pokryjemy każda w połowie" .
Zapisałam dane personalne, adres, nr dowodu, zrobiłam zdjęcie polisy i mojego uszkodzonego auta, niestety nie w tym miejscu gdzie się zderzyłyśmy.

Nie kwestionowałam swojej częściowej winy - niezachowanie należytej ostrożności, ale uważam, że częściową winę ponosi też tamta kobieta, bo stworzyła sytuację zagrażającą bezpieczeństwu na drodze (zatrzymanie się w zabronionym miejscu).
Popołudniu kobieta wycofała się z tego oświadczenia, odwołała je mówiąc, że ona jednak nie czuje się winna, że rozmawiała ze swoim agentem ubezp. i jakimś rzekomo policjantem (raczej blef, bo jej mąż który ogladał szkody w moim aucie zapytany o znajomego policjanta nie wymienił nikogo) i uznaje, że 'odwołuje tamto oświadczenie'.
Szkody w jej aucie (auto męża de facto) są o wiele mniejsze.
A teraz kilka pytań:
- czy to podpisane oświadczenie ma jakąś wartość prawno-formalną? dla policji dla ubezpieczycieli?
- co mogłaby orzec policja wezwana na miejsce, jej czy moja wina? wina obopólna?
- czy i jak długo od zajścia mogę jeszcze zawiadomić policję o kolizji i czy warto to robić? (mandat, punkty karne dla mnie, itd)
- czy skoro się wyparła swej współwiny, mam szanse na uzyskanie od niej, od jej ubezpieczyciela pokrycia kosztu naprawy auta w jakiejś części?
No i najważniejsze w świetle ustalenia sprawstwa/winy kolizji:
- Czy stworzenie niebezpiecznej sytuacji na drodze lub wykroczenie typu zatrzymanie sie w miejscu niedozwolonym celem wysadzenia pasażera, zaraz za pasami itp MA czy NIE MA nie ma nigdy znaczenia w ocenie sprawstwa kolizji / wypadku ??
Co o tym myślicie?
P.S. Dzięki tym, którzy doczytali do końca

a jeszcze większe tym, którzy zechcą zabrać głos w sprawie i sorry jeśli pomyliłam coś z umiejscowieniem w dziale .... w końcu 'blądynka jestem

pozdr