Cześć,
jestem na kursie prawa jazdy i ostatnio, kiedy jechałam po mieście z instruktorem a pare metrów przede mną było przejście dla pieszych z dwoma paniami patrzacymi w nasza stronę, zatrzymałam się żeby je przepuścić, co tez od razu zrobiły (przeszły na druga stronę). Natomiast mój instruktor powiedział że ja nie chce chyba zdac egzaminu i że nie powinniśmy zapraszac pieszego na jezdnię, na co absolutniesię nie zgadzam, bo te 2 panie ewidentnie chciały przejść. Instruktor zabrania mi również zwalniania przed pasami, bo mówi, że to tylko prowokuje pieszego do przejscia. Czy ma rację? A jak pieszy wyjdzie na jezdnię i go potrące na pasach to kogo będzie wina?
Fakt, że przepisy takie są, że pieszych, którzy jeszcze nie weszli na przejście, przepuszczać nie muszę. Ale nie znaczy to, że NIE WOLNO mi ich przepuszczać.
Kolejny przykład na to, że przepisy te trzeba zmienić. Ale przecież nawet te ułomne polskie przepisy dotyczące przejść dla pieszych wymagają od kierowcy zachowania szczególnej ostrożności, a jeżeli mogę spodziewać się, że pieszy wejdzie na jezdnię, to zatrzymanie się w takiej sytuacji jest właśnie zachowaniem szczególnej ostrożności.
Dziwnym trafem w Polsce jest NAJWYŻSZY wskaźnik wypadków śmiertelnych z udziałem pieszych. Uczmy tak dalej ludzi którzy zdają na prawo jazdy i będzie jeszcze lepszy.
Właśnie ciekawi mnie to czy jak zatrzymam się przed pasami na egzaminie żeby przepuścić kogoś kto stoi na chodniku to nie zdam (?)