Dzień dobry !
Byłem ostatnio świadkiem zdarzenia - kolizji pojazdów na drodze wewnętrznej osiedlowej.
Na ślepą uliczkę ( długość ok. 100 m ) wjechał tyłem samochód z trzema pasażerami. W trakcie jego powolnej jazdy - z posesji znajdującej się pod koniec tej drogi ( wyjazd zasłonięty żywopłotem ) - wyjechał dość szybko przodem inny samochód ( tylko kierowca). Doszło do kolizji.
Właściciel włączającego się do ruchu samochodu wyjeżdżającego z posesji zażądał odszkodowania uważając, że kierowca jadącego tyłem samochodu ponosi winę za kolizję.
Spokojniejszy z kierowców - ten jadący tyłem - zapłacił włączającemu się do ruchu 200 zł ( ustalona naprędce wartość zarysowanego zderzaka).
Czy postąpił jednakże słusznie ? Poniósł w tej kolizji ewidentnie wyższą szkodę. A przyczyną kolizji w zdecydowanie wyższym stopniu był kierowca wyjeżdżający z posesji, skrajnie naruszając wymóg zachowania ostrożności. Gdyby uderzył w pojazd jadący przodem lub pieszego albo rowerzystę - nie byłoby żadnych wątpliwości co do jego winy. Czy w tym szczególnym przypadku poruszanie się tyłem po zamkniętej drodze osiedlowej przemawia wyłącznie na niekorzyść kierowcy jadącego uliczką ?
Moim zdaniem jeśli już, to wina była obopólna, choć "na chłopski rozum", gdyby samochód włączający się do ruchu zachował ostrożność ( on rozpoczynał ruch) do kolizji by nie doszło.
Czy ktoś miał już taką sytuację ?
Zdania policji na ten temat są podzielone, choć nie brała ona udziału w późniejszych rozstrzygnięciach ( nie była wzywana).
Podkreślam - droga jest osiedlowa i ślepa. Dotarcie do ostatniej posesji ( moja własność ) na tej uliczce wiąże się zazwyczaj z koniecznością poruszania się w jedną ze stron tyłem, chyba że ktoś użyczy swojej posesji do wykonania manewru zawrócenia - ale na to nie możemy bez uprzejmości właścicieli liczyć. Na uliczce nie można wykonać manewru zawracania ( szerokość 3m, pobocza zamknięte krawężnikami.
Szary