mapmen napisał(a):scorpio44 dał dosć prostą sytuacje gdy na skrzyżowaniu ktoś komuś wjeżdzą w kufer i ani słowem nie wspomniał tam o żadnych wyskakujących dzieciakach. Stąd odpisałem mu to co wyżej, czy nie zgadzasz sie z zakresem jego możliwych dzialań w celu uniknięcia kolizji w tym konkretnym przypadku?
Oczywiście, że się nie zgadzam. Co "ofiara" niby miała zrobić? Wjechać na skrzyżowanie i samemu zginąć "bo ten z tyłu jedzie"? Jeśli stoisz przed przejazdem kolejowym i w lusterku widzisz, że ktoś nie zamierza się zatrzymać, to wjeżdżasz przed nadjeżdżający pociąg? Zawsze można komuś powiedzieć "a mogłeś wyjść później/wcześniej z domu i do tego by nie doszło" - jak to było lansowane swego czasu w zakresie przekraczania prędkości - ale nie o to chodzi. Zazwyczaj jeden jest winny, a drugi nie i to ten winny nie dopełnił obowiązku bezpiecznego poruszania się, a nie niewinny. Ewentualnie można jeszcze uznać obu winnymi, bo jeden uderzył, a drugi mu nie uciekł. Tak to sobie wyobrażasz?
mapmen napisał(a):Nie odróżniasz winy za kolizje, od niezachowania szczególnej ostrożności. Zaówno scorpio 44 jak i Ty winni kolizji nie będziecie, choć sam fakt dojścia do kolizji oznacza, ze nie byliscie w stanie zareagowac odpowiednio szybko. Skoro nie byliscie w stanie zareagowac, to znaczy ze ostroznosc wasza nie była wystarczająca w stosunku do zmieniajacej sie na drodze sytuacji.
To może inaczej... Może celowo nie uciekłem przed niebezpieczeństwem w postaci wjeżdżającego w kufer, ponieważ obawiałem się pojazdów poruszających się po skrzyżowaniu (analogicznie - nadjeżdżającego pociągu).
mapmen napisał(a):Nie jestem z tego powodu w stanie ustalic ze 100% pewnoscia czy jest to skrzyzowanie.
A jednak wciąż trzymasz się swojej wersji, że wyprzedzający, albo obaj są winni.
mapmen napisał(a):Z pewnoscia nie jest to taki zwykly wjazd na posesję. Jezeli nie jestes w stanie w 100% okreslić, że jest to zjazd do posesji to niestety ryzykujesz, ze złamiesz art. 24.7.3. wobec czego należalo zaniechać wyprzedzania w tym miejscu
Stuprocentowa jest tylko śmierć. Zawsze może Ci się zdarzyć, że przy wyprzedzaniu pojawi Ci się "skrzyżowanie", wybiegnie sarenka na drogę itp. Wychodząc nawet z domu ryzykujesz, czy dachówka/cegła nie spadnie Ci na głowę. Więc jeśli wychodzisz z domu i robisz wszystko zgodnie z logiką, prawem, czy religią, to masz prawo oczekiwać, że wszystko będzie w porządku. I dopiero wtedy, jeśli coś Ci się stanie, to dochodzi się winy i sprawdza, czy mogłeś, musiałeś, nie mogłeś, nie musiałeś uniknąć tego zagrożenia.
mapmen napisał(a):Istnienie skrzyżowania nie zależy od przesłanek, tylko od spełnienia definicji.
Po co więc znaki drogowe? Właśnie po to, żeby poinformować kierowcę, że zbliża się do niebezpiecznego miejsca itp. Nie było żadnego znaku nawet poziomego, co mogłoby już świadczyć o takim miejscu, więc kierowca uznaje, że wszystko jest w porządku.
mapmen napisał(a):Nie wiem skad ten upór, że skrzyżowanie musi byc oznakowane
Upór jest o minimum. chociażby kawałek linii ciągłej. Skąd mam wiedzieć, czy jest to wjazd na posesję, czy skrzyżowanie? Jeśli sobie wymyślę, że jadąc z przeciwnej strony mam przed sobą skrzyżowanie i zatrzymam się "ustępując pierwszeństwa pojazdom z prawej strony", to też wszystko będzie w porządku, czy powiesz, że utrudniam ruch? A może przed każdym wyjazdem powinienem odwiedzić urzędy wszystkich powiatów/gmin/starostw w celu zweryfikowania swojej trasy i zapoznania się ze statusem prawnym każdego dojazdu/skrzyżowania?
mapmen napisał(a):Link coś nie dziala, ale sądze ze bedzie to slynny ostatnio na forach filmik, gdzie kierujący bez spełnienia art 24.1.2 zaczal wyprzedzać i wyladowali w rowie.
Dokładnie o ten film mi się rozchodzi.
mapmen napisał(a):Tylko, zauważ subtelną różnicę, wyprzedzajacy na obowiązek z 24.1.2 w zwiazku z 22.4, a skrecajacy nie ma ani jednego, ani drugiego obowiazku.
A o sygnalizacji zawczasu i wyraźnie to już mowy nie ma? A o artykułach 3 i 4 już mowy nie ma?
maryann napisał(a):Większośc z nas, jeśli nie wszyscy tu na forum, zdecydowała by się na wyprzedzenie w takich warunkach tego złomiarza. Jedyną okolicznością, któraby mnie powsztrzymała, to jego lewy kierunkowskaz. Odpowiednio wcześnie włączony. I do kolizji by nie doszło. O czym więc tu mowa?
Exactly. Szczególnie, że często jest tak, że na wsi ludzie przyzwyczajeni do niewielkiego ruchu i niezbyt skomplikowanych sytuacji często sobie pozwalają na zapomnienie o wielu przepisach PoRD, jeśli nie o wszystkich. Poza tym, stan techniczny pojazdów poruszających się po takich terenach często bywa wątpliwy. Mam tu na myśli chociażby żarówki kierunkowskazów w przyczepie. Niby są, niby działają, ale jednak są to bardzo słabe światła.