Mea culpa, mea maxima culpa...Czyli: Wyznaj swe grzechy

Tu możecie podzielić się uwagami lub wątpliwościami związanymi z poruszaniem się na drogach

Moderatorzy: dylek, ella, klebek

Postprzez lith » czwartek 07 stycznia 2010, 20:52

Rosół na szybie :<
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Postprzez Radosna » czwartek 07 stycznia 2010, 20:54

Lith niebardzo rozumiem. Kurę przejechałeś, czy jak ? :)
12.05.09 - początek kursu/10.06.09 - 1 jazda/10.08.09 - 1 podejście: teoria +, plac +, miasto -/3.09.09 - 2 podejście: plac +, miasto +/10.09.09 - przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne :)/16.09.2009 - prawo jazdy do odbioru w Urzędzie :D
Radosna
 
Posty: 151
Dołączył(a): środa 26 sierpnia 2009, 16:35
Lokalizacja: Poznań

Postprzez lith » czwartek 07 stycznia 2010, 21:11

Dobrze rozumiesz :) Tylko nie kurę, a coś mniejszego i w locie. Trochę gołębia przypominało, w sumie było widać tyle, że było szarawe i miało jakieś pióra. Ale się zestresowałem nieźle :P

Plan wydarzeń
Ciemno, zimno pada śnieg. 65/70, wieje sowicie
-Mijanka z tirem, więc łapię mocniej kierę, między czasie rozkmina na temat: "tak jakoś ślisko sie zrobiło chyba", która już trwa od dobrych kilkunastu sekund
-Na ! 1-3m przed moim nosem (na wysokości przedniej szyby) pojawia się UFO :shock: , odruchowo hamulec. "WTF?!!"
-jeb, między czasie ogarniam mniej więcej rozmiary ofiary
-zestrzelone UFO dalej leci w prawo, rozkmina:
"Wiewiórka?... ale wiewiórki nie latają.... chyba, że latająca wiewiórka... ale u nas chyba nie ma latających wiewiórek... kot?.. nie, one tez nie latają... ale za to wysoko skaczą... co robić?..zatrzymać się do końca?... (ok. 30 na liczniku)... patrze w lusterko- coś daleko jedzie, pobocza nie ma, bo przed mostem, warunki kiepskie, droga ruchliwa teren pusty... nie, nie zatrzymam się, za duże ryzyko... głupio dać się przejechać dla latającej wiewiórki czy czego tam... przyspieszam... może to coś z tira się odczepiło... albo pudło jakieś przywiało?... nic, na razie muszę jechać dalej, tu i tak nie zawrócę... po ok. 2km zjeżdżam na bok, na parking, oglądam maskę, szybę, wygląda ok. Trzeba wrócić sprawdzić co to było. Jadę, wyjeżdżam zza wzniesienia... i widzę na horyzoncie niebieskie koguty... Po raz drugi :shock: WTF?! :shock: nie ma takiej opcji... na szczęście 'moja ofiara' okazała sie leżeć dobre 200m przed stojącą karetką. jakieś wprasowane już w asfalt zwierzątko...chyba ma pióra... może to ptak był? że wcześniej na to nie wpadłem. No nic i tak muszę jeszcze raz zawrócić to się mu dokładniej przyjrzę... najbardziej mi to właśnie gołębia przypominało jednak.
Ostatnio zmieniony czwartek 07 stycznia 2010, 22:00 przez lith, łącznie zmieniany 1 raz
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Postprzez komono » czwartek 07 stycznia 2010, 23:49

I ja się przyznam...
Jadąc jeszcze eLką popędzałem innych kierowców sam czyhając żeby wreszcie się ruszyli :D bo ile można czekać?! :P. Aaaa i na egzaminie tak stanąłem autem ,że pewien koleś nie mógł się zmieścić swoim rozpaśnym BMW :P ale gdy tylko się przesunąłem koleś ruszył z piskami opon :P

BTW - egzamin zdany ;P czekam na prawko ;]
komono
 
Posty: 58
Dołączył(a): poniedziałek 04 stycznia 2010, 22:16
Lokalizacja: Wadowice

Postprzez Asmodeusz » piątek 08 stycznia 2010, 02:15

Jako, że głównie poruszam się po mieście jednośladem (skuter), mój grzech dotyczy wspomnianego:

Rano, w godzinach mocno szczytowych (czyli sznur samochodów), starając się zmienić pas z prawego na lewy na krótkim odcinku (konieczność - tak idzie najrozsądniejsza trasa), oczywiście nie dało się przebić z wjazdowego. Co zrobiłem? Dojechałem do końca pasa wjazdowego z poprzedniego skrzyżowania, zaczekałem, aż auta zatrzymają się na czerwonym i z włączonym kierunkowskazem, slalomem, całkowicie niepoprawnie i wbrew przepisom, przejechałem między nimi na lewy pas.

Oczywiście czynu żałuję, powinienem był poczekać na okazję lub zejść z motoroweru i przeprowadzić go przez przejście kilka metrów dalej (jako pieszy).
Samochody są złe; inne formy komunikacji - jeszcze gorsze.
Research: czy uda się znaleźć i zmodyfikować samochód, aby uzyskać spalanie w mieście poniżej 1l/100km? In progress...
Asmodeusz
 
Posty: 94
Dołączył(a): poniedziałek 26 października 2009, 20:56
Lokalizacja: Warszawa/Kraków

Postprzez gof » piątek 08 stycznia 2010, 13:27

Ograniczenia prędkości nie istnieją - jeżdżę z taką prędkością jaką uważam za bezpieczną a nie z taką jaka jest dozwolona. Ale to chyba jak większość. Przy czym np. latem, na suchej, pustej, szerokiej drodze (np. Wisłostrada nocą) bezpieczna dla mnie to 180-200 km/h, może Sieną nie (to już trochę stary samochód, nie chcę jej katować, najwięcej jechałem nią 170 km/h - szeroka droga i nie było nikogo poza mną), ale na moto zdarzy mi się konkretnie odkręcić...

Pojedyncze (a często i podwójne) ciągłe też najczęściej nie istnieją, przepis o nie wyprzedzaniu w okolicy przejścia dla pieszych też.

Wysepki też czasem nie istnieją, ale to już z głową i w pełnej koncentracji.

Dojeżdżam do pracy jednokierunkową ulicą, ale ona jest szeroka, i tak wszyscy jeżdżą nią w obie strony. Ja też. Tylko raz zdarzyło mi się żeby ktoś mnie za to zjechał (długimi).

Trzymanie komórki w ręku, czy mikrofonu od CB. Mam Bluetootha w uchu bo tak wygodniej, ale jednak zanim dzwonię, to trzeba włączyć w telefonie Bluetooth, włączyć zestaw, wsadzić do ucha, wybrać numer...

No i trzymanie prawej ręki na skrzyni biegów. Podobno powinno się prowadzić oburącz, ja to robię tylko lewą ręką, prawą pomagam sobie tylko jak ostro skręcam. Nie wiem czy jest na to przepis.

Pisanie SMSów podczas jazdy. Na moto nie, bo rękawice uniemożliwiają, ale w samochodzie czasami mi się zdarza. Wprawdzie piszę bezwzrokowo ale i tak zerkam przed wysłaniem - kajam się.

Na moto czasem zawracam przez przejście dla pieszych albo skracam drogę chodnikiem - bardzo powoli i w dużej odległości od ludzi (żeby ich nie straszyć), ale sam fakt się liczy.

Jazda bez zapiętych pasów - na krótkich odcinkach (np. niecały kilometr ze stacji do pracy) nie chce mi się zapinać.

Był jeszcze taki grzech jak trzymanie się czyjegoś zadu (nie zachowanie bezpiecznej odległości od samochodów przede mną) - ale po skasowaniu auta już się nauczyłem.

Gdy byłem nastolatkiem zdarzało mi się wsiąść po paru piwach na rower i nawet fajnie się jeździło, na szczęście chyba dojrzałem zanim w ogóle zapisałem się na prawko - teraz w życiu bym nie prowadził niczego (nawet roweru) nawet po jednym piwie. To moja żelazna zasada, i nawet nie chodzi o to co mówi na to prawo, co o bezpieczeństwo. Zresztą praktycznie nie piję, właśnie dlatego że nie lubię tracić możliwości prowadzenia.

Wczoraj prowadziłem "pod wpływem adrenaliny" (czyli mocno wkurzony) i jak mi ktoś zajechał drogę (wcisnął się z pasa obok tak że musiałem mocno hamować) to wytresowałem go kilkusekundowym klaksonem i długimi, cała moja agresja przelała się na niego. Wiem że nie powinno tak być.

No i ogólnie bluzganie za kółkiem ale nie uważam tego za nic złego - lepiej puścić donośną wiązankę niż wyładować się na drodze. Niestety z pasażerami też mi się zdarza, chociaż staram się powstrzymywać.

A, jeszcze mi się przypomniało - mylenie osobówki z terenówką :D Dwa razy wjechałem w taką koleinę że cały silnik osiadł i trzeba było mnie wyciągać...

Cofanie na jednokierunkowej (2 dni po zdaniu prawka), które skończyło się pięknym dzwonem z zaparkowanym samochodem. Zostawiłem karteczkę, na szczęście poszło z ubezpieczenia.

Czasem jeszcze nie wrzucę kierunku - szczególnie jak np. wyprzedzam rowerzystę i potem wracam na swój pas, to kierunek w lewo wrzucam, ale w prawo już nie. Nie wiem czemu. Jako pokuta - zawsze wyprzedzam rowerzystów i skuterzystów bezpiecznie, z dużą odległością - za dużo jeździłem jednośladem żeby wyprzedzać na grubość lakieru (teraz motorem, więc to ja wyprzedzam samochody, ale był przez pewien czas rower a potem skuter).

Dalej... Zakaz wjazdu (z obu stron). Jest taki jeden (na Chmielnej w Warszawie), który interpretuję dosyć kreatywnie. Tam jest dobry kebab, czasem wjadę za zakaz i tam stanę.

Jak to teraz czytam to chyba powinni mi zabrać to prawko.
Ostatnio zmieniony piątek 08 stycznia 2010, 14:07 przez gof, łącznie zmieniany 6 razy
Fiat Siena 1.6 HL 16V & Suzuki GSX 750F
Avatar użytkownika
gof
 
Posty: 65
Dołączył(a): piątek 16 maja 2008, 21:30
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez athlon » sobota 09 stycznia 2010, 16:03

gof napisał(a):
Cofanie na jednokierunkowej (2 dni po zdaniu prawka), które skończyło się pięknym dzwonem z zaparkowanym samochodem. Zostawiłem karteczkę, na szczęście poszło z ubezpieczenia.



Nie wolno cofać na jednokierunkowej??? :o <schock>
Avatar użytkownika
athlon
 
Posty: 1184
Dołączył(a): środa 05 sierpnia 2009, 01:20
Lokalizacja: Francja, St-Brieuc

Postprzez mk61 » sobota 09 stycznia 2010, 18:24

Można. Ale nie tak, żeby kończyło się "dzwonem". :lol:
Pozdrawiam. Marcin.
All Rights Reserved. Ÿ
Nobody is perfect. I am nobody.
rusel napisał(a):realne to jest skur-wy-syństwo żeby wymagać od kogoś więcej niż wymaga się od siebie.
Avatar użytkownika
mk61
 
Posty: 2850
Dołączył(a): środa 09 kwietnia 2008, 14:09
Lokalizacja: Gdziekolwiek

Postprzez shershen_OLD » sobota 09 stycznia 2010, 20:43

180 km - 200 km :D Dla mnie 160 to za dużo, bo czuć jak podwiewa samochód. Jeśli to bezpieczna prędkość, to ja życzę Ci tylko, abyś w sarnę, albo jakiegoś dzika nie przydzwonił.
shershen_OLD
 
Posty: 115
Dołączył(a): czwartek 17 września 2009, 13:41

Postprzez Radosna » sobota 09 stycznia 2010, 23:27

Mój tato kiedy jedzie jakieś 130km/h autostradą i antena radiowa zaczyna uderzać o dach samochodu zawsze mówi, że Anioł Stróż daje znać żeby zwolnić ;)
No a tak poza tym to znów odbiegliśmy od tematu :/
12.05.09 - początek kursu/10.06.09 - 1 jazda/10.08.09 - 1 podejście: teoria +, plac +, miasto -/3.09.09 - 2 podejście: plac +, miasto +/10.09.09 - przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne :)/16.09.2009 - prawo jazdy do odbioru w Urzędzie :D
Radosna
 
Posty: 151
Dołączył(a): środa 26 sierpnia 2009, 16:35
Lokalizacja: Poznań

Postprzez lith » niedziela 10 stycznia 2010, 01:49

Spokojnie, nikt nie każe rozpędzać sie do 200 na pierwszej lepszej dróżce. A prędkość sama w sobie nie jest zła.
Nie widzę też specjalnej różnicy między 130, 150, czy 200 w przypadku spotkania sarny. I tak będzie nieciekawie.
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Postprzez shershen_OLD » niedziela 10 stycznia 2010, 02:03

Przy 50 może być nieciekawie, bo czasem to się może i na drzewie skończyć. Tylko... są skrzyżowania na ekspresówkach i ciężko wjechać z podporządkowaniem. Chwila nieuwagi i zderzenie offsetowe gotowe. W nocy troszkę ciężej ocenić, czy się uda, czy nie... Ograniczenie do 70, a tu taki jedzie 150. Ale to inny temat.
shershen_OLD
 
Posty: 115
Dołączył(a): czwartek 17 września 2009, 13:41

Postprzez piotrekbdg » niedziela 10 stycznia 2010, 10:55

Spokojnie, nikt nie każe rozpędzać sie do 200 na pierwszej lepszej dróżce. A prędkość sama w sobie nie jest zła.
Nie widzę też specjalnej różnicy między 130, 150, czy 200 w przypadku spotkania sarny. I tak będzie nieciekawie.


No chyba jednak droga hamowania jest inna w przypadku 130km/h a 200km/h
piotrekbdg
 
Posty: 2139
Dołączył(a): wtorek 18 sierpnia 2009, 00:18

Postprzez *Raimo* » niedziela 10 stycznia 2010, 11:09

Zeby nie odbiegac dalej od tematu, napisze o moich grzechach w miare mozliwosci, postaram sie aby byly one mozliwe jak najbardziej pouczajace. Zaczynajmy...

Moim pierwszym grzeszkiem, ktory mial miejce kilka dni po odebraniu prawka bylo zbyt szybkie parkowanie, tzn brak wyczucia wymiarow auta i za szeroki luk i... Zahaczylem naroznikiem boczna listwe golfa, wlasciwie niezle przytarlem pozostalosci po niej bo golfik ten byl juz mocno nadszarpniety przez kogos innego.

Kolejnym pouczajacym przykladem byla pierwsza wieksza wyprawa do duzego miasta w moim przypadku byl to Wroclaw. Wjezdzalem na autostrade w Kostomlotach z DK 5 na A4. Predkosc okolo 80km/h, pogoda nie za dobra, snieg z deszczem i deszcz, do zjadu brakuje ok 60-70m scigam noge z gazu, przedemna TIR wjezdza na austostrade, mysle mam sporo do niego zwalniam wiec plynnie wjade na zjazd... Jednak zle obliczylem predkosc ciezarowki i swoja i okazalo sie ze dojechalem do TIRa za wczesnie, a luk byl ostrzejszy niz myslalem... Hamulec w ostatniej chwili kola zablokowane a auto wpadlo w podsterowny poslizg, czytajcie wyjechalem przodem prosto na barierke w ostatrniej chwili opanowalem sie i odpuscilem hamulec i skrecilem w prawo, jednak zarzucilo mnie niezle i troche sie wystraszylem.

Wskazowki dla poczatkujacych: Parkujcie powoli i dokladnie, jesli nie macie abs-u zacznij wczesniej hamowac i robicie wszystko wolniej a zarazem bezpieczniej, bierzcie pod uwage ze TIR, ktory skreca wjezdza na wjazd na autostrade robi to ZNACZNIE wolniej niz auto osobowe.

O przekraczaniu predkosci i wyprzedzaniu nie bede pisal, bo to by bylo juz nudne.
Avatar użytkownika
*Raimo*
 
Posty: 139
Dołączył(a): czwartek 23 października 2008, 16:22
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez scorpio44 » niedziela 10 stycznia 2010, 21:14

gof napisał(a):Dojeżdżam do pracy jednokierunkową ulicą, ale ona jest szeroka, i tak wszyscy jeżdżą nią w obie strony. Ja też. Tylko raz zdarzyło mi się żeby ktoś mnie za to zjechał (długimi).

Różne cuda w zachowaniu polskich kierowców widziałem, ale tego, żeby jazda jakąś jednokierunkową pod prąd była powszechną normą, to przyznam, że jeszcze nie widziałem. :shock:
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Sytuacje na drodze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 48 gości