szerszon napisał(a):Ja nie piszę o sytuacji kiedy zaczeka, tylko kiedy dupnie w auto stojące miedzy pasami zieleni.
A o tym piszesz dopiero teraz.
Gdzieś napisałem, ,że zawracając na drodze z pierwszeństwem mam prawo rozjeżdżać pojazdu oczekujące na przełączce ?
Chyba coś tu sugerujesz za dużo ..
No nie masz prawa, dlatego oblałbyś w takiej sytuacji egzamin chcąc staranować auto stojące między pasami zieleni. Sam się dziwiłeś o jakie stwarzanie zagrożenia mi chodzi, a miałeś sobie sam wszystko wymyślić

mshtal napisał(a):Jeśli ktoś chce posługiwać się terminem ustąpienia/nieustąpienia pierwszeństwa to pragnę zauważyć że musi istnieć jedność czasu i miejsca inaczej mamy do czynienia co najwyżej z utrudnieniem ruchu a nie nieustąpieniem pierwszeństwa przejazdu.
przykład:
Wyjeżdżam (cofam) ze stanowiska parkingowego, oceniłem sytuację, drogą na którą wyjeżdżam nie porusza się żaden uczestnik ruchu więc podjąłem decyzję. Po wjechaniu częściowo na jezdnie zgasł mi pojazd i nie jestem w stanie uruchomić go przez około 30 sekund co spowodowało że nadjechał pojazd (którego wcześniej nie widziałem ale przez 30 sekund wiele mogło się zmienić) i musiał się przez moją obecność na w/w jezdni zatrzymać. Czy w takiej sytuacji można stwierdzić że to ja nie ustąpiłem mu pierwszeństwa? (opierając się na definicji z art.2)
Dobrze piszesz, to nie jest wymuszenie pierwszeństwa. Ale jeśli zawracający jedzie krótkim łukiem a z naprzeciwka pojazd skręca w lewo i jedzie szerokim łukiem to dojdzie do wymuszenia pierwszeństwa. A jak nie dojdzie do wymuszenia, to do zablokowania skrzyżowania, albo do sytuacji która zmusi skręcającego z naprzeciwka w lewo do wjechania na lewą część skrzyżowania - a to powoduje kolejną niebezpieczną sytuację.
Na takim skrzyżowaniu można zawrócić przy lewej. Ale też nie jest to obowiązkowe. Można tak jak czerwony tor jazdy i też jest ok, tylko więcej roboty przy przepuszczaniu...
Zresztą to jest temat straty jak świat w Krakowie. Chyba nawet w JB było to poruszane. Nie jest to tylko mój wymysł

