Przejeżdżanie/przechodzenie obok uczestnika ruchu
poruszającego się w tym samym kierunku. Prosto z ustawy, nie pasuje nijak do przedstawionej sytuacji, bo "poruszać się" jest już rozumiane całkiem dosłownie i nie jest nigdzie inaczej zdefiniowane. Nie należy tego mylić z uczestnictwem w ruchu, bo ten fakt jest już uregulowany dwa słowa wcześniej. Jeśli uczestnik ruchu się nie porusza, to go omijamy a nie wyprzedzamy, również zgodnie z definicją omijania wspominającą o
nieporuszającym się pojeździe, uczestniku ruchu lub przeszkodzie dokładnie tymi słowami.
Odpowiadając na Twoje pytanie - nie chcę zmieniać wszystkiego. To jest po prostu tak zdefiniowane. Jak ktoś tutaj nie wie czy ruszył pierwszy, czy drugi, to nie obserwuje dostatecznie swojego najbliższego otoczenia. W temacie o potrąceniu pieszego na pasach rusel mi wytknął "patrzenie przed siebie" i właśnie zaczynam mieć wątpliwości jak duży jest to problem, bo ja na przykład doskonale wiem co się dzieje wokół mnie na drodze i (o zgrozo) nie muszę się w tym celu specjalnie rozglądać, szyja mnie nie boli.
Skąd ten, który ruszy pierwszy wie, że ruszy pierwszy zanim ruszy? No teoretycznie nie wie... Ale ja przykładowo wiem co zamierzam zrobić, co może zrobić mój pojazd i czego się spodziewać po pojazdach obok (marka i stan) oraz ich kierowcach (zwykle widzę wcześniej ich zachowanie) i jakoś umiem określić czy to on ruszy pierwszy czy ja, zwłaszcza że decydujemy o tym obaj. A gdy jeden już ruszy, to drugi przecież widzi że tamten pierwszy się toczy i jest omijającym - jeśli teraz drugi ruszy, to staje się wyprzedzanym i nie wolno mu przyspieszać, więc zostanie z tyłu. Dla mnie banał.
Skąd zakaz wyprzedzania? Czyżby art. 24 ust. 10 b, który dopuszcza wyprzedzanie na jezdni dwukierunkowej, jeżeli co najmniej dwa pasy ruchu na obszarze zabudowanym lub trzy pasy ruchu poza obszarem zabudowanym przeznaczone są do jazdy w tym samym kierunku. Ależ tu nie ma słowa o pasach wyznaczonych, a skoro się zmieściły dwa pojazdy obok siebie to mamy dwa pasy...
Pojazd czerwony chcąc jechać prosto podjął właściwą decyzje i ustawił się przy osi jezdni, zrobił miejsce na pasie ruchu dla pojazdów które zamierzają skręcić w prawo np. gdy jest sygnalizacja S-2 lub gdy nie ma sygnalizacji.
Ja wiem, że to jest uprzejme i często stosowane, ale ustawa jasno precyzuje kiedy i jak się należy ustawiać przed skrzyżowaniem i dobijanie do osi jezdni podczas jazdy prosto nie mieści się w tych przepisach. Może to nastąpić tylko przypadkiem i przez "siłę wyższą", gdy nasz pas jest akurat na tyle wąski, że dobijając do prawej krawędzi lub do osi jezdni pozostajemy w tym samym miejscu. Przypomnę jeszcze, że dyskutujemy o przepisach, a nie o całkiem rozsądnych praktykach.
