Mea culpa, mea maxima culpa...Czyli: Wyznaj swe grzechy

Tu możecie podzielić się uwagami lub wątpliwościami związanymi z poruszaniem się na drogach

Moderatorzy: dylek, ella, klebek

Postprzez mk61 » wtorek 29 grudnia 2009, 19:41

Więc o mnie:
Również strasznie "rzucam mięsem", lecz rzadko przy pasażerach, a na CB to już musiałbym być na prawdę porządnie "nabuzowany". Jednak to ostatnie bardzo rzadko się zdarza. Tak, to sobie powyzywam sam do siebie i ciśnienie schodzi. :)
Telefon - to już musi być na prawdę wyjątkowa sytuacja. Zazwyczaj mam słuchawki w uszach, więc kwestia zajętej ręki odpada.
Do sedna:
Ostatnio nie dałem 2 "człowiekom" żyć.
1. Wylot ze Szczecina, "baseniki", warunki drogowe kiepskie, słabo widać linie na drodze, ale jednak widać. Gość w jakimś starym trupie oczywiście musi zajmować lewy pas, kiedy ma jeszcze 2 pozostałe, po których inni jechali wolniej. Co widzę? Łuk troszkę w lewo, a gość jakby za późno zaczął kręcić kierownicą i się "zawiesił" na linii między środkowym, a lewym pasem. Dla mnie to było wystarczające, żeby "poinformować go o niebezpieczeństwie". Więc drogowe i klakson. Dopóki nie zjechał mi z drogi, ani myślałem "odpuścić".

2. Powrót. Również 3 pasy (zjazd z Gdańskiej w Energetyków). jadę lewym, bo chcę za chwilę zjeżdżać w lewy zjazd, jednak znów jadę szybciej, a inni mi przeszkadzają. Zaczyna się pas do zjazdu, więc szybko na niego wskakuję i rura. Oczywiście nie mogło być zbyt pięknie i szanowny pan w Saabie nie raczył mnie poinformować kierunkowskazem o swoich zamiarach. 2 razy odwalił ten sam manewr, jednak za drugim znów nie wytrzymałem. Drogowe i jazda mu "na zderzaku". W końcu chyba zrozumiał o co mi chodzi i...? "Poinformował mnie" Jednym mignięciem kierunkowskazu. Miałem więc 2 możliwości skorzystania z jego OC i naprawy, lub wymiany auta. Szkoda, że taki nie zrozumie, że źle robi, dopóki ktoś mu nie wyciągnie kasy z portfela/ubezpieczenia.

Jestem kulturalny na drodze i jeśli ktoś mi będzie sygnalizować kierunkowskazem zamiar wjazdu na mój pas, to w 99% przypadków przepuszczam. Sam również za coś takiego dziękuję. Jednak cwaniactwa nigdy nie będę tolerował.

Szczęśliwego życzę. :)
Pozdrawiam. Marcin.
All Rights Reserved. Ÿ
Nobody is perfect. I am nobody.
rusel napisał(a):realne to jest skur-wy-syństwo żeby wymagać od kogoś więcej niż wymaga się od siebie.
Avatar użytkownika
mk61
 
Posty: 2850
Dołączył(a): środa 09 kwietnia 2008, 14:09
Lokalizacja: Gdziekolwiek

Postprzez sankila » środa 30 grudnia 2009, 04:48

Dzisiaj wykazałam się koncertową bezmyślnością.
Miałam sprawę w urzędzie; okres międzyświąteczny, interesantów mało i parking prawie pusty. Zaparkowałam sobie wygodnie, załatwiłam sprawę, zabieram się do wsiadania i zamurowało mnie: tuż przed nosem miałam tablicę: miejsce dla niepełnosprawnych. Mało nie spaliłam się ze wstydu - parkowanie na "kopertach" uważam za wyjątkowe sk... syństwo. Fakt, że nie było namalowanej koperty a pół parkingu było wolne, więc nic się nie stało, ale mam nauczkę, żeby pilnować, gdzie parkuję.
Avatar użytkownika
sankila
 
Posty: 2378
Dołączył(a): środa 25 lutego 2009, 01:56
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez lith » środa 30 grudnia 2009, 11:49

Ups... poraziłem jednego typa długimi :< Jakoś się zagadałem, skupiłem na dość ostrym zakręcie i powiązałem faktu, że z tego zakrętu ktoś wyjechał z tym, że przede mną jest dość jasno :D
Dopiero po dobrych 2s ogarnąłem sprawę i "Ło kur..." ;]
Oczywiście karę mi wymierzył sam zainteresowany :)
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Postprzez vonBraun » środa 30 grudnia 2009, 13:38

Największy grzech jaki tu widzę to pogardliwe wyrażanie się o czyimś samochodzie. A może dla gościa jest to najukochańszy, najwierniejszy przyjaciel, który nie zawiódł go w doli i niedoli. Może właśnie dlatego nie sprzedał go, nie zezłomował...:

mk61 napisał(a):/.../. Gość w jakimś starym trupie oczywiście musi zajmować lewy pas, kiedy ma jeszcze 2 pozostałe, po których inni jechali wolniej/../.


Hmmm... W ramach pokuty proponuję przez 1 dzień wyszukiwać na drodze osobówki o wartości od 250000 PLN wzwyż i powtarzać:" Nigdy nie będę miał takiego samochodu...Nigdy nie będę miał takiego samochodu..."

Albo zastępczo posłuchać piosenki "Dżemu" - "Harley mój.." w starym, dobrym wykonaniu Riedla

pozdrawiam
vonBraun
Suzuki Grand Vitara 1.6, 3D, rok 2000
Prawko od 28.09.2009/po drugim podejściu- nie liczę pomylonego terminu/. Autko (pierwsze w życiu) od 26.10.2009
Avatar użytkownika
vonBraun
 
Posty: 182
Dołączył(a): środa 29 lipca 2009, 12:35

Postprzez mk61 » środa 30 grudnia 2009, 13:47

No niestety, pudło. :P
Sam uwielbiam stare auta i jest plan, żeby kupić coś takiego, lecz albo w porządnym stanie, albo samemu go sobie spokojnie, pięknie remontować. Jeśli każda część karoserii jest innego koloru, tył niemal szoruje po asfalcie, to dla mnie jest to zwykły trup, który lata świetności ma już dawno za sobą. Jeśli się dba, to się ma. Auta same się nie naprawiają i trzeba samemu o nich myśleć, a nie kupić i "mieć".
Pozdrawiam. Marcin.
All Rights Reserved. Ÿ
Nobody is perfect. I am nobody.
rusel napisał(a):realne to jest skur-wy-syństwo żeby wymagać od kogoś więcej niż wymaga się od siebie.
Avatar użytkownika
mk61
 
Posty: 2850
Dołączył(a): środa 09 kwietnia 2008, 14:09
Lokalizacja: Gdziekolwiek

Postprzez Khay » środa 30 grudnia 2009, 14:21

Temat świetny, więc pora na spowiedź... ;)

* zdarzyło mi się ominąć auto stojące przed przejściem, wiele nie brakowało a doszłoby do tragedii... a wszystko przez to, że nie skręciwszy w porę starałem się możliwe szybko wrócić na właściwą trasę. Od tamtej pory jak już walnę babola w czasie nawigacji to jak dobry gps - chwilka zastanowienia i na spokojnie dobieram nową trasę. ;)
* dwukrotnie obserwując jazdę innych kierowców (błędną i niebezpieczną) niemalże doprowadziłem do wypadku (bo przestałem obserwować to, co się działo przede mną). Teraz wychodzę z założenia, że od obserwowania innych jest drogówka, moja rola to zadbać o to bym ja jeździł bezpiecznie... ;)
* zmęczenie - kilka razy nie doceniłem jego skutków i prawie zasnąłem za kierownicą. Teraz już wiem: postój, sprint, jak objawy wracają - powtórzyć.

Więcej grzechów w tej chwili nie pamiętam, za wszystkie żałuję... :/
Avatar użytkownika
Khay
 
Posty: 800
Dołączył(a): niedziela 20 kwietnia 2008, 21:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez annubis17 » czwartek 31 grudnia 2009, 23:32

Z mea culpa wymienie ostatnią jazde przez pół miasta na długich bo przy wjeździe na oświetlone ulice zapomniałem wyłączyć. Ale najciekawsze jest to, że kierowcy mrugali mi światłami jak już miałem drogowe wyłączone -.-

post edytowany przez moderatora (usunięty offtop)
Citroen XM 2.1D Obrazek Lancia Kappa 2.0t Obrazek
Obrazek
Avatar użytkownika
annubis17
 
Posty: 253
Dołączył(a): sobota 25 kwietnia 2009, 13:39
Lokalizacja: koszalin

Postprzez shershen_OLD » piątek 01 stycznia 2010, 19:59

Od niedawna jeżdżę i trochę błędów już zdarzyło mi się popełnić.
Pierwszy, to na bardzo krętej drodze w lesie zapomniałem wyłączyć świateł drogowych jak mijałem się z samochodem. Droga nędznie oznakowana i szukałem zakrętu, a był lód i nie chciałem wylecieć z drogi. Oczywiście jak mi pomrugał już się pilnowałem.
Przekraczanie prędkości typu 30, 40, 60 km/h, bo niestety nie zawsze chce się hamować, gdy łuk jest lekki, po to, aby się znowu rozpędzać.
Wciskanie niepotrzebnie sprzęgła i "toczenie się" do krzyżówki, potem redukcja do dwójki i pokonanie już samej krzyżówki na pół sprzęgle. Pryz prędkościach typu 90-110 km nigdy nie używam sprzęgła, tylko noga z gazu leci.
Więcej grzechów nie pamiętam.... :P
shershen_OLD
 
Posty: 115
Dołączył(a): czwartek 17 września 2009, 13:41

Postprzez annubis17 » piątek 01 stycznia 2010, 20:31

Tiaaa, przez to niechcenie zwalniania do tych przepisowych prędkości przed zakrętem w samym tylko grudniu trzech "hojraków" z mojego osiedla leży w grobie bo wylecieli z zakrętu prosto w drzewo....
Sprzęgło przy 110km/h? Powodzenia...

post edytowany przez moderatora (usunięty offtop i regulamin pkt 8.)
Ostatnio zmieniony piątek 01 stycznia 2010, 22:20 przez annubis17, łącznie zmieniany 1 raz
Citroen XM 2.1D Obrazek Lancia Kappa 2.0t Obrazek
Obrazek
Avatar użytkownika
annubis17
 
Posty: 253
Dołączył(a): sobota 25 kwietnia 2009, 13:39
Lokalizacja: koszalin

Postprzez vonBraun » sobota 02 stycznia 2010, 02:07

Na marginesie tego co szanowni koledzy pisza w tym wątku, chciałbym zauważyć, że jego celem jest połączenie elementów zabawowych z edukacją - niezbędną zwłaszcza dla "świeżych" kierowców.

Opisy z serii "jak wpuściłem się w popełnienie wykroczenia drogowego" są dla mnie ( i mam nadzieję nie tylko dla mnie) bezcenne - bo podobne sytuacje mogą przytrafić się każdemu.

Weźmy chocby opis tego jak iAndrew skasował zderzak - dzięki temu - od teraz jeśli kiedykolwiek zabuksują mi koła na śniegu, włącza mi się - mam nadzieję - światełka ostrzegawcze i pierwsze co zrobię to sprawdzę, czy w coś nie wjadę gdy samochód szarpnie. Nie wiem czy pomyślałbym o tym w innej sytuacji.

Z uwagi na zabawowy element, sądzę, że warto jest zachować dystans i nie emocjonować się specjalnie aby nie stracić z oczu tego co najważniejsze.

pozdrawiam
vonBraun
Suzuki Grand Vitara 1.6, 3D, rok 2000
Prawko od 28.09.2009/po drugim podejściu- nie liczę pomylonego terminu/. Autko (pierwsze w życiu) od 26.10.2009
Avatar użytkownika
vonBraun
 
Posty: 182
Dołączył(a): środa 29 lipca 2009, 12:35

Postprzez shershen_OLD » sobota 02 stycznia 2010, 17:09

annubis17 napisał(a):Tiaaa, przez to niechcenie zwalniania do tych przepisowych prędkości przed zakrętem w samym tylko grudniu trzech "hojraków" z mojego osiedla leży w grobie bo wylecieli z zakrętu prosto w drzewo....
Sprzęgło przy 110km/h? Powodzenia...

Ze sprzęgłem to się nauczyłem podczas jazdy z ojcem, ponieważ tak jest bardziej ekonomicznie. Brak mi już argumentów na przekonanie jego, ale cóż... Tylko krowa nie zmienia poglądów. :P
Jestem jak najbardziej za hamowaniem silnikiem i używaniem sprzęgła kiedy to jest wymagane.
Nie mówię również, że przekraczam tę prędkość o 50 km/h tylko skromne 10-15 km/h, więc w przypadku osobówki chyba nic złego się nie stanie. Teraz w grudniu jak widzę, że nic za mną nie jedzie przyhamowuje do 30, 20 i wciskam mocniej hamulec... jak nie będzie poślizgu to znaczy, że jest "prawie" bezpiecznie. Tylko no... co parę km droga ma inna nawierzchnie i tu może nie być ślisko, natomiast dalej już tak. Ostrożności nigdy za wiele.
shershen_OLD
 
Posty: 115
Dołączył(a): czwartek 17 września 2009, 13:41

Postprzez hexe » sobota 02 stycznia 2010, 20:06

sherszen napisał(a):Nie mówię również, że przekraczam tę prędkość o 50 km/h tylko skromne 10-15 km/h, więc w przypadku osobówki chyba nic złego się nie stanie.


Nie byłabym taka pewna, bo właśnie po takim przekroczeniu prędkości wylądowałam tydzień temu w rowie. :/
1.o4.2009 - Egzamin zdany
7.04.2009 - Przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne
14.04.2009 godz. 11:30 - Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie
14.04.2009 godz. 12:30 - Prawo Jazdy w mojej kieszeni :D
Avatar użytkownika
hexe
 
Posty: 32
Dołączył(a): sobota 11 kwietnia 2009, 14:14
Lokalizacja: Wałbrzych

Postprzez vonBraun » sobota 02 stycznia 2010, 21:03

hexe napisał(a):Nie byłabym taka pewna, bo właśnie po takim przekroczeniu prędkości wylądowałam tydzień temu w rowie. :/


Hexe, to opowiedz jak do tego doszło, może komuś się przyda.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mój dzisiejszy numer.

Pojechałem podrzucić żonę do Bomi (ok.800 m od mojego domu). Podjechaliśmy, żona wysiadła, zostaję w aucie.

Siedząc w aucie dotknąłem kieszeni w której zwykle noszę dokumenty i zauważyłem że jest pusta. Przeszukałem wszystkie "prawdopodobne" kieszenie. To samo. DOWÓD REJESTRACYJNY i PRAWKO zostały w domu. Tego jeszcze nie było.

Oczywiście dopóki siedzę w aucie a auto nie jedzie, nikt mi nic zrobić nie może. Biegać do domu w letnich rzeczach (wyszedłem jak stałem)???. O nie. Oto co wymyśliłem:

W przypadku najgorszego możliwego scenariusza w którym jakiemuś nadgorliwemu policjantowi przyjdzie kontrolować mnie w sobotę posylwestrową działamy tak:

Żona po zatrzymaniu wysiada z samochodu, i mówi - "To Ty załatw z Panami, ja biegnę do gości - to dwie ulice dalej stąd". Po czym znika w bocznej uliczce, a po zniknięciu kieruje się do domu. Ja zaś zaczynam przeszukiwać kieszenie udając, że coraz bardziej się denerwuję i twierdząc, że "na pewno gdzieś to tu jest". W ubraniach które mam w samochodzie jest łącznie 11 kieszeni - to da mi kilka minut, dodatkowo są jeszcze schowki w aucie - 3 zamykane ,4 otwarte . To dodatkowe kilka minut. Potem szukanie pod fotelami (na pewno wypadł). Wreszcie przypominam sobie: "No tak, żona wzięła mój portfel, aby zrobić zakupy", zaraz do niej zadzwonię:
Dzwonię z komórki, kilka tekstów sugerujących, że rzeczywiście, dowód rejestracyjny jest w jej torebce. Czekamy na przyjście żony, która w międzyczasie jest już "w domu".

Na szczęście nie musiałem zastosować tego fortelu.
Dobrze wymyśliłem?

pozdrawiam
vonBraun
Suzuki Grand Vitara 1.6, 3D, rok 2000
Prawko od 28.09.2009/po drugim podejściu- nie liczę pomylonego terminu/. Autko (pierwsze w życiu) od 26.10.2009
Avatar użytkownika
vonBraun
 
Posty: 182
Dołączył(a): środa 29 lipca 2009, 12:35

Postprzez hexe » sobota 02 stycznia 2010, 23:01

vonBraun napisał(a):
hexe napisał(a):Nie byłabym taka pewna, bo właśnie po takim przekroczeniu prędkości wylądowałam tydzień temu w rowie. :/


Hexe, to opowiedz jak do tego doszło, może komuś się przyda.



A więc było to tak:

Jechałam z kuzynką na narty do Czech (obwodnicą Kamienna Góra - Lubawka, jeśli ktoś kojarzy). Drogi u mnie w Wałbrzychu i w Kamiennej Górze nie były wcale oblodzone. Jako, że jestem młodym kierowcą, a mamy jednak zimę, to wcale nie rozwinęłam prędkości, jaką na tamtejszej drodze można osiągnąć. Niemniej jednak i tak okazała się ona o te 10km za szybka, bo na jednym z zakrętów auto wpadło w poślizg. Nie umiem wam teraz powiedzieć, czy może szarpnęłam lekko kierownicą na tym zakręcie, czy może przyhamowałam troszkę. Faktem jest, że akurat w tym jednym miejscu była przymarznięta woda. No i nas wyrzuciło. Auto przewróciło się na bok, przeleciało na drugą stronę jezdni. Całe szczęście, że nic nie jechało z naprzeciwka i że nie było żadnego drzewa na poboczu. Samochód zatrzymał się w rowie. Tyle tylko, że się poobijałyśmy z kuzynką mocno i najadłyśmy strachu.
To co przeżyłam, to mi stanowczo wystarczy i dobrze, że to tylko tak się skończyło.

P.S. Swoją drogą na tym samym zakręcie, w tym samym dniu, jak czekałyśmy na pomoc drogową w poślizg wpadło dużo innych samochodów, a jeden z nich nie miał tyle szczęścia i dachował po drugiej stronie jezdni.

LEPIEJ PÓŹNO, NIŻ WCALE!!! PAMIĘTAJCIE - BO JA JUŻ BĘDĘ PAMIĘTAĆ...
1.o4.2009 - Egzamin zdany
7.04.2009 - Przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne
14.04.2009 godz. 11:30 - Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie
14.04.2009 godz. 12:30 - Prawo Jazdy w mojej kieszeni :D
Avatar użytkownika
hexe
 
Posty: 32
Dołączył(a): sobota 11 kwietnia 2009, 14:14
Lokalizacja: Wałbrzych

Postprzez vonBraun » niedziela 03 stycznia 2010, 00:27

hexe napisał(a):Swoją drogą na tym samym zakręcie, w tym samym dniu, jak czekałyśmy na pomoc drogową w poślizg wpadło dużo innych samochodów, a jeden z nich nie miał tyle szczęścia i dachował po drugiej stronie jezdni.
/.../


Wniosek z tego jest jeszcze jeden - jeśli nie jesteśmy zbyt poobijani - dobrze byłoby postawić przed taką gołoledzią trójkąt odblaskowy - lub cokolwiek co zmusi ludzi do zahamowania nie stważając zagrożenia - przynajmniej do przyjazdu policji. Trzeba mieć to w pamięci - bo człowiek po wypadku raczej nie pomyśli o innych - więc warto sobie to zakonotować.

pozdrawiam
vonBraun
Suzuki Grand Vitara 1.6, 3D, rok 2000
Prawko od 28.09.2009/po drugim podejściu- nie liczę pomylonego terminu/. Autko (pierwsze w życiu) od 26.10.2009
Avatar użytkownika
vonBraun
 
Posty: 182
Dołączył(a): środa 29 lipca 2009, 12:35

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Sytuacje na drodze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 61 gości