przez scorpio44 » środa 28 grudnia 2005, 12:58
Zawsze pisałem, że jestem za ostrzeganiem, ale post Kirka zmusił mnie do pewnego uściślenia sprawy. Faktycznie - jeżeli z przeciwka jedzie jakiś wariat, 150 na godzinę, wyprzedza na podwójnej ciągłej, swoim zachowaniem daje podstawy do przypuszczenia, że jest po spożyciu i tak dalej, to wtedy faktycznie takiego nie należy ostrzegać, bo panowie z drogówki właśnie na takich jak on czekają, i dobrze jeżeli sobie beknie.
Ale przykładowa sytuacja. Ja na ograniczeniu do 70 jadę 90. Z przeciwka dobry człowiek mruga mi światłami. Zwalniam. Być może uratował mnie przed mandatem. Jadę dalej i widzę, że z przeciwka jedzie sobie ktoś, kto jedzie spokojnie, ale może tak jak ja przed chwilą - ciut za szybko jak na ograniczenie. Wytłumacz mi, Kirk, dlaczego mam go nie ostrzec, bo nie rozumiem! :D
Aclan, gdybyś mi zamrugał raz, to ja bym się wtedy zaczął zastanawiać, czy Ty mrugasz na kolesia, które jedzie przed Tobą, żeby zjechał, bo chcesz go wyprzedzić, czy ostrzegasz mnie przed policją, a nie wiesz, jak się to robi. ;) Tak jak światła awaryjne oznaczają podziękowanie, tak dwa dłuższe mrugnięcia są ostrzeżeniem przed policją. Obydwóch rzeczy nie ma w kodeksie, ale są niepisanym zwyczajem od stu lat.
Na temat ostrzegania przed policją wypowiadał się kiedyś ktoś z elbląskiej drogówki (który również twierdzi zresztą, że policja raczej nie ma w zwyczaju karać tych, którzy mrugają, chociaż to różnie bywa) i mówił, że gdyby się przyjrzeć kto ostrzega a kto nie, to łatwo da się zauważyć, że ostrzegają raczej starsi doświadczeni kierowcy, natomiast młodzi prawie nigdy. I mówi, że nie wynika to absolutnie z tego, że boją się mandatu albo nie myślą o innych i mają to gdzieś. Tylko z tego, że większość młodych kierowców nie wie, że w ogóle jest taki zwyczaj. :D Albo wiedzą, że jest, a nie wiedzą, na czym to polega.
Moje obserwacje prowadzą do identycznych wniosków.