No to szybko się zorientowałeś!taik napisał(a):Myślę, że kością niezgody jest właśnie określenie tego jako kierunku ruchu na drodze, zakrzywionej w planie i rzekomo zamkniętej w pętli, co już warunkuje, iż każdy z niej zjazd to zmiana kierunku jazdy.

To jest własnie clou programu - albo jest droga wokół wyspy i ruch po kole, albo nie ma drogi i jest skrzyżowanie skanalizowane wyspą.
Jeśli chciałeś ustalić, czy droga wokół ronda jest drogą po kole, to wybrałeś najgorszy możliwy sposób. 220 nie zajmuje się znaczeniem znaków; co dał 170, to oni ustawiają, żeby było jak PORD przykazał. Nie można mieszać pojęć ze 170 i 220, bo ich zakres jest różny (choć "prawie" się pokrywają).
Jest sobie skrzyżowanie, czyli miejsce gdzie przecinają się drogi (w jednym miejscu czy dziesięciu - nie ma znaczenia). To jest skrzyżowanie by 220.
Na tym skrzyżowaniu jest wyspa, która ruch kanalizuje (w różny sposób - może być w prawo/w lewo, a do przodu przez przecięcie, albo wszyscy naokoło). I to jest skrzyżowanie z wyspą.
Jeśli wszyscy mają jechać dookoła wyspy, to mamy skrzyżowanie z ruchem okrężnym (o ruchu okrężnym - nie ma różnicy). "Ruch okrężny" znaczy dokładnie to, co znaczy: "jest możliwość objechania wyspy dookoła" (co wcale nie wyklucza przecięcia wyspy). I to jest kontekst, w jakim 220 używa "ruchu okrężnego".
W dyskutowanym fragmencie, rozpatrywane są warunki wyboru różnych wariantów przejazdu przez skrzyżowanie z wyspą, przy użyciu "dostępnych środków", czyli znaków, jakie dał 170. A ponieważ 170 "dał" (m.in.) znak C12 i możliwość "zakręcenia drogi", to 220 zastanawia się, do której wyspy to podpasuje.
Sam znak wziął się stąd, że w niektórych przypadkach zamiast zwykłego skrzyżowania, z wyspą kanalizującą, lepiej sprawdza się kombinacja, w której wydzieli się osobną drogę wokół wyspy, a wszystkim drogom wchodzącym przyzna się równorzędny status. Zapewni to równomierność przejazdu, rozwiąże problem sygnalizacji na skrzyżowaniach niesymetrycznych, bo wszystkie zjazdy wypadną w prawo. Ponadto przekaz migacza jest dla wjeżdżających jednoznaczny - wyjeżdżam tym zjazdem (nie ma znaczenia, na którym pasie jestem - nikt pod migacz mi nie wjedzie), co zmniejsza ryzyko kolizji na "niemalowanych" rondach .
Na taką okoliczność powołano C12.
Nie ma tu znaczenia rzeczywisty przebieg dróg; umownie przyjęto, że jak stoi C12, to obwiednia wyspy tworzy osobną drogę (albo jest ona wycinana z placu), a jak znaku nie ma, to pozostaje zwykłe skrzyżówanie, z mniejszymi lub większymi łukami na drodze. Jak C12 stoi sam, to wjeżdżający mają pierwszeństwo, a jak stoi C12-A7, to pierwszeństwo mają jadący.
I to wszystko - żadnej wiedzy tajemnej.
Twój wybór - albo uznajesz, że C12 "zakręca" drogę wokół wyspy, albo uznajesz "jedyną słuszna teorię", że zabrania Ci ruchu lewostronnego. Wyjść pośrednich nie ma i konsensusu ustalić się nie da: wszystko albo nic.
BTW - nie "krakowska szkoła jazdy", tylko (jedyna) szkoła jazdy, która obowiązywała przez dobre 40 lat. Dopiero jak w pewnym mieście nastawiano małych rond, z pasami i znakami, prowadzącymi - jak po sznurku - od wlotu do wylotu, to znalazł się jeden z drugim, któremu się koło w kwadrat zamieniło, a C12 traktują jak "dookoła wyspy to tędy".
Owszem, na dobrze oznakowanych i wystrzałkowanych rondach da się pojechać "na kierunki", a nawet przejechać bezkarnie bez jednego mignięcia kierunkowskazem (w sensie, że się stłuczki nie zaliczy), ale jak wyjedzie taka memeja na większe rondo, nie obmalowane jak bożenarodzeniowa choinka, to się mocno zdziwi, że wjeżdżający nie przewidział "lewopasowego nawprostu".
P.S. Sorry, rzeczywiście, jak zaczęłam od zdań złożonych, to czepiłam się spójników, jak rzep psiego ogona. Na drugi raz ułóż porządnie pytanie, a nie sto razy "a dlaczego tu jest o a tu jest u, a gdzie indziej na odwrót?" Mało mnie w zawał nie wpędziłeś, że szyku zdania nie potrafię zrozumiale wytłumaczyć
