Skoro PoRD nie stworzył osobnej definicji dla zmiany kierunku (tak jak nie zdefiniował zmiany prędkości), to obowiązuje powszechne znaczenie, czyli "zmiana kierunku = skręt w prawo/lewo" (moje prawo/lewo).
PoRD określił warunki poprzedzające zmianę kierunku jazdy, czyli zbliżenie pojazdu do zewnętrznej krawędzi jezdni (lub jej osi). Tym samym, wykonanie tej zmiany (skrętu) spowoduje opuszczenie jezdni, na której się dotychczas znajdował.
W generalnym uproszczeniu, dla spragnionych definicji: zmiana kierunku jazdy to skręt w prawo/lewo, z opuszczeniem przez pojazd dotychczas zajmowanej drogi/jezdni (i wjazd na kolejną).
Jak widać, nie ma znaczenia kierunek "w przestrzeni". Jeśli jadę po okręgu, bo tak przebiega droga, kierunku nie zmieniam.
W praktyce nikt nie mówi o zmianie kierunku jazdy w przytoczonym powyżej znaczeniu, bo ma ono sens głównie w odniesieniu do nauki przepisów. Powszechnie używa się odniesień przestrzennych, jako bardziej użytecznych (dla tych, którzy opanowali "definicję" i sygnalizowanie zmiany kierunku

Jeśli opisuję drogę z Wrocławia do Konina, to powiem: prosto na Szczecin, a w Poznaniu w prawo. Nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby jechać przez cały Poznań z prawym migaczem, bo "zmiana kierunku". Będzie jechać tak, aby wyjechać drogą, biegnącą w prawo od tej, którą wjechał. W obrębie miasta zrobi tyle zmian kierunku jazdy, ile będzie trzeba.
To samo przy przejeździe przez duże centrum. Jeśli powiem: na skrzyżowaniu/rondzie w lewo, to również jest to odniesienie przestrzenne, które mówi, że wyjazd ze skrzyżowania powinien wypaść na drogę, prowadzącą w lewo, w stosunku do wjazdowej.
Dobrze ilustruje to poniższy rysunek : kierowca A skręca na skrzyżowaniu w prawo (przestrzennie), ale realizuje to poprzez szereg zmian kierunku jazdy w lewo. W świetle teorii "jedno skrzyżowanie - jedna zmiana kierunku" powinien przejechać całą pętlę z prawym kierunkowskazem! To juz byłaby pornografia jazdy.

viewtopic.php?f=3&t=32684&start=495#p318710