przez Asmodeusz » czwartek 29 października 2009, 04:14
Z mojej perspektywy: pieszego, rowerzysty, pasażera i kursanta w jednym ;)
1. Piraci drogowi - bo inna nazwa jest nieadekwatna. Wpychają się gdzie i kiedy się da (nie mówię o omijaniu stojących przed przejściem, przez które przechodzę - raz taki nawet mnie nieco poturbował), wkurzają się o cokolwiek (uważając chyba, że rowerzysta nie ma prawa skręcać w lewo).
2. "Dynamiczni" kierowcy, denerwujący się o jazdę ekologiczną. Naturalnym (moim zdaniem) jest hamowanie silnikiem w momencie gdy widać "początek" czerwonego na skrzyżowaniu z długimi światłami - taki otrąbi i przy zwalnianiu (sam podjechałby na pełnych obrotach i hamował awaryjnie tuż przed autem z przodu) i przy ruszaniu (gaz do dechy jest przereklamowany). Nie chodzi tu o jakąś złośliwość, a o czystą oszczędność. Znajomy (z którym często jeżdżę) zrobił niedawno test - jakie jest spalanie przy jeździe "dynamicznej" i ekonomicznej. Wynik: 9.2l w porównaniu do 4.9l (Prius 1.5) - czyli prawie 600zł miesięcznie. Auto ma dużą naklejkę "ECO" - aż dziwne, że niby nasze społeczeństwo niezamożne, a na paliwie oszczędzać nie chce.
3. Przepuszczanie pieszych na przejściu - denerwuje mnie jako pieszego. Czemu? Stoję spokojnie, piszę SMSa widząc, że jedzie sznur aut i na pewno nie będę ich zatrzymywał a tu taki jeden nagle (ni stąd ni zowąd) się zatrzymuje i macha, żebym szedł. Inna bajka, że wtedy mam dziwnego pecha do punktu 1.
4. Wszelkie "stealth bombery". Ktoś sobie antyradarowym specyfikiem pokryje samochód, a potem się dziwi wielce, że ma obity zderzak. Czy wszyscy domorośli lakiernicy nie wiedzą, że są samochody, w których parkowanie można sobie wspomagać radarem zbliżeniowym (zwłaszcza, gdy niemal nic nie widać - bo w wysokim aucie, a parkujemy obok "naleśnika")? Autentyk - parkowanie równoległe w centrum Krakowa, ciasno, szef włącza radar, żeby w nic nie stuknąć. Oczywiście przysolił (i to dość mocno) w kogoś, komu się zachciało omijać fotoradary.
5. Ścieżki rowerowe... a właściwie to ich brak. Pół biedy, jak sytuacja jest jak na Wawelskiej - jezdnią jechać nie wolno (inna bajka, że strach), chodnik jest ładny, płaski i szeroki. A w centrum (Jerozolimskie na odcinku między Jana Pawła II a Marszałkowską) - zakaz jazdy rowerem, zakaz jazdy jezdnią, setki pchających się aut, brak ścieżki rowerowej - czasem trzeba nadłożyć kilka km (niezbyt przyjemne o takiej porze roku jak teraz), żeby się nie dać zabić.
6. Brak automatycznej informacji o ruchu drogowym. Z domu (na trasie innej niż do pracy) nie wyjeżdżam i wyjeżdżać nie zamierzam bez nawigacji - w innych krajach ładnie i sprawnie działa system online do informowania o remontach i objazdach - ba, często nawet i o korkach (anonimowe dane od użytkowników na temat ich prędkości wysyłane automatycznie) co pozwala bezproblemowo znaleźć realnie szybszą trasę. Mamy XXI wiek, a nadal jedyną sensowną metodą znalezienia w miarę dobrej drogi do celu jest słuchanie radia podczas jazdy i wcześniejsze wypytanie znajomych znających trasę gdzie i kiedy są korki. XXI wiek... co 4 osoba ma telefon z GPS, sam odbiornik jest śmiesznie tani, Internet w telefonie też, automatyczny serwis państwowy z informacjami o korkach kosztowałby grosze (nie obraziłbym się za dorzucenie kosztów w postaci akcyzy na odbiorniki GPS) - a nikt nie chce sobie i innym ułatwić życia.
Ostatnio zmieniony poniedziałek 02 listopada 2009, 23:09 przez
Asmodeusz, łącznie zmieniany 1 raz
Samochody są złe; inne formy komunikacji - jeszcze gorsze.
Research: czy uda się znaleźć i zmodyfikować samochód, aby uzyskać spalanie w mieście poniżej 1l/100km? In progress...