Pierwszeństwo pieszego - czy zawsze trzeba się zatrzymać?

[mp0011]

Już kiedyś tłumaczyłem - przejeżdżam rowerem więcej niż 80% kierowców w Polsce samochodem. Jeżdżę w centrum Warszawy, gdzie ruch jest duży, a nie po wioskach. Kierowcy mają gdzieś bezpieczeństwo rowerzystów. Wyprzedzania na gazetę, zajeżdżanie drogi i wymuszenia są na porządku dziennym. To i tak cud, że miałem TYLKO tyle kolizji. I żadna z mojej winy. Nawet jednego mandatu nie dostałem.

I, wracając do tematu - pieszego też nigdy nie potrąciłem, choć robią wszystko żeby do tego doszło

[Cyryl8]

Może to nie dyskretne pytanie, ale po co jeździsz rowerem?
Jeżeli to nie jest tajemnicą.

[mp0011]

Może to nie dyskretne pytanie, ale po co jeździsz rowerem?
Jeżeli to nie jest tajemnicą.

Bo lubię. Bo dbam o zdrowie i środowisko. Bo nie lubię wydawać na paliwo, OC i utrzymanie samochodu. Bo chcę sobie skrócić drogę przez park czasem. Bo nie lubię stać w korkach. No i taka praca.

[Cyryl8]

A ja czytając co piszesz odnoszę wrażenie, że jeździsz aby udowodnić swoją rację niezależnie od konsekwencji.

ps.
Przy takiej jeździe samochodem po krótkim czasie nie znalazłbyś ubezpieczalni, która dałaby Ci OC nie w astronomicznej cenie.

[mp0011]

To może napiszę jeszcze raz, tym razem wolniej, żebyś zrozumiał.

1) NIGDY nie spowodowałem wypadku ani kolizji.
2) NIGDY nie dostałem mandatu za wykroczenia.
3) Uniknąłem setek, jak nie tysięcy innych kolizji, które byłyby spowodowane przez kierowców.
4) Mam OC. Kosztuje mnie całe 30 złotych rocznie.

[Blacksmith]

Jeżdżę w centrum Warszawy, gdzie ruch jest duży, a nie po wioskach

Hmm... Czy ciągłe jeżdżenie na rowerze w takim tyglu aut, ludzi, betonu i spalin jest radosne? Miałbym wątpliwości. No ale każdy robi po swojemu.

P.S- Jakbyś napotkał tam wiadomego jegomościa na "S" wypowiadającego się tu na forum to zasadź mu ode mnie solidnego kopa... na mój rachunek.

[szerszon]

2) NIGDY nie dostałem mandatu za wykroczenia.

Uciekałeś przez trawniki jak klasyczny pedalarz? Podejrzewam, że wtedy nie oglądałeś się na przepisy.

P.S- Jakbyś napotkał tam wiadomego jegomościa na "S" wypowiadającego się tu na forum to zasadź mu ode mnie solidnego kopa... na mój rachunek.

Usiłujesz się wysłużyć innymi, matole. Strach ciebie nied.jebie mózgowy obleciał?
Pisałem-jesteś zwykłym prostakiem, który wobec braku argumentów ma zamiar użyć siły. Typowy neandertalczyk( podejrzewam, że mieli więcej rozumu).
Po raz kolejny pokazałeś, że wynoszenie nocników to szczyt twych możliwości.

[Cyryl8]

To może napiszę jeszcze raz, tym razem wolniej, żebyś zrozumiał.

1) NIGDY nie spowodowałem wypadku ani kolizji.
2) NIGDY nie dostałem mandatu za wykroczenia.
3) Uniknąłem setek, jak nie tysięcy innych kolizji, które byłyby spowodowane przez kierowców.
4) Mam OC. Kosztuje mnie całe 30 złotych rocznie.

Coś podobnego czytałem we wspomnieniach gońca frontowego z okresu I WŚ dostarczającego meldunki rowerem.
Jedynie o OC nic w tych wspomnieniach nie było.

[waw]

Hmm... Czy ciągłe jeżdżenie na rowerze w takim tyglu aut, ludzi, betonu i spalin jest radosne? Miałbym wątpliwości.

Czemu nie? Prawdziwy rowerowy aktywista czerpie radość z denerwowania innych uczestników ruchu, szczeggólnie kierowców.

2) NIGDY nie dostałem mandatu za wykroczenia.

Uciekałeś przez trawniki jak klasyczny pedalarz? Podejrzewam, że wtedy nie oglądałeś się na przepisy.

To akurat żaden wyczyn. W Warszawie służby nie ukrywają że nie dają mandatów rowerzystom. Był nawet przypadek że rowerzystka wjechała na czerwonym pod tramwaj doprowadzając do kolizji i dostała tylko pouczenie.

[mp0011]

Ja tam nie wiem o co się czepiacie. Jeżdżę więcej niż 80% kierowców i powoduję ZERO kolizji i mam ZERO mandatów.
Jedyny mandat jaki chcieli mi wlepić to jak trafiłem w nocy na nieoznakowany słupek na drodze rowerowej. Ominąłem go, ale się wyłożyłem. Pisałem tu kiedyś zresztą chyba. Oczywiście w sądzie upadło.

Przejedźcie na rowerze tyle co ja, zobaczycie ile razy dziennie otrzecie się o kolizję z winy kierowców.
Tylko dziś jakieś 4 razy.

[gumik]

Po prostu najlepszymi ekspertami w dziedzinie rowerów są osoby, które nigdy, albo mało co jeżdżą na rowerze. Podobnie jak z innymi rzeczami.

[Cyryl8]

Jesteśmy nad jeziorem w Ślesinie, drogi tu mało, mało uczęszczane, bez poboczy.
Chodzimy na spacery w większości drogami leśnymi/polnymi, ale zdarzają się odcinki asfaltowe.
Przepis mówi, że pieszy w razie braku chodnika i pobocza może poruszać się po jezdni, ale w radzie czego ma ustąpić miejsca pojazdom, czyli powinien zejść z jezdni.
Idziemy sobie gęsiego, droga nieszeroka, ograniczenie prędkości, rzadko spotykamy samochody, których kierowcy omijają nas szeroko. Jest miejsce, jest czas.
W przypadku ciężarówki, raz się zdarzyła, czy wymijających się samochodów na naszej wysokości, grzecznie schodzimy z jezdni.

Ale raz trafił się kierowca, który wyegzekwował bezqzględnie swoje prawo, czy bardziej nasz obowiązek.
Z przeciwka nikt nie jechał, było miejsce na swobodne ominięcie, ale jechał na nas, zmuszając do zejścia z jezdni.

W zasadzie można powiedzieć:
1. Pewnie nigdy nie spowodował wypadku/kolizji.
2. Pewnie nigdy nie dostal mandatu.
3. Zachowując się w ten sposób zmuszając do zejścia z jezdni pieszych uniknąl setek jak nie tysięcy wypadków.
4. I pewnie ma OC.

Moim zdaniem większość ludzi wyjeżdża/wychodzi na drogi żeby przemieścić się z punku A do B nie narażając się na niebezpieczeństwo i nie narażając na nie innych, ale jak widać sa wyjątki, którzy muszą udowodnić swoją rację bez względu na konsekwencje i to jest celem ich obecności na drodze.
Ta swego rodzaju "misja" przesłania im podstawową funkcje drogi jaką jest przemieszczanie się, stając się dla nich areną walki.

[szerszon]

Przejedźcie na rowerze tyle co ja, zobaczycie ile razy dziennie otrzecie się o kolizję z winy kierowców.
Tylko dziś jakieś 4 razy.

To jeszcze są miejsca w pyszne.pl?

Po prostu najlepszymi ekspertami w dziedzinie rowerów są osoby, które nigdy, albo mało co jeżdżą na rowerze. Podobnie jak z innymi rzeczami.

A to trzeba jeździć na rowerze, aby znać przepisy? Rowerzyści podobno mają stosować ten sam PoRD co kierowcy samochodów. Gdybyś pisał o technice kierowania to ok.
Ale jak to zwykle w twoim przypadku. Zero zrozumienia tematu. Ale prawdę napisałeś. Nie masz większego pojecia o PoRD, a bardzo sie udzielasz.

[Cyryl8]

Ja jeżdżę rowerem tak średnio, na pewno nie z taką intensywnością jak nasz kolega, ale powiedzmy, że w ciągu miesiąca przejeżdżam tyle ile on w ciągu dnia, tak szacunkowo.

W ciągu ostatniego roku ani razu nie otarłem się o kolizję.
Czasami zdarzają się nieporozumienia, ale uśmiech, przepraszający/dziękujemy gest ręką załatwia sprawę.

W dalszym ciągu odnoszę wrażenie, że nasz kolega dostarcza rowerem amunicję na froncie w Donbasie, bo wszyscy czychają na jego życie.
Brakuje tylko snajperów i min pułapek.

[gumik]

Fajnie byłoby obejrzeć nagranie z jednego przejazdu mp001. Wtedy wszystkie wątpliwości zostałyby rozwiane.