Bardzo praktycznie podsumowałeś @papadrive. Masz u mnie like'a
Ludziom się wydaje, że znaki regulujące pierwszeństwo posiadają jakąś magiczną moc, wobec której inne przepisy(w tym inne znaki) są daleko daleko w tyle. To nie prawda, co łatwo wykazać różnymi metodami.
Na przykład jeśli ktoś powoła się na dyspozycję D-1 a jego oponent na Art. 24.7.3. lub Art. 16.4. PoRD, to ten pierwszy w mgnieniu oka podaje regułkę z Art. 5.1. PoRD i jest zadowolony myśląc, że sprawę wygrał w cuglach. Czy aby na pewno? No więc niech zestawi tą samą dyspozycję D-1 z Art. 9. PoRD, z Art. 3 lub 4..
Reasumując: 'rozporządzeniowa' dyspozycja znaku D-1 nie uchyla innych obowiązków płynących z Ustawy PoRD.
Pytanie dotyczy winy spowodowania kolizji. Gdyby kierujący na drodze z pierwszeństwem przekroczył linię P-4 (np. w związku z wyprzedzaniem na skrzyżowaniu), to należy przyjąć na korzyść nadjeżdżającego drogą podporządkowaną, iż ten, na podstawie Art. 4. PoRD, miał pełne prawo zakładać, że inni uczestnicy ruchu znają przepisy i się do nich stosują(tj. np. nie przejeżdżają przez P-4), w wyniku czego gdyby kierujący jadący drogą z pierwszeństwem poruszał się w ramach prawa - do zdarzenia drogowego by nie doszło.
Co innego, gdyby ten z podporządkowanej kierował pojazdem tak, że niezależnie od poczynań kierującego pojazdem na drodze z pierwszeństwem i tak nie zamierzał (nikomu) ustąpić pierwszeństwa. Taka opcja jak najbardziej wchodzi w sferę rozważań.
Te rozważania trochę przypominają zagadnienie
stabilności w systemach autonomicznych czyli zmuszają do odpowiedzi na pytanie: "kto wytracił z równowagi układ", układ powiedzmy "bezpieczeństwa ruchu drogowego".