DEXiu napisał(a):To proszę mi pokazać przepis, który mówi, że w opisywanej sytuacji pas sąsiadujący z pasem zajętym przez samochody w jakiś sposób należy do jadących z naprzeciwka? Co czyni go "ich" pasem a nie pasem pana "ja"? Który przepis o tym mówi?
eee, nie bardzo rozumiem twoje pytanie. Może zacznijmy od początku. Na tej drodze były dwa pasy ruchu, po jednym w każdym kierunku. I teraz nie bardzo rozumiem pytanie, pytasz na jakiej podstawie pojazdy z przeciwka mają prawo się poruszać "lewą"stroną jezdni? No przecież podałeś art 16.1
ponadto nie pamietam czy byly tam wyznaczone pasy ruchu.
to wtedy by jeszcze łamał ten przepis o poruszaniu się po dwóch pasach ruchu.
"cytowane bzdury" i:Na ewentualne czepianie się dopowiem (do przemyśleń): skoro na wolnym pasie mogły się mijać pojazdy wielośladowe, to znaczy, że były tam dwa niewyznaczone pasy ruchu.
No wlaśnie tu tkwi błąd twojego myślenia. Na wolnym pasie mogły się wyminąć pojazdy wielośladowe tylko pod warunkiem, iż jechały bardzo powoli, kazdy zjezdzając maksymalnie na prawo (nie znamy w tym przypadku gabarytów wymijających się aut bo niestety auta róznej klasy mają rózne szerokości oraz nie znamy dokładnych miejsc wyminien pojazdów co za tym idzie nie wiemy jak dokładnie były tam zaparkowane auta) wiec zgodnie z twoim rozumowaniem po pierwsze w sumie to tam byly 3 pasy (jeden zajety przez parkujace auta), i rozumiem ze u ciebie w miesice wszystkie pasy mają po 1,7m? A swoją drogą do końca się nie mijały SKORO MIAŁY ZE SOBĄ KOLIZJĘ.
Zostają nam tylko przepisy o obowiązku dostosowania prędkości, zachowaniu ostrożności i unikaniu działań mogących zagrozić bezpieczeństwu - wszystkie pogwałcone przez "pana x". A pan "ja" - czysty jak łza.
czytam i oczom nie wierze. Az mnie zatkało.
tak teraz czytając je w tym wątku dopiero przy którymś z kolei zorientowałem się, że to nie kopan jest ich autorem
jakby to pisał kopan to chyba drugi raz w dziejach forum bym się z nim zgodził.
uważasz, że jeżeli na skrzyżowaniu typu T...
po to ktos wymyslil ograniczenia prędkości aby sie do nich stosować, wiec jak ktos przekracza prędkośc iles razy to jest sobie sam winien, akurat twój przykład niczego nie wnosi do dyskusji
w omawianej w tym wątku sytuacji zarzuca się nieustąpienie pierwszeństwa "panu x". Ale z czego wynikał ten obowiązek?
no najpierw musimy dojsc do porozumienia czy pan "ja" jechał swoim pasem czy nie. Jeżeli dojdziemy już do tego że nie jechał swoim pasem (a przynajmniej częściowo nie swoim, co ja uważam) to musimy nastepnie dojsc do tego czy jego działanie (wjazd częściowo na nie swój pas) zmusiło innych kierujących do zmiany prędkości i/lub kierunku jazdy.
nie widać nikogo, komu mielibyśmy ustąpić (ani nie ma żadnych symptomów jego zbliżania się), to mamy prawo zakładać, że takiego kogoś nie ma.
a nie wiem, ale chyba mi sie przysnilo ze tam sie cały czas poruszały pojazdy z przeciwka.
Z całym szacunkiem do ciebie ale jak utkniesz w zaspie, albo pogniesz sobie felge lub rozwalisz rękę, bo jakiś "bartek" pcha się choć nie ma miejsca to moze zmienisz zdanie. W podobnej sytuacji co pan "x" byłem ja, tyle ze miejsca było na 1,5 auta, a juz drugi miesiąc mam blizny na palcach :/.