Dzisiaj jechałem drogą dwupasmową, lewą stroną, przede mną jechała żwawo jakaś kobitka, obaj "zasuwaliśmy" po jakieś 55-60 km/h.
Widzę, że na liczniku 15 sekund do końca zielonego, więc spokojnie jadę za paniusią lewym pasem, za mną nikogo, na prawym pasie też pustka.
Nagle kobitka powoli zwalnia i się wreszcie zatrzymuje, tuż przed pasem zatrzymania na światłach, z tym, że jeszcze było jakieś 5 sekund zielonego.
Po czym się nasza "Mistrzyni" aż do czerwonego malowała, jeszcze kilka sekund, aż przeszli piesi i przejechał rowerzysta, po czym na czerwonym sruu! ruszyła w dalszą podróż. Ja niestety stałem te 1.5 minuty na czerwonym za nią, aż do następnego zielonego. Niestety, zanimbym cofnął i zmienił pas, toby już piesi zaczęli ruszać, no po prostu porażka, żeby się na zielonym przed sygnalizatorem zatrzymać, tarasując innym drogę.