:Szoferemeryt
Chyba jednak zupełnie źle odczytałeś moje argumenty.
Widziałem ten film, jak i wiele tego typu sytuacji na drodze. Nie wiem skąd pomysł, że pochwalam takie zachowanie.
Nie dostrzegasz, chyba sensu mojej wypowiedzi, że jest dokładnie odwrotnie. Zastanów się, czy nie wolałbyś, żeby np ten ostatni kierowca, zamiast pędzić na zbity pysk by wyprzedzić wszystkich w kolumnie, na której czele jesteś TY, zrobił to "na raty"? A co dwóch pierwszych - czy nie wolałbyś, żeby zamiast się pchać na przejście albo przed szczyt, ten ktoś sobie w jakimś sensie zrekompensował to prędkością przelotową na prostej 300m dalej?? Czy tłamszenie ludzi pomiarami prędkości na bezpiecznej prostej, a nie łapanie tych co są w takich sytuacjach, nie przynosi dokładnie odwrotny od zamierzonego skutek?
: Leszko II
Oczywiście świadomość ryzyka związanego ze zbliżającym się skrzyżowaniem przy wyprzedzaniu, jest bardzo ważna z punktu widzenia bezpieczeństwa, ale o tym się mówi dość dużo, a ja chciałem podjąć mniej wałkowany wątek.
LeszkoII napisał(a):A skąd wiesz, że podczas wyprzedzania tych kilku (lub kolumny) pojazdów przez kilkaset metrów nie napotkasz skrzyżowania, co do którego ostrzeżenia znakiem A-6 nie zauważyłeś a wyprzedzający zauważył i na podstawie Art. 4. ma prawo domniemywać, że nikt go w tym miejscu wyprzedzać nie będzie???
Mam wrażenie, że zgubiłeś cel w jakim argumentuję, że wyprzedzanie kolumny nie jest zabronione - przypominam więc, że dlatego, że to pozwala na przyjęcie rozszerzonych obowiązków wyprzedzanego z art 3., a nie 4tego. Podałeś przecież przykład, który przemawia za moją argumentacją. Otóż wyprzedzając choćby jednego tira, ryzyko niezauważenia znaku pionowego jest dalece większe niż wyprzedzając kolumnę samochodów np osobowych. A skoro wyprzedzanie tira na drodze o dwóch pasach ruchu nie jest zabronione...
Ponadto:
1. Da się ocenić w niektórych sytuacjach, że w odległości kilkuset metrów nie ma skrzyżowania (również dzięki znakom poziomym).
2. Zapomniałeś, że wielu kierowców pokonuje tę samą drogę dwa i więcej razy dziennie, nierzadko na drogach, na których remont jest przeprowadzany raz na 20lat?
3. Jeśli wyprzedzany zauważył A-6, bo jak sądzę o niego Ci chodziło, to na podstawie Art 4 ma obowiązek domniemywać, że wyprzedzający, który znajduje się w tym czasie na lewym pasie, złamie przepis. Jest to pogląd który, moim zdaniem całkiem słusznie, biegli podzielają, zarządzając przy kolizjach w tych sytuacjach współwinę. Niestety jest też druga strona medalu, o której może tylko wspomnę, otóż jest to nierzadko wykorzystywane w sytuacjach, w których nie powinno być, czyli tam, gdzie skrzyżowanie jest na tyle widoczne, że naprawdę trzeba być kretynem, żeby wyprzedzać, a jednocześnie wyprzedzany skupiony jest mocno na podejmowaniu decyzji co do ustąpienia pierwszeństwa jadącym z wielu kierunków.
draus napisał(a):Jedyne czego nie da się przewidzieć, to tego, że ktoś zechce wyprzedzać, lub co gorsza skręcać w lewo.
LeszkoII napisał(a):Piękny argument przemawiający za powstrzymaniem się od wyprzedzania, jeśli nie ma możliwości obserwowania kierunkowskazów pojazdów, które zamierza się wyprzedzać.
Ale od kiedy nie ma takiej możliwości? Z lewego pasa jest to, jak i wiele innych rzeczy bardzo dobrze widoczne. Chodziło mi tylko i wyłącznie o to, że w przypadku zaistnienia takiej sytuacji z cała pewnością, wyprzedzający będzie musiał (powinien) wrócić na prawy pas pomimo tego, że będą musieli zareagować inni. I to jest właśnie jeden z głównych argumentów, dla jakich uważam, że skoro wyprzedzanie kolumny nie jest zabronione, to wyprzedzany ma obowiązek wpuścić, a o czym pisałem już w pierwszym poście.
A co w sytuacji, gdy po rozpoczęciu manewru wyprzedzania, ktoś chce wrócić na poprzednie miejsce, bo ktoś inny zaczął wyprzedzać?? Popełnia wykroczenie? Też nie ma obowiązku go wpuścić??
Zdrowy rozsądek podpowiada, że na jezdni dwukierunkowej (zwłaszcza o dwóch pasach ruchu) podejmowanie ryzyka wyprzedzania bez możliwości zweryfikowania, jakie warunki faktycznie temu wyprzedzaniu będą towarzyszyć - jest zachowaniem godnym politowania.
Zdrowy rozsądek podpowiada, że wyprzedzającego nie można obarczyć obowiązkiem przewidzenia wszystkich sytuacji i zachowań, ponieważ jak sądzę każdy się ze mną zgodzi, że człowiek nie jest jasnowidzem.
Ja widzę to tak, że o ile obowiązek rozumienia, że ktoś może w każdej chwili chcieć skręcić w lewo poza skrzyżowaniem jest konieczny, o tyle obowiązek, że wyprzedzający ma wiedzieć, czy ten ktoś rzeczywiście skręci czy nie, jest już przesadzony. Podkreślam, że nie można dopuścić do sytuacji, w której wyprzedzający, pomimo zachowania ostrożności, znajdzie się w sytuacji bez wyjścia, a zdaje się do tego prowadzi logika jeżdżenia wielu kierowców, których spotkałem na drodze.
[/quote] Nie wpadłeś na to, że kierujący na początku tej kolumny widzą np. zakaz wyprzedzania, odpowiednie linie ostrzegawcze i dlatego nie wyprzedzają?
Ale Ty widzisz lepiej (dosłownie to: wiesz, że nic nie wiesz) i wyprzedzasz. [/quote]
Ja? Wiesz... ja jak nie widzę, to sobie poczekam na lepsze miejsce, bo mam czym pojechać. Ale wielu ludziom tego sytuavcje podnoszą bardziej emocje, traci cierpliwość, bo czują że taka okazja może się nieprędko powtórzyć... myślisz, że zmienisz ludzi?? A może myślisz, że wszyscy zaczną być tacy jak ty, gdy ich zaczniesz surowiej karać?