Sama pamiętam, jak to jest się uczyć, ale "L' to nie święta krowa a wszystko zależy od instruktora, rozumiem, że musi dać kursantowi czas na pomyślenie, ale jak jest zielone to się jedzie i instruktor powinien zwrócić kursantowi uwagę, skoro ten stoi, tak samo jak instruktor nie może pozwolić kursantowi przejechać na czerwonym. Jak ktoś tak bardzo się stresuje, to trzeba go oswajać, kiedy nie ma dużego ruchu, a nie tamować ruch w godzinach szczytu. Trzeba mieć trochę rezerwy i wziąć poprawkę na to, że osoba przed nami się uczy, ale po chwili… myślę, że taka pobudka klaksonem może tylko pomóc, albo kursant się zamknie w sobie - wtedy pa pa albo zapamięta raz na zawsze, żeby patrzeć na strzałkę. Zresztą instruktor ma UCZYĆ, więc niech uczy, że trzeba jechać.
Niestety zbyt wielu jest instruktorów, którzy nigdy instruktorami być nie powinni.A to straszenie mandatem

Dużo rzeczy nie wolno, a zdecydowana wiekszość kierowców je robi (np. łamanie ograniczenia prędkości, mam takie miejsce na drodze do domu, gdzie, jest ogr do 50, poza zabudowanym, po prostu gdzieś w oddali są domy, jest skrzyżowanie wojówódzkiej z droga do jakiejś osady (?), zawsze przejezdżam tam 100- 120, nawet w kolumnie samochodów, nigdy nikt mnie nie schamował do 50), zresztą niech mi ktoś udowodni, że trąbiłam
