przez kierowca95 » poniedziałek 02 maja 2016, 12:37
Właśnie ponownie przerabiam temat, bo zacząłem dyskutować z jednym "przemądrzałkiem" na ten temat. Chodzi o kwestię zwolnienia prędkości przed przejściem dla pieszych, a nie wynikającą z art. 26. Zawsze uważałem, że nie trzeba zwolnić, bo tak jak Olin twierdziłem, że art 26 wyraźnie się na te temat wypowiada. Wczoraj, ktoś mi przytoczył rozporządzenie, które wchodzi w konflikt z ustawą wyższego rzędu. I upierałbym się, że rozporządzenie jest bezprawne, bo ten niekumaty adwersarz nie potrafił przytoczyć żadnego sensownego artykułu, który dawałby prawo rozporządzeniu na takie bezprawie. Dopiero dzisiaj zacząłem grzebać sam po forach. Obawiam się, że jednak mają (niesłuszną) rację ci co twierdzą, że trzeba zwolnić. Niestety mają rację z punktu widzenia prawnego, ale to się wkrótce zmieni, jak przyjdą normalne rządy. W końcu trzeba będzie ponaprawiać prawo, które popsuła mafia paliwowa, bo tego typu zwalnianie prędkości powoduje zwiększenie zużycia paliwa, zanieczyszczenie środowiska tlenkami azotu oraz większą ilość pyłu z klocków hamulcowych, który wdychają piesi i to im najbardziej szkodzi, a kierowcy wykładają kasę, jakby nie można było zrobić przejść podziemnych. Także tymi przepisami wszyscy jesteśmy robieni w bambuko. Tym bardziej, że przepisy te są właśnie prowadzane tylnymi drzwiami. Typowe dla systemów totalitarnych, żeby zagmatwać i żeby nic nie było jasne. Często to co powinno się znajdować w jednym artykule znajduje się porozrzucane w setkach artykułów, co już jest zupełnie niepraktyczne i chore.
No cóż. Ci co twierdzą, że trzeba zwolnić, niestety mają rację, a wynika to z porozrzucanych chorych artykułów, które stworzyły chore głowy, chore na kasę z haraczu nakładanego na kierowców.
Zatem z czego wynika przymus zwolnienia. Oczywiście należy wspomnieć, że paragraf 47 rozporządzenia nijak się ma do rzeczywistości i jest wyjęty spod wszelkich praw panujących w fizyce. Ale cóż, chorzy na kasę politycy u władzy, mogą zapisać w Kodeksie Drogowym, że Polska leży na Księżycu, lub jak w paragrafie 47 (debilnie), mówiąc prościej, że kierowca ma wyhamować, bo jeśli nie zwolni odpowiednio "aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych (wchodzących lub stojących)" to wiadome, że nie wyhamuje i narazi... To jest właśnie tak , jak jakaś ustawa daje prawo do rozporządzeń jakiemuś bezmyślnemu urzędasowi, który nie bierze pozornie odpowiedzialności za swoje dyrdymały. Jednak gdyby tego urzędasa znaleźć i wytoczyć mu sprawę karną z art. 231 to zapewne nie byłby już taki chętny do brudzenia prawa. Może uda się kiedyś to zrobić z tymi urzędasami.
A teraz do rzeczy według artykułów:
USTAWA (Ujednolicona 2016)
z dnia 20 czerwca 1997 r.
Prawo o ruchu drogowym1)
Art. 26. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu.
I na tym można byłoby skończyć, gdyby nie paragraf 47:
ROZPORZĄDZENIE
MINISTRÓW INFRASTRUKTURY ORAZ SPRAW WEWNĘTRZNYCH I ADMINISTRACJI
z dnia 31 lipca 2002 r.
w sprawie znaków i sygnałów drogowych.
§ 47.
4. Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6, D-6a albo D-6b jest
obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów
znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających.
I na tym można skończyć również, stwierdzając, że rozporządzenie jest bezprawne i jakiś tłuk urzędniczy je stworzył, gdyby nie artykuł 5, który rozszerza prawo do rozporządzeń jakby urzędnicy byli wybierani przez suwerena i wręcz byli posłami w Sejmie, którzy większością bezwzględną stanowią prawo. Tu należałoby się zastanowić, czy byle urzędniczyna, ma prawo aż tak głęboko ingerować w prawo i nakazywać ścieranie hamulców i zwiększanie zużycia paliwa. Ale cóż... art. 5 Kodeksu Drogowego:
Art. 5. 1. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani stosować się do poleceń i sygnałów dawanych przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli, sygnałów świetlnych oraz znaków drogowych, nawet wówczas, gdy z przepisów ustawy wynika inny sposób zachowania niż nakazany przez te osoby, sygnały świetlne lub znaki drogowe.
Mogę tylko powiedzieć, że w obliczu takiego dictum acerbum należy sprzedawać auta lub kupować elektryczne, odzyskujące energię z hamowania lub przesiadać się na rowery, bo rowerzyści mają większe przywileje.
Jest światełko w tunelu. Mając kamerę z GPS i jadąc przepisowo w dodatku zwalniając, udowodnimy, że pieszy nie wchodził na przejście tylko wtargnął, czego symptomem jest zmiana prędkości pieszego widoczna najbardziej w momencie, gdy stał i nagle ruszył, lub będzie widoczne przyspieszenie pieszego to po uczciwych bojach z uczciwym sędzią w sądzie jesteśmy na pozycji wygranej.