amfre napisał(a):Właśnie należy jechać do końca! Próba zmiany pasa wcześniej powoduje ogromne wydłużenie się korka wcześniej. A w mieście gdzie chwilę wcześniej może być skrzyżowanie ktoś nie wjedzie na zielonym, bo gość nie chce "wyjść na cwaniaka"?
Umie czytać ze zrozumieniem? -->
DEXiu napisał(a):Uważam, że taka "jazda na suwak" w miejscach zwężenia (gdzie np. kończy się jeden pas, gdyż jego dalszy ciąg jest wyłączony z powodu robót) ma sens tylko w miastach i drogach, gdzie dość gęsto występują skrzyżowania.
amfre napisał(a):Jaka jest dla Ciebie różnica czy ktoś się pcha wcześniej czy później?
Hm. Uznam pytanie za retoryczne :roll:
jarmal napisał(a):Nie zgodzę się co do obszaru "poza miastem". Uwolnienie obszarów na których korka być nie musi w szczególności skrzyżowan i zjazdów z autostrady jest istotne. Niestety nie dla tego co stoi w nim do końca czekając na suwak tylko dla tych z tyłu co chcieliby uwolnić się od korka szybciej. A co jak korek urośnie do 10 km? Masz 5 km niepotrzebnie zawalonej drogi.
Oczywiście mówiąc tylko o skrzyżowaniach użyłem dużego skrótu myślowego. Miałem na myśli ogólnie miejsca, gdzie po prostu nie ma żadnych skrzyżowań, zjazdów, wjazdów i innych miejsc, do których możnaby zdążać lub z których możnaby wjechać na naszą drogę :wink:
eszmeraldka napisał(a):Tak trochę na marginesie (ale tylko pozornie) obserwując to co się dzieje na drogach i niektóre dyskusje na tym forum, odnoszę wrażenie, że głównym problemem na drogach jest buractwo i cwaniactwo ( i nie cwaniactwo jak ktoś tu przytoczył, że dojeżdża do końca pasa... Ale "nie wpuszcze, bo on mi sie wpycha, a ja to jestem GOŚĆ i mam tracić 3 sekundy przez niego?!).
PORAŻKA.
To nie jest "nie wpuszczę, bo mi się wpycha, a ja jestem GOŚĆ i czemu miałbym tracić 3 sekundy przez niego", tylko "nie wpuszczę, bo się ewidentnie wpycha - dla mnie to 3 sekundy, ale niech się znajdzie kilku takich, to ktoś kto stoi w pewnej odległości za mną postoi parę minut dłużej". To nie jest przejaw egoizmu, tylko właśnie myślenia także o innych. A "porażką" jest dorabianie sobie ideologii usprawiedliwiającej jazdę wolnym pasem do końca mimo, że dobrze się wie o co chodzi i jak należałoby sie zachować, aby być solidarnym z innymi kierowcami. Mogę się założyć, że gdyby nagle jakimś cudem "suwak" zaczął funkcjonować
wszędzie, to spora część tych, którzy teraz go promują (żeby uspokoić własne sumienie i usprawiedliwić swój brak wyżej wspomnianej solidarności?), stojąc w takim suwaku (na dowolnym pasie :P ) psioczyłaby pod nosem "czemu ci ludzie pchają się w to przewężenie z dwóch pasów na raz?! przecież ja w życiu stąd nie wyjadę"
BOReK napisał(a):Zresztą bywają miejsca, gdzie człowiek dowiaduje się o końcu pasa dopiero gdy tam dotrze - ze znaków poziomych i kształtu jezdni, czego te 500m temu nie było widać. Jeśli jednak blisko takiego miejsca ktoś ewidentnie się wpycha, to już inna bajka, nie suwak. Nie mogę tylko zrozumieć założenia, że jeśli ktoś jedzie pustym pasem do końca, to pewnie cwaniak.
Jeśli np. po rejestracji widać, że ktoś jest "nietutejszy" (z zagranicy gość albo z drugiego końca Polski), to można zrozumieć pojedyncze przypadki, że nie wiedział o zwężeniu i wpuścić takiego (najczęściej zawsze znajdzie się ktoś kto się ulituje albo najzwyczajniej w świecie nie zdąży ruszyć kiedy tamten się wepchnie).