Mea culpa, mea maxima culpa...Czyli: Wyznaj swe grzechy

Tu możecie podzielić się uwagami lub wątpliwościami związanymi z poruszaniem się na drogach

Moderatorzy: dylek, ella, klebek

Postprzez mk61 » środa 26 maja 2010, 23:03

Dzisiaj popełniłem combo.
Jechałem do bankomatu (jakieś 800m) bez świateł i niestety mama zadzwoniła i odebrałem. Rozmowa trwała jakieś 15-20 sekund, ale i tak mnie to nie usprawiedliwia.
"Na domiar złego" zjeżdżając z ronda i trzymając ten telefon przepuszczałem na przejściu... Dwóch policjantów. Jeden z nich nie omieszkał zatrzymać się na środku przejścia i doprowadzić mnie do porządku. Na szczęście obyło się bez mandatu, a nawet bez wymiany zdań. Wystarczył pokorny uśmiech, machnięcie ręką w sposób "dziękuję i przepraszam" i oddaliliśmy się w swoje strony.
Pozdrawiam. Marcin.
All Rights Reserved. Ÿ
Nobody is perfect. I am nobody.
rusel napisał(a):realne to jest skur-wy-syństwo żeby wymagać od kogoś więcej niż wymaga się od siebie.
Avatar użytkownika
mk61
 
Posty: 2850
Dołączył(a): środa 09 kwietnia 2008, 14:09
Lokalizacja: Gdziekolwiek

Postprzez Radosna » czwartek 27 maja 2010, 01:12

Ktoś tu ma duuuużo szczęścia ;)
12.05.09 - początek kursu/10.06.09 - 1 jazda/10.08.09 - 1 podejście: teoria +, plac +, miasto -/3.09.09 - 2 podejście: plac +, miasto +/10.09.09 - przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne :)/16.09.2009 - prawo jazdy do odbioru w Urzędzie :D
Radosna
 
Posty: 151
Dołączył(a): środa 26 sierpnia 2009, 16:35
Lokalizacja: Poznań

Postprzez voytek77 » piątek 28 maja 2010, 09:50

Ja za to wczoraj wyjechałem spod bloku wieczorem i trochę później włączyłem światła - a za mną, jak się później okazało, trójka panów policjantów w niebieskiej Octavii na "miejscowych" blachach...

200 zł i 4 punkty karne.

Pozdrawiam . :)
voytek77
 
Posty: 11
Dołączył(a): poniedziałek 07 grudnia 2009, 20:25

Postprzez lith » piątek 28 maja 2010, 12:23

Jeżeli zatrzymali Cię po włączeniu świateł to trochę po chamsku :/ Z resztą póki jeżdżę to widziałem najwyżej, żeby policja mrugnęła długimi jadącemu bez świateł, czy zwróciła uwagę na skrzyżowaniu, że jakaś żarówka jest przepalona.
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Postprzez DEXiu » wtorek 06 lipca 2010, 20:06

Nie sądziłem, że będę się udzielał w tym temacie (w sensie: pisał coś innego niż off-topic), a jednak... Wczoraj z mej winy i lekkomyślności doszło do niebezpiecznej sytuacji :? Dość powiedzieć, że gdyby w pobliżu byli "chłopcy" to zapewne schudłbym o 500 zł a konto przytyło o 10 pkt (mógłbym jedynie "kłócić się" o przekwalifikowanie na wyprzedzanie). Ktoś powiedziałby - niby nic, codziennie setki razy zdarzają się sytuacje, gdzie ktoś powinien dostać co najmniej tyle. Niemniej jednak wstrząsnęło to mną i dało sporo do myślenia, bo zrobiło się dość "ciepło". Cóż, pozostaje wdzięczność Opatrzności, że nikomu nic się nie stało i że mam nauczkę.
DEXiu
 
Posty: 1093
Dołączył(a): wtorek 12 czerwca 2007, 17:17
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez kokoko1x » środa 07 lipca 2010, 23:03

ostatnio przewiózłbym całą rodzinkę na masce :oops:
za bardzo ściąłem ciasny zakręt, zarzuciło mi tyłkiem (asfalt mokry, łyse oponki plus polskie RWD) i wyrzuciło mnie na pobocze. dobrze że rodzinka szła w tym samym kierunku, w którym jechałem bo "opanowałem" (nie uderzyłem w betonowy mur ani ich nie potrąciłem) sytuacje w ostatniej chwili ...
prawko od 2 miesiecy - musze sie jeszcze wiele nauczyć :roll:
kokoko1x
 
Posty: 9
Dołączył(a): czwartek 20 maja 2010, 20:46

Postprzez *Raimo* » środa 07 lipca 2010, 23:34

Z grzechow ktore ostatnio popelnilem to z tych najpowazniejszych to znaczne przekraczanie predkosci poza obszarem zabudowanym, wyprzedzanie na trzeciego od czasu do czasu (niestety inaczej chyba by sie nigdy nie udalo) plus jak jezdze swoim autem to brak swiatel w dzien z racji ze u siebie na codzien nie mam obowiazku uzywania, stad nawyk wlaczania swiatel juz dawno zanikl.
Avatar użytkownika
*Raimo*
 
Posty: 139
Dołączył(a): czwartek 23 października 2008, 16:22
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez vonBraun » środa 14 lipca 2010, 02:55

Jadę sobie - w dali samochody przejeżdząją przez przejście z sygnalizacją świetlną, i nagle widzę jak zmienia sie na żółte - próbuję jeszcze się załapac i jeszcze przyśpieszam, ale Toyociarz przede mną postanawia byc poprawny politycznie i hamuje - akurat patrzyłem bardziej na światłą niż na niego, bo zakładałem, ze będzie chciał dodać gazu aby uciec na zółtym jak wszyscy normalni ludzie ;-). W końcu jednak zwróciłem na niego uwagę.

No i po hamulcach!!! Yokohama Geolandar AT na asfalcie są średno skuteczne, więc przejechałem całkiem przyzoity kawałek z cudownym piskiem opon!

Trwało to wystarczająco długo aby Toyociarz ruszył trochę do przodu obawiając sie że wlecę mu w kuper.

Niepotrzebnie - Suzia zaryła nosem dobrą jedną długość samochodu od jego tyłka. Ale co się gość najadł strachu to jego ;-).

pozdrawiam
vonBraun

PS. Widzę, ze wątek ma szanse przeżyć swego twórcę;-)
Suzuki Grand Vitara 1.6, 3D, rok 2000
Prawko od 28.09.2009/po drugim podejściu- nie liczę pomylonego terminu/. Autko (pierwsze w życiu) od 26.10.2009
Avatar użytkownika
vonBraun
 
Posty: 182
Dołączył(a): środa 29 lipca 2009, 12:35

Postprzez Radosna » środa 14 lipca 2010, 09:56

No to ja przekroczenie prędkości razy kilka - ehh sama w to nie wierzę :) No i "nastraszyłam" trochę rowerzystkę i "kierowczynię" ;) samochodu jadącego za nią zajmując nieco ich pas ruchu przy skręcaniu na wąskiej uliczce międy polami :) Żałuję i obiecuję poprawę!!!!
12.05.09 - początek kursu/10.06.09 - 1 jazda/10.08.09 - 1 podejście: teoria +, plac +, miasto -/3.09.09 - 2 podejście: plac +, miasto +/10.09.09 - przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne :)/16.09.2009 - prawo jazdy do odbioru w Urzędzie :D
Radosna
 
Posty: 151
Dołączył(a): środa 26 sierpnia 2009, 16:35
Lokalizacja: Poznań

Re: Mea culpa, mea maxima culpa...Czyli: Wyznaj swe grzechy

Postprzez Bury » środa 27 października 2010, 00:49

temat widze przysechł , ale...

kurde , poza tym , ze wychodząc z domu jechałem bez prawka.. baa bez całego portfela nawet ;p chyba za bardzo zaufałem swojemu zawodnemu samochodowi , który przy zawracaniu ( na powstańców śląskich w-wa jak ktoś kojaży) nie zaczął prostować kierownicy (kół) po puszczeniu jej , strachu sie nałykałem maksymalnie szczególnie , ze auto jechało tak jakby miało wjechać w (uciekało z drogi O.o) przejście dla pieszych , uroku dodało to , ze wykonuje tą nawrotke nawet kilka razy dziennie , i robie ją bardziej automatycznie niż wszystkie inne manewry , więc oczywiście w jednej ręce trzymałem papierosa... (na szczęście nie powaliło mnie i nie próbowałem sie w momencie manewru "zaciągnąć" tylko trzymałem go w palcach trzymając łapy na kierownicy) na szczęście szybko machnołem kierownicą i wróciłem na pas... po tym zdarzeniu jechałem chyba ostrożniej do domu niż na egzaminie -.-
Bury
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 24 października 2010, 22:35

Re: Mea culpa, mea maxima culpa...Czyli: Wyznaj swe grzechy

Postprzez Karmelkowy » wtorek 07 grudnia 2010, 17:35

Przy parkowaniu kręcę metodą "na mycie talerzy". Kiedyś spociły mi się dłonie i no... było blisko do zarysowania samochodu stojącego obok.
"Nie liczy się, obok jakiego samochodu stoisz. Ważne, czy potrafisz go prowadzić"

B - w kieszeni
Karmelkowy
 
Posty: 12
Dołączył(a): niedziela 13 grudnia 2009, 18:55
Lokalizacja: Górny Śląsk

Re: Mea culpa, mea maxima culpa...Czyli: Wyznaj swe grzechy

Postprzez vonBraun » wtorek 21 grudnia 2010, 02:22

Dawno nie zrobiłem nic głupiego ale...

Śnieg! Wszędzie śnieg pod wszystkimi postaciami - pada, zalega jezdnie, ubija się, rozjeżdża. Cały Gdańsk stoi, a ja próbuję dojechać z Osówki na AMG. Próbuję od strony Wileńskiej - dojeżdżam do ulicy Na Stoku - kicha!!! Korek przd światłami.
Suzia ma fajne nowe zimówki, 4x4 i jest wysoka. Wyprzedzam korek i wjeżdząm w lewo w głęboki śnieg w drogę gruntową odchodzącą równolegle do Sobieskiego od Wileńskiej. Suzia idzie jak burza - z tyłu tuman pyłu. Wyskakuję na Sobieskiego z bocznej drogi, jade do Traugutta i po 50 metrach podjazdu slalomem obok zaparkowanych samochodów objawia sie przede mna ... No Nie! Znów KOREK. Beznadziejny - stojący niewzruszenie zapewne aż do Grunwaldzkiej - tak na godzinę stania a ja jestem już spóźniony!!! Widzę jakiś ostry, pokryty kilkudziesięciocentymetrowym śniegiem "gruntowy" podjazd w prawo. Ha! Zawrócę. Czekam chwilę aż ci z przodu mi odjadą. Załączam reduktor - ostro ruszam w przód i zanim ci za mną zablokują mnie od tyłu wrzucam wsteczny z jednoczesnym skrętem w prawo. Hehe - silnik wyje ale Suzia dzielnie wspina się tyłem pod górkę w śniegu wyrzucając śnieg spod kół - ale jedzie - pod górę, 25 stopni najmniej!!! Zmiana biegu i w dół w lewo - zawróciłem na styk. Jadący z prawej i lewej puszczają mnie. Dodaję gazu - Suzią trochę rzuca ale rusza do przodu - śpieszę się. Nagle ktoś w dali przede mną zajeżdza mi drogę. Po hamulcach!!!!

I Nic!

Było z górki. Na drodze lód. Podnieciłem sie i nie spojrzałem na drogę. Na napędzie 4x4 fajnie sie przyśpiesza na śliskim, ale hamuje się tak jak zwykłym autkiem. Suzia radośnie saneczkuje. Powoli jednak zjeżdza w prawo po obłej drodze - wprost na źle zaparkowane samochody po prawej. Nie reaguje na ruchy kierownicą - w końcu zaczyna zwalniać. Dylemat - puścić i odzyskać przyczepnośc, czy cisnąć do końca?

Cisnę.

Suzia zatrzymuje się po kilkunastometrowym poślizgu o 5 cm od najbliższego błotnika.
Uff. Tętno mam tak pod 200 - jakby zrobili mi zastrzyk z adrenaliny prosto w serce...

Znów miałem farta.
Nadal mam czyste konto

pozdrawiam
vonBraun
Suzuki Grand Vitara 1.6, 3D, rok 2000
Prawko od 28.09.2009/po drugim podejściu- nie liczę pomylonego terminu/. Autko (pierwsze w życiu) od 26.10.2009
Avatar użytkownika
vonBraun
 
Posty: 182
Dołączył(a): środa 29 lipca 2009, 12:35

Re: Mea culpa, mea maxima culpa...Czyli: Wyznaj swe grzechy

Postprzez lith » piątek 22 kwietnia 2011, 00:27

Jak długo byłem grzeczny to dzisiaj miałem 2 okazje do wyremontowania komuś maski.
Pierwsza to moja usilna jazda na suwak, a przynajmniej próby jej wymuszenia ;p O ile tirek przede mną się sprawnie wcisnął to mnie już nikt puścić nie chciał. W pednym momencie zauważyłem większa lukę (prędkość jadących korkowa, kilka km/h) i specjalnie się nie zastanawiając zacząłem ruszać, jeszcze tylko szybkie zerknięcie do przodu żeby nie zahaczyć o tablice-strzałki na końcu pasa... patrze z powrotem w prawo, a tu typ który przed ułamkami sekund był o długość samochodu za mną jest na wysokości połowy mojego samochodu i przyspiesza dość ostro, się oczywiście szybko zatrzymałem i wjechałem za nim, ale mało brakowało.

A w drugim przypadku podobnie, ale tutaj już nie ja uratowałem sytuację. Dojeżdżam do świateł z 1 2 pasy, chcę jechać prosto, bo wydaje mi się, że można tylko z lewego, a prawy jest do prawo-skrętu. Potem się okazuje, ze prawo-skręt odbija od tego po prawej, a oba normalnie jadą też prosto. Zaraz za skrzyżowaniem skręcam w prawo....ale już nie chce się pchać po ciągłych, jakoś zmienię za skrzyżowaniem. Ruszam oczywiście dynamicznie, gość na prawym też (ja stałem 1 na światłach na lewym), ale w połowie jeszcze spóźniony lewoskręt nieco psuje mi plany, już przed pierwszego na prawym nie zdążę, ale spoko przez całe skrzyżowanie między pierwszym ruszającym z prawego, a drugim tak ze 2 długości samochodu przerwy, zaraz za skrzyżowaniem wbijam prawy patrzę w lusterko, miejsce jest, zaczynam zmieniać stanowczo i dość szybko pas zerkam do przodu, bo robię to tak, że trzymam się tego z przodu zderzaka tak żeby mieć miejsce do tego z tyłu, z przodu wszytko ok, tradycyjnie zmieniając pas patrzę jeszcze w prawo a tu na wysokości moich drzwi samochód. ja hamulce i w lewo, ten po hamulcach, jakoś się udało, zostałem otrąbiony. Moja wina, wymusiłem. Ale skąd się ten samochód wziął to nie mam najmniejszego pojęcia. Albo (mniej prawdopodobne) jednak sie schował w martwym polu, ale w to wątpię, bo 1-2s wcześniej widziałem lukę w całej okazałości (tylko głupi czekałem aż się ciągła skończy), poza tym na prawdę mam to pole nieduże, poza tym samochód był w tym samym kolorze co ten którego przed momentem widziałem w lusterku i był dość daleko- już wtedy miałem kierunkowskaz, a odległość między nami przed ok 2s nie nie zmieniała (czas przejazdu przez kawałek ostatniej jezdni, i kawałek ciągłej między jezdnią a przejściem. I imo bardziej prawdopodobna opcja, następny który będzie obrońca swojego miejsca, który widząc, że ktoś może zmienić pas przed nim automatycznie wciska gaz do oporu. W każdym razie pretensje mam oczywiście do siebie.

O ile w pierwszym przypadku dzisiaj mogłem zostać posądzony o cwaniactwo, bo na lewym pasie była mniejsza kolejka dość sporo (bo ludzie szybciej zmieniali na prawy... a ja twardo do końca cisnąłem) to w drugim w żadnym wypadku... stałem z przodu, do skrzyżowania dojechałem przed nim, po prostu źle pas dobrałem... po kilkunastu metrach już mu zupełnie zniknąłem. W każdym razie pierwszy raz miałem sytuację kiedy to ja nawet popełniając błąd bym nie zareagował w porę i brak stłuczki to zasługa tylko tego drugiego....dlatego głupio mi było strasznie.
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Poprzednia strona

Powrót do Sytuacje na drodze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 85 gości