BOLEKlodz napisał(a):Mówię to niestety z własnego doświadczenia. Rok temu, gdy jechałem krajówką, utworzył się mały zator, bo z przodu jechał traktor. Zaczęła się podwójna ciągła, więc wszyscy grzecznie czekają. Ja byłem zaraz za traktorem. W momencie, gdy zaczęła się linia przerywana, od razu wjechałem na lewy. Pod ciężarówkę. Kierowca wcześniej zaczął wyprzedzać (na ciągłej), a ja zdałem się na uprzejmość innych, a nie na lusterka.
I czyja była wina w tym przypadku?
lith napisał(a):Często też zależy od tego jak się dałeś do tej pory poznać innym kierowca jadącym za Tobą. Jeżeli jadący przede mną jedzie w mojej opinii dobrze, dynamicznie, jazda za nim mnie nie męczy to nie będę się wyrywał tylko dam mu wyprzedzić/ominąć. Jeżeli za to mam go za zawalidrogę, czekam tylko na okazję, żeby go wyprzedzić i właśnie zbiera się do zmiany pasa i zebrać nie może (chociaż ja bym to już dawno zrobił) to po prostu zmieniam ten pas i jadę sam. Jedni są bardziej kulturalni i więcej poczekają, inni mniej. Jednym się akurat bardziej spieszy, innym mniej. Po prostu trzeba od początku zdecydowanie pokazać, że chce się ten pas zmienić, nie czekać nie wiadomo na co, czyli po prostu nie dać okazji nikomu zrobić tego szybciej. Bo jak już jeden za nami tak się wyrwie to potem jest problem, bo poleci cała reszta, a my zostaniemy za przeszkodą.
Akurat wczoraj miałem znów tą samą sytuację. Pas rozbiegowy, ja stałem na nim już chwilę (bo na pasie obok sznur aut), a jak tylko ten sznurek przejechał to na ten pas rozbiegowy od razu wjechało kilka aut, które zmieniły pas od razu (rozpędzeni, mieli taką możliwość) kompletnie ignorując to, że ja też chciałbym ten pas zmienić. Dodam, że był to wjazd na drogę z dwoma pasami w każdym kierunku i ja bym się zachował tak, że jeżeli faktycznie przede mną jechałby jakiś niezdecydowany lub ktoś by stał na pasie, a ja wjechałbym na niego rozpędzony i chciałbym zmienić pas przed tym jak on to zrobi, to kultura nakazałaby mi przeskoczyć od razu na pas lewy. Sam jeżdżę raczej dynamicznie i zdecydowanie, tylko po prostu czasem szkoda mi auta, nawet jeżeli nie ja byłbym winny...