Dzień dobry.
Ostatnio miałem taką sytuację i nie daje mi spokoju fakt, że w sumie nie jestem pewien co mi tam wolno a co nie i nie wiem czy czasem nie spowodowałem frustracji osoby kierujacej pojazdem za mną (a raczej stojącej za mną).
Mianowicie jak na załączonym obrazku chciałem skręcić w lewo na skrzyżowaniu bez świateł, gdzie wąska dróżka przecinała ruchliwą ulicę z kilkoma pasami ruchu i pasem zieleni pomiędzy jezdniami.
Droga na której stałem była lekko pod górkę a pas zieleni dodatkowo utrudniał mi dostrzeżenie ruchu po drugiej stronie głównej ulicy. Moje pytanie jest nastepujące:
Czy chcąc wyjechać i skręcić w lewo w takiej sytuacji mogę podjechać do środka na ten pas pomiędzy jezdniami (gdzie zwykle stają pojazdy czekające na lewoskręt z tej głównej drogi) i tam czekać aż z prawej będzie wolne? Gdy tak sobie myślę, to w sumie mogło by to spowodować utrudnienie w ruchu, gdyby ktoś tam z głównej ulicy (z pasa który był słabo widoczny) chciał skręcać w lewo, lub gdyby okazało się, że stojąc w poprzek wystaje mi tył i blokuje ruch po stronie głównej drogi, która już przejechałem... Z drugiej strony za chiny z tamtego pierwotnego miejsca nie można być pewnym, że jest wolne z jednej i z drugiej strony i czekać można by pół godziny.
Nie pamiętam takiej sytuacji z mojej nauki jazdy (wykorzystanie tego pasa pomiedzy jezdniami w ten sposob) a jestem niedzielnym kierowcą i do tego w małym miasteczku - wstyd się przyznać, ale po prostu nie byłem pewien co mi wolno w tamtym przypadku. Pewnie gdyby ruch był większy, by nie blokować ludzi za mną zrezygnował bym ze skrętu w lewo i pojechał w prawo a później gdzieś zawrócił (better safe than sorry).
Z góry dziekuję za informacje jak to wygląda z perspektywy kodeksu ruchu i co wy byście zrobili.
Pozdrawiam.