Ruch przez skrzyżowanie kierowany jest sygnalizatorem S-1, jednak obok niego przyczepiono sygnalizator S-6. Czas jego trwania dla rowerów to 5s zielonego, potem zielone migające. Problem w tym, że do przejechania jest blisko 45 metrów, bo jest to plac.
Od linii zatrzymania trzeba przejechać przejście dla pieszych, przejazd dla rowerów, po paru metrach jezdnię z trzema pasami ruchu, kilka metrów przerwy, znów przejście i przejazd dla rowerów.
Według 220, minimalna długość sygnałów zielonych to "100% czasu przejechania przez skrzyżowanie z prędkością 2,8m/s."
Daje to dla tego skrzyżowania minimum 16 sekund.
Dalej jednak jest wyjątek: W szczególnie uzasadnionych przypadkach dopuszcza się skrócenie do 75%, nie mniej jednak niż 4s.
Dla tego skrzyżowania daje to i tak 12s. A - przypominam - sygnał nadawany jest przez 5s. Chyba, że pod pojęciem skrzyżowanie liczy się wyłącznie jezdnię. Odnoszę też wrażenie, że ustawa przewiduje czasy przejazdu przejazdem, czyli tylko przez jezdnię w poprzek, a nie wzdłuż skrzyżowania...
I teraz kilka pytań:
1) Czy zastosowanie tu dwukomorowego sygnalizatora S-6 jest w ogóle legalne? Przecież wolno je stosować tylko na przejazdach dla rowerów wg 220.
2) Jeżeli jest legalny, czy oznacza on zakaz wjazdu ZA sygnalizator, czy na przejazd dla rowerów (którego nie ma) PRZED sygnalizatorem?
3) Czy mogę się stosować do S-1, który cały czas jest zielony?
Rozumiem, że mam się stosować do napotkanych znaków, ale przez 5 sekund niektórzy rowerzyści (mam na myśli nieszczęsne Veturilo) nie są w stanie porządnie wsiąść na rower, a co dopiero przejechać
