Dojazd do posesji a dojazd do firmy

[Anett]

Ale przebywa na jej terenie więc traktowany jest na podobnych zasadach.

[rusel]

radze poczytać prawo administracyjne jakie warunki spełnia "mieszkaniec", jeżeli administracyjnie ustala się tabliczkę "nie dotyczy" to trzymajmy się również tych samych definicji odnośnie "mieszkańca"

[jasper1]

Nawet bezdomny jest bezdomnym mieszkańcem gminy

nie jest, chyba że gdzieś jest zameldowany...

I tu się zgodzę, jeśli pójdziemy dalej za podziałem bezdomnych na bezdachowców i bezmieszkaniowców, to pierwsi mieszkańcami nie są, drudzy najczęściej są.

[lith]

Długa dyskusja, a jeszcze nie widziałem, żeby ktoś kogoś sprawdzał za takim znakiem, to raczej kwestia umowna - kto sie czuje uprawniony to wjeżdża. Jak jadę do kogoś w gości to przecież też wjadę, jak pracuję to wjadę, jak przyjechałem coś w okolicy załatwić i jestem 'obcy' to nie wjadę. Jak komuś zależy na bardziej szczelnym kontrolowaniu kto wjeżdża to stawia np. szlaban.

[Anett]

Znak stoi... Ktoś kto będzie chciał umilić życie np policjant przejeżdżając zrobi kontrole i co? Mandat?
Nie wiadome jak to kto interpretuje.

[lith]

Policjant nie wjedzie jeśli tam nie mieszka

....a serio to sie nie spotkałem jeszcze z tym, żeby przyczepił się ktoś oprócz ewentualnego osiedlowego strażnika teksasu Poza tym takie zakazy są zazwyczaj poza publicznymi drogami... czyli ani policja, ani sm palcem nie kiwnie, bo to nie ich sprawa.

[papadrive]

Na skrzyżowaniu jest postawiony nakaz skrętu prosto. Pod znakiem znajduje się tabliczka, że "Nie dotyczy dojazdu do stacji benzynowej i dojazdu mieszkańców do posesji".
Czy będąc pracownikiem firmy (zlokalizowanej na ulicy, której dotyczy nakaz), mogę przyjąć, że moja firma jest posesją i mogę wjechać we wspomnianą ulicę?

Przeczytajcie jeszcze raz pytanie.
Jest znak nakazu skrętu prosto Tabliczka pod nim informuje kogo nie dotyczy nakaz, czyli jak ktoś tam mieszka lub chce wjechać i zatankować (przypuszczam, że na tej ulicy jest stacja paliw), to tego uczynić nie może, bo nakaz jego nie dotyczy. Autor pytania tylko tam pracuje, więc śmiało może wjeżdżać.
Ale popierniczone.

[samotnyGeorge]

oprócz ewentualnego osiedlowego strażnika teksasu

To chyba jestem takim strażnikiem teksasu. Na parterze mojego bloku są trzy sklepy. Chyba 10 razy spóźniłem się do pracy, bo debil postawił dostawczaka i wypakowywał towar.

Ty oczywiście uznałbyś, że nikomu krzywda się nie dzieje.

[papadrive]

Ale on przeszkodził Ci, nie dlatego, że wjechał w Twoją ulicę, a dlatego, że źle zaparkował.

[samotnyGeorge]

Aha, czyli jak wracam z pracy, to nie mogę stanąć pod domem, bo stoi tam dostawczy transit, muszę za to parkować w następnym DOZWOLONYM miejscu, czyli pół kilometra dalej? No chyba, że wjadę na nie swoje osiedle, tak jak tamten debil.

I to rozumiem, jest ok?

[papadrive]

Ale w pytaniu nie chodziło o tarasowanie parkingu (miejsca postojowego), a wjazd w ulicę. Jeśli dostawczak zablokował Ci wjazd/wyjazd, to złamał przepis o parkowaniu, ale nie bezprawnie wjechał w tę ulicę. Zaopatrzenie jest z często uwzględniane jako wyjątek w zakazach wjazdu, skrętu lub ruchu, czy nawet postoju/zatrzymywania.

[Henq]

Ale w pytaniu nie chodziło o tarasowanie parkingu (miejsca postojowego), a wjazd w ulicę. Jeśli dostawczak zablokował Ci wjazd/wyjazd, to złamał przepis o parkowaniu, ale nie bezprawnie wjechał w tę ulicę. Zaopatrzenie jest z często uwzględniane jako wyjątek w zakazach wjazdu, skrętu lub ruchu, czy nawet postoju/zatrzymywania.

A o co chodziło? Skoro tarasuje a nie może wjechać w uliczkę gdzie tarasuje to co "on" tam robi?

Przeczytajcie jeszcze raz pytanie.
Jest znak nakazu skrętu prosto

czytam i nie łapie; jaki znak jest?

[papadrive]

Jest znak nakazu skrętu prosto

czytam i nie łapie; jaki znak jest?

No właśnie.Ja też nie łapię.