No niestety jak na tranzytowych, głównych trasach stawia sie ograniczenia do 40 czy 50 to nie ma w tym nic dziwnego, że ludzie je zlewają. Jak będą sprawne, szybkie połączenia między większymi miastami to można sobie ograniczać prędkości na tych mniejszych i bawić się w uspokajanie ruchu żeby dzieci się mogły na poboczach bawić.
Problemem jest, że na takiej krajówce z ładną nawierzchnią, szerokimi pasami, pooznaczanymi przejściami itd. jest takie samo ograniczenie jak na wąskiej gminnej dziurawej, dróżce gdzie się ledwo 2 samochody wymijają, a w skrajni rosną sobie drzewa.
Ale może ja mam już trochę skopane postrzeganie, bo miałem okazję jeździć po dużo gorszych drogach niż nasze i wcale się tam wolniej nie jeździło.