Ja co prawda swojego listu na oczy nie widziałem, poszło do miejsca zameldowania, czyli o jakieś 500 kaemów ode mnie, ale z tego co pamiętam sprawa się miała dokładnie tak, jak to opisał qwer. Ponieważ fotka była bardzo dokładna, a ilość punktów wcześniej wynosiła zero - mandat przyjąłem. Nie wiem, czy potem przyszedł już właściwy druczek mandatu, czy inne licho, nie wnikałem. Nawet jeśli sprawa była w sądzie do wygrania (choć szczerze w to wątpię, głównie ze względu na dokładność zdjęcia i fakt, że tym autem przemieszczam się w zasadzie tylko ja) to przez wzgląd na brak sarmackich zapędów szkoda by mi było czasu na wożenie się po sądach dla 4 pkt i 140 PLN. :P
Inna sprawa, że archeologia, którą praktykujesz mnie przeraża... :P Chciało Ci się to odkopywać by opisać coś kompletnie innego? (proceder handlowania punktami i przyzwolenie ze strony straży byleby wpływ do budżetu był) I ta nieustanna, spiskowa teoria odnośnie piętnowania biednego i uciśnionego... :roll: Od komentarza się powstrzymam.