przez Matteosh » czwartek 17 września 2009, 09:27
Dziękuję Wam za odpowiedzi, nie byłem pewny czy art. 49 ust. 4. stosuje się do tej sytuacji, bo przecież zawsze ktoś może powiedzieć, że mogłem czekać przed pasami (jeśli widoczność jest dobra). Z drugiej strony po co byłyby wtedy linie zatrzymania... :? Taki mały mętlik mi się zrobił :)
cwaniakzpekaesu ośrodek, w którym robiłem kurs ma raczej dobrą opinię (ja również uważam, że sam ośrodek jest w porządku). Nie jest to najtańszy ośrodek w okolicy, a wręcz przeciwnie.
Problemem jest ten konkretny instruktor (nie wiem, może są też jacyś inni problematyczni, ja jeździłem tylko z nim).
Od razu rodzi się pytanie: czemu go wybrałem i czemu nie zmieniłem?
Tak jak już pisałem - polecił mi go dobry kumpel. Powiedział, że jest wymagający i przez to nie będzie łatwo, ale żebym wytrwał do końca, bo wyjdzie mi to na dobre. No i wytrwałem :lol:
Być może na niego dobry był taki awanturnik i buc, bo go to mobilizowało do robienia czegokolwiek. W dodatku ten instruktorek sieje porządną propagandę, opowiada jak to jego kursanci zdają za pierwszym razem itp.
Jak się niestety później okazało, ten mój kolega, który polecił mi mojego "mistrza" nie zdał za pierwszym razem (a wydaje mi się, że tak mi na początku mówił), tylko za trzecim :wink:
Trudno, czegoś tam się nauczyłem, przynajmniej szybko skończyłem kurs, bo facet był na tyle elastyczny, że mogłem jeździć z nim np. 6 dni pod rząd, co raczej się nie zdarza wśród moich znajomych.
Na pewno nie pójdę do niego na jazdy doszkalające przed egzaminem, powątpiewam też czy wybiorę ten sam ośrodek (tylko z powodu tego faceta, który zniechęcił mnie do wszystkiego, co ma z nim cokolwiek wspólnego).
Jaki z tego morał? Choć zazwyczaj mówi się, że najlepiej wypytać innych i żeby nam w jakiejś sytuacji, którą oni sami przeszli, doradzili; to nie zawsze się to sprawdza. Trzeba jednak opierać się na opiniach wielu osób i konfrontować ich odczucia. Np. nie sądzę, by osoby które teraz wraz ze mną jeździły z tym instruktorem komukolwiek go chciały polecić - wszyscy mieliśmy go szczerze dość.
A wracając do tego co mi polecił kolega - wytrzymałem do końca. Ale przeszedłszy przez to nie widzę jakiś powalających efektów jazdy z tym bucem (pomijam tu giga-stresującą atmosferę, chodzi mi o nabyte dzięki niemu umiejętności).
BOReK nie mam sumienia powiedzieć złego słowa o samym ośrodku szkolenia - ludzie z tzw. "obsługi" z którymi miałem tam styczność byli mili i bardzo pomocni (szybko i bardzo sprawnie pozałatwiali papierkową robotę, wytłumaczyli mi jak to wszystko będzie wyglądało itd.), a co do innych instruktorów nie mogę się wypowiadać, bo z nimi nie jeździłem (jeździł natomiast poznany przeze mnie gość mający pierwotnie tego samego "instruktorka" co ja, ale panią instruktor z tego ośrodka - z którą jeździł później - chwalił sobie).