Chce sie wam pochwalic niedbalstwem i zarazem głupotą mojego kolegi. I przy okazji zadac pare pytan.
Otóż pewnego ranka wyruszając do pracy kolega spostrzegł ze jego skoda 105 dzisiaj zapali juz tylko na pych. Razem z drugim kolegą zaczęli rozpychać auto. Pech chciał ze ktos na parkingu stał przy swoim samochodzie i miał otwarte drzwi. Koledzy poprosili kilkakrotnie o ich zamkniecie i skupili swoja uwagę na wypychaniu skodziany. Nie mam pojęcia czy ta osoba z Matiza do którego drzwi są warte 300-600 zł nie usłyszała czy po prostu olała sprawę. Niestety wgięcie powstało w takim miejscu (cześć klamki) że żaden mechanik sie tym nie zajmie bo podobno nie warto bo i tak sie rozleci. Właściciel Matiza chce powiadomic o całym zajściu policję. Natomiast kolega prosił aby całą sprawę załatwić z nim. Nie ulega wątpliwość ze wina jest po stronie kolegi.
PS. Skoda kolegi jest zarejstrowana tylko i wyłącznie na jego ojca (max znizki przy 2 autach)
I czas na moje pytania:
Gdyby właściciel Matiza zadzwonił na policję jakie konsekwencje poniósł by kolega?
Czy da radę tą sprawe załatwić przez ubezpieczyciela?
Czy Jego ojciec stracił by wtedy znizki?
Ogólnie co o tym myślicie i co wy byście zrobili?
PS. Jestem młodym kierowcą jak i kolega i jescze nie orientujemy sie w tym wszystkim do konca mam nadzieje ze mogę liczyć na waszą pomoc. POZDRAWIAM