dlaczego tyle osób nie zdaje

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

dlaczego tyle osób nie zdaje

Postprzez Patsy » piątek 20 lipca 2007, 18:08

Przeciez każdy kto tam idzie po kursie to potrafi jeździć i zrobić łuk, a mimo to tyle osób oblewa :( , ale to jest niesprawiedliwe żeby troszke najechać na linie i egzamin przerwany,zostawmy już ten łuk bo pewnie to przez nerwy,ale na mieście przeważnie osoby sobie doskonale radzą na jazdach a potem przychodzi egzamin i sie nie zdaje :( Czy to jest tylko sprawa pecha i stresu???.Sorry jesli ten temat już był poruszany ale w "najczesciej zadawanych pytaniach go nie było"Pozdrawiam wszystkich krórym udało sie już zdać upragnione prawko :) a reszcie życze powodzenia na egzaminie.
Prawdziwy przyjaciel to ktoś, do kogo możesz zadzwonić o trzeciej w nocy i powiedzieć:"Jestem w więzieniu w Meksyku"a on na to odpowie:"nic się nie martw, zaraz tam będe".
Avatar użytkownika
Patsy
 
Posty: 251
Dołączył(a): niedziela 01 kwietnia 2007, 19:17
Lokalizacja: śląsk

Re: dlaczego tyle osób nie zdaje

Postprzez kamiles » piątek 20 lipca 2007, 19:25

fiona napisał(a):Przeciez każdy kto tam idzie po kursie to potrafi jeździć i zrobić łuk(...)

żartujesz czy poważnie tak myślisz?
fiona napisał(a):(...) ale to jest niesprawiedliwe żeby troszke najechać na linie i egzamin przerwany(...)

jeśli najedziesz na linię, to egzamin nie jest przerywany, ale jeśli ja przejedziesz - to juz tak
a ciekawe czy tak samo byś powiedziała, gdyby taki ktoś dostał prawo jazdy, potem troszkę (jakieś 5 cm) wjechał w Twój samochód i powiedziałby, że to niesprawiedliwe, że ma za to odpowiadać...
fiona napisał(a):(...)na mieście przeważnie osoby sobie doskonale radzą na jazdach a potem przychodzi egzamin i sie nie zdaje (...)

kolejny żart? poczytaj trochę wypowiedzi ludzi, którzy tu piszą w stylu: "jutro mam egzamin - powiedzcie czy jak mam zielone światło przed skrzyżowaniem, to nie muszę się zatrzymywać na stopie?"
Nie mówię, że tak jest w każdym przypadku, ale niestety ludzie myślą, że skoro wyjeżdzili 30 godzin, to już są mistrzami kierownicy, a tak nie jest....
kamiles
 
Posty: 1044
Dołączył(a): piątek 01 września 2006, 23:13
Lokalizacja: Ustka

Postprzez fibi » piątek 20 lipca 2007, 21:27

Zgadzam się z Kamiles - zabrzmi to brutalnie ale moim zdaniem główną przyczną tak sporej ilości oblewanych egzaminów - są po prostu kursanci. Mają gdzieś przepisy ("a po co chodzić na wykłądy przecież to nudne jest") a potem się żalą, ze egzaminator oblał niesłusznie bo nie zatrzymali się na zielonej strzałce "a przecież nic nie jechało", bo przy włączaniu się do ruchu (po 30 godzinnym doświadczeniu jako kierowca) wiedzą lepiej od egzaminatora, że przecież by zdążyli, na egzamin idą z myślą "jakoś to będzie, może się uda" :? , propozycje instruktora, że może warto dokupić parę jazd dodatkowych traktują jak wyłudzanie pieniędzy, a jak im się mówi na egzaminie wewnętrznym, że jeszcze czegoś nie potrafią to mają pretensje do wszystkich tylko nie do siebie "no przeiceż ten drugi instruktor powiedział, że jeżdzę dobrze". Często przyczyniają się do tego również instruktorzy, których rola ogranicza się do dawania się wozić w samochodzie, ale na pewno nie do uczenia. A takiemu kursantowi, który by przyszedł po 30 godzinach kursu na egzamin z przeświadczeniem, że już wszystko potrafi - odebrałabym prawo zdawania egzaminu przez 6 miesięcy i czekała, aż zmądrzeje :wink: Trochę pokory ze strony kursantów i od razu poprawiłaby się zdawalność (nie mówiąc już o statystykach wypadków wśród młodych kieorwców).

Fiona naprawdę myślisz, że kazdy przychodzący na egzamin potrafi jeździć? Ja widziałam babkę, która podczas egzaminu nie potrafiła jeździć do tyłu!! Nie żartuję, przez pół godziny obserwowałąm jej wysiłki polegające choćby na ruszeniu auta na wstecznym (zresztą jedynym ich rezultatem było uporczywe gaszenie silnika, o wykonaniu luku nie mogło być mowy). A przypadki kursantów, któzy nie zadali sobie nawet trudu zorientowania się, gdzie się włącza światła w pojazdach egzaminacyjnych jest chyba normą. Powiedzmy sobie szczerze, że w wielu przypadkach kursanci nie zdają egzaminu na własne życzenie, reszta to dzieło przypadku (ktoś inny wymusił, egzaminator zahamował), stres, rozkojarzenie, marginalne wydają mi się przypadki "specjalnego ulewania przez egzaminatorów" (choć przyznaję, że mogą się zdarzać - empirycznie żadnego nie spotkałam).[/url]
"...z wiarą w następny zakręt drogi,
co znów okaże się nie ten...
w tajne przymierze z panem Bogiem,
naszego trudu ... jakiś sens..."
fibi
 
Posty: 163
Dołączył(a): czwartek 07 grudnia 2006, 13:52

Postprzez Gość » piątek 20 lipca 2007, 21:30

Po zdaniu egzaminu mam mieszane uczucia...
Kiedyś osoba która zdała za pierwszym razem powiedziała mi:
"nie zdają idioci nie potrafiący jeździć, albo ci którzy mają wielkiego pecha",
wtedy ją wyśmiałem...

Teraz kiedy ja też zdałem za 1 razem śmiem twierdzić, iż po głupiej teorii jazda po mieście i placu była czystą formalnością. Z uśmiechem na twarzy się przejechałem po mieście i wróciłem zyskując uprawnienia.

Ale to tylko moja subiektywna opinia
Gość
 

Postprzez Patsy » piątek 20 lipca 2007, 22:50

wiec kamiles co do łuku to jestem pewna, że w tym przypadku chodzi o nerwy. Przeciez kazdy go ćwiczył na kursie a na egzaminie zaczynaja sie schody za co winny jest stres. I jednak wątpie żeby ktoś wjechał mi w samochód te 5 cm np. skoro umie jeżdzic a na egzaminie zawinił tylko stres. A potem na mieście jak ma już prawko to jest swobodny i jak umie jeżdzic to mój samochód jest bezpieczny.
A co do miasta to skoro osoba przystepuje do egzaminu to chyba wie co ja tam czeka, w końcu jeździła z instruktorem i zna przepisy.
A co do Fibiego to ta babka musiała sie bardzo zestersowac jak nie mogła cofnac auta. Bo na pewno to umiała i robiła na kursie. Ja widziałam jak dziewczyna nie umiała wjechać na górke, a łuk zrobiła idealnie więć chyba nie powiecie mi że można czegoś banalnego nie zrobić bo sie tego nie umie.
A co do wykładów że kursanci sobie odpuszczaja to sie z Toba zgadza 100% [/quote]
Prawdziwy przyjaciel to ktoś, do kogo możesz zadzwonić o trzeciej w nocy i powiedzieć:"Jestem w więzieniu w Meksyku"a on na to odpowie:"nic się nie martw, zaraz tam będe".
Avatar użytkownika
Patsy
 
Posty: 251
Dołączył(a): niedziela 01 kwietnia 2007, 19:17
Lokalizacja: śląsk

Postprzez Vivienne » piątek 20 lipca 2007, 23:10

Mi sie np. slupkow potracic nigdy nie udalo, ale na egzaminie z moim koszmarnym stresem wierze ze jest to baaardzo prawdopodobne... ;/ A jak juz na miasto wyjade to penie bedzie mi gasnac co chwilke...

Ale przeciez to juz jest kwestia radzenia sobie ze stresem...no i mysle, ze fiona chyba to miala na mysli? Ze na kursie nam siwtnie idzie, luk potrafimy pokonac, z miastem sobie radzimy, a przychodzi egzamin i nagle juz nie potrafimy... Ale jesli nie poradze sobie ze stresem to kogo moge winic? Przeciez nie moge miec pretensji w takiej sytuacji do egzaminatora... On mimo wszystko musi ocenic jak jezdze... musi miec podstawy, by to stwierdzic, co go obchodzi moj stres? :P
Pierwsze koty za ploty:P
Avatar użytkownika
Vivienne
 
Posty: 37
Dołączył(a): wtorek 19 czerwca 2007, 15:08

Postprzez chupacabra » piątek 20 lipca 2007, 23:28

Aha to już się nie dziwie czemu moji znajomi narzekają, że "egzaminatorzy koszą". Odbyli oni od 0 do 4 godzin lekcyjnych wykładów :)
chupacabra
 
Posty: 358
Dołączył(a): poniedziałek 16 lipca 2007, 16:38

Postprzez kamiles » piątek 20 lipca 2007, 23:29

fiona napisał(a):(...) co do łuku (...) Przeciez kazdy go ćwiczył na kursie

ja też ćwiczyłam kiedyś grę na pianinie, ale do egzaminu bym nie podeszła...
fiona napisał(a): (...) a na egzaminie zaczynaja sie schody za co winny jest stres.

zgadza się - stres jest nieodłącznym towarzyszem wszelkich egzaminów, ale to nie oznacza, że każdy oblany egzamin trzeba tłumaczyć stresem...
fiona napisał(a):jednak wątpie żeby ktoś wjechał mi w samochód te 5 cm np. skoro umie jeżdzic a na egzaminie zawinił tylko stres.

a wiesz jak wiele stresujących sytuacji czeka Cię po odebraniu prawka? I co? Rozwalając komuś samochód, powiesz: ups, proszę mi wybaczyć, to ten paskudny STRES :roll:
fiona napisał(a):A potem na mieście jak ma już prawko to jest swobodny

często stłuczki są wynikiem nadmiaru swobody :evil:
fiona napisał(a): (...) i jak umie jeżdzic to mój samochód jest bezpieczny.

no widzisz,... jak umie, to tak.... ale czy umie?
fiona napisał(a):A co do miasta to skoro osoba przystepuje do egzaminu to chyba wie co ja tam czeka, w końcu jeździła z instruktorem i zna przepisy.

A jednak, Ty chyba naprawdę "urwałaś się z choinki"! Sorry, ale to trąci naiwnością.
fiona napisał(a):(...) chyba nie powiecie mi że można czegoś banalnego nie zrobić bo sie tego nie umie.

kolejny przykład z życia: przechodziłam jakiś czas temu obok słupskiego ośrodka egzaminacyjnego i widzę jak dziewczyna na placu usilnie :wink: poszukuje :roll: w Grande Punto światła przeciwmgielnego. Przyznaję, że z czystej ciekawości zatrzymałam się, żeby sprawdzić, kiedy wpadnie na to, w którym miejscu powinna szukać. Z zegarkiem w ręku: trwało to 4 minuty (że też egzaminator był tak cierpliwy) - kilka razy podchodziła, sprawdzała czy dobrze włączyła, obchodziła samochód (jak zaczęła patrzeć po bokach auta :shock: z trudem powstrzymałam się, żeby nie parsknąć śmiechem), nie słyszałam, co mówiła, ale miałam wrażenie, że już chce skapitulować i wtedy... przez przypadek :wink: jej wzrok skierował się we właściwe miejsce i nawet ja usłyszałam okrzyk radości: "jest - działa" :roll: Udowodnij mi teraz, że ona była przygotowana, a ta niewiedza, to wynik stresu (głupi by się domyślił, że ona nie ma pojęcia, gdzie szukać)

Vivienne napisał(a):(...) to juz jest kwestia radzenia sobie ze stresem...no i mysle, ze fiona chyba to miala na mysli?

ale ja nie neguję obecności stresu na egzaminie, ja stwierdzam, że fiona jest naiwna, jeśli myśli, że na egzamin wszyscy przychodzą świetnie przygotowani i wszyscy ci ludzie mają umiejętności wystarczające do tego, aby bezpiecznie poruszać się po drogach
kamiles
 
Posty: 1044
Dołączył(a): piątek 01 września 2006, 23:13
Lokalizacja: Ustka

Postprzez scorpio44 » sobota 21 lipca 2007, 02:40

kamiles napisał(a):stwierdzam, że fiona jest naiwna, jeśli myśli, że na egzamin wszyscy przychodzą świetnie przygotowani i wszyscy ci ludzie mają umiejętności wystarczające do tego, aby bezpiecznie poruszać się po drogach

Zgadzam się w 100%. Ale jestem w szoku, skąd aż taka naiwność - że wszyscy, którzy skończyli kurs, umieją bezbłędnie zrobić łuk i tylko z powodu stresu robią go źle...
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez fibi » sobota 21 lipca 2007, 10:23

Najgorsze dla mnie jest to, że ta naiwność kończy się bardzo często niestety na jakimś przydrożnym drzewie, i pół biedy jak taki domorosły, świetny, dopiero co po egzaminie kierowca zabija się sam - często niestety zginąć może ktoś jeszcze. Nie wiem dlaczego instruktotorzy nie uczą jakiejś głębszej świadomości kursanta, nie powtarzają od pierwszych jazd, że na egzaminie nie kończy się na nauka jazdy, że to dopiero początek długiej drogi szlifowania umiejętności (no dobra wiem - nie mają na to czasu, a szkoda). CZasem sobie myślę, że może 18 lat to za mało na prawko - owszem wielu w tym wieku jest już na tyle świadomym, że ma umiejętność oceny własnych umiejętności i braków, niektórzy mając 30 lat nadal tego nie będą potrafili, ale przeraża mnie krótkowzroczność młodych często kursantów idących na egzamin z myślą "a nuż się uda" a kiedy wsiadają do swojego auta, w którym nie ma drugiej pary pedałów to "a nuż się uda" może się skończyć porysowaniem auta sąsiada, a w najgorszym razie - rozbiciem auta na pierwszym lepszym zakręcie.

Fiona - wybacz, ale ja właśnie takich kierowców boję się najbardziej - którzy zdali prawko (najczęściej za pierwszym razem), wydaje im się, że są super kierowcami i wszystko potrafią, więcej uczyć się nie muszą - podczas, gdy ich umiejętności określiłabym jako minimalnie konieczne do prowadzenia pojazdu i nic więcej.
Ta Pani, która nie potrafiła cofnąc auta do tyłu - nie zrobiła tego nie ze względu na stres, ale bo jak sama przyznałą tuż przed egzaminem - nikt nie nauczył jej jazdy do tyłu (to są jej słowa - dla mnie to przerażające i chciałabym wiedzieć w jakim OSK się uczyla). A 4 minuty na szukanie przeciwmgielnych to i tak mało - na moim egzaminie dziewczyna przez pół godziny siedziała w aucie szukając swiateł (egzaminator - podobno największa kosa w moim WORD wykazał nadludzką cierpliwość czekając, aż je wreszcie znajdzie), egzaminator w końcu nie wytrzymał i powłączał jej światła, oczywiście nie wiedząc jak je włączyć - dziewczyna nie miała tym bardziej szans pokazać, która żarówka jest od jakich świateł - i na tym zakończył się jej egzamin. Jeśli ktoś nie zadaje sobie trudu choćby poznania obsługi samochodów, które są w WORD (w końcu to nie jest tajemnica pańśtwowa) i przychodzi na egzamin pańśtwowyw nieprzygotowany (koszt dodatkowej jazdy to średnio 35 złotych, niezdany egzamin - 112 zł ale po co wydawać kasę - a nuż się uda zdać) - to można się domyślac, że z podobym lekceważeniem będzie w przyszłość traktował prowadzenia auta i np sprawdzanie czy od egzaminu nic sie nei zmieniło w przepisach.
"...z wiarą w następny zakręt drogi,
co znów okaże się nie ten...
w tajne przymierze z panem Bogiem,
naszego trudu ... jakiś sens..."
fibi
 
Posty: 163
Dołączył(a): czwartek 07 grudnia 2006, 13:52

Postprzez adobe » sobota 21 lipca 2007, 11:31

Fiona, to co tu piszesz to naiwność i jeszcze raz naiwonść a do tego ogromny brak samokrytyki. To wręcz niemożliwe żeby umieć prowadzić samochód po wyjeżdżeniu przepisowych 30 godz.

przeważnie osoby sobie doskonale radzą na jazdach


A to chyba tylko wtedy gdy jeżdżą po prostych drogach + mają niewporządku instruktorów, którzy od nich nie wymagają, nie zwracają uwagi na błędy bo przecież zapłacili to już nic zrobić nie mogą.

Nie Fiona śmiem twierdzić że PRZEOGROMNA WIĘKSZOŚĆ sobie na jazdach DOSKONALE nie radzi.

Ja na jazdach popełniałam całą masę błędów i bardzo ale to bardzo się z tego ciesze, że je popełniłam i że były mi one wytykane na każdym kroku, zarówno te większe jak i te drobne, bo dzięki temu łatwiej jest mi przewidzieć co się za chwile może na drodze stać.

Mimo tego że moje jazdy na kursie nie wyglądały doskonale egzamin zdałam za 1szym razem, ale dokupywałam przed egz. dodatkowe jazdy, które dały mi na prawde bardzo dużo i nie bulwersowałam się gdy mi mówiono że są mi one potrzebne bo moja jazda nie wygląda jeszcze najlepiej, uznałam że instruktorzy z mojej szkoły znają się na rzeczy i mają racje - no i mieli:)

Egzaminator po egzaminie pogratulował mi dobrej jazdy i powiedział że cieszy się że właśnie przybył nam kolejny dobry kierowca.
I niby idąc zgodnie z tokiem myślenia Fiony powinnam być teraz w błogostanie i sądzić że jeżdże perfekcyjnie i że zagrożenia na drogach sprawiać nie będę - A TO BZDURA.
Bo praktycznie teraz mając już uprawnienia zaczyna się dla mnie prawdziwa nauka jazdy, tak na prawdę, na własną odpowiedzialność, z odpowiedzialnością za siebie i innych - a to jest dopiero stres, więc jeśli ktoś nie potrafi sobie z nim poradzić na łuku to po prostu na prawo jazdy jeszcze nie zasługuje.
Avatar użytkownika
adobe
 
Posty: 88
Dołączył(a): środa 11 lipca 2007, 18:40

Postprzez Patsy » sobota 21 lipca 2007, 16:46

To wręcz niemożliwe żeby umieć prowadzić samochód po wyjeżdżeniu przepisowych 30 godz. Adobe zgadzam sie z tym, ale przecież ja tego nie powiedziałam :!: :!: :!: i nie wiem dlaczego piszecie że niby ja to mam na mysli, oczywiście, że po skończonym kursie dopiero zaczyna sie prawdziwa szkoła jazdy kiedy sami już jeździmy. I fibi tez ma racje że młodzi kierowcy mysla że wszystko potrafia i że sa królami dróg, przeciez ja nie mówie że tak nie jest. Tylko ja uważam skoro na jazdach z instruktorem jak dobrze jeździ i potrafi zrobić niektóre manewry dlaczego na egzaminie to nie wychodzi?? nikt chyba z tego forum nie odczuwał stresu na zwykłych jazdach, i pewnie te błedy co sa popełniane na egzaminie na zwykłej jaździe z instukorem by sie nie zdarzały albo by byla całkiem inna reakcja żeby jakoś uratować sytuacje.
Prawdziwy przyjaciel to ktoś, do kogo możesz zadzwonić o trzeciej w nocy i powiedzieć:"Jestem w więzieniu w Meksyku"a on na to odpowie:"nic się nie martw, zaraz tam będe".
Avatar użytkownika
Patsy
 
Posty: 251
Dołączył(a): niedziela 01 kwietnia 2007, 19:17
Lokalizacja: śląsk

Re: dlaczego tyle osób nie zdaje

Postprzez kamiles » sobota 21 lipca 2007, 16:55

fiona napisał(a):To wręcz niemożliwe żeby umieć prowadzić samochód po wyjeżdżeniu przepisowych 30 godz. Adobe zgadzam sie z tym, ale przecież ja tego nie powiedziałam i nie wiem dlaczego piszecie że niby ja to mam na mysli(...)

:shock: nie wiesz? hmm...
fiona napisał(a):(...) każdy kto tam idzie po kursie to potrafi jeździć i zrobić łuk (...) na mieście przeważnie osoby sobie doskonale radzą na jazdach (...) a na egzaminie zawinił tylko stres...

teraz już wiesz?
kamiles
 
Posty: 1044
Dołączył(a): piątek 01 września 2006, 23:13
Lokalizacja: Ustka

Postprzez scorpio44 » sobota 21 lipca 2007, 18:04

fiona napisał(a):skoro na jazdach z instruktorem jak dobrze jeździ i potrafi zrobić niektóre manewry dlaczego na egzaminie to nie wychodzi??

Teraz to akurat masz rację - jeżeli układ faktycznie jest taki, to często winą jest stres. Ale w swoich poprzednich wypowiedziach pisałaś, że każdy, kto popełnia błąd na egzaminie, na pewno nie popełniłby go na jeździe kursowej. A to dość zasadnicza różnica. ;)
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez Patsy » sobota 21 lipca 2007, 22:29

ciesze sie skorpio 44 że się zgadzamy, po prostu chyba wcześniej źle sie wyraziłam i stąd te całe nieporozumienia na forum :)
Prawdziwy przyjaciel to ktoś, do kogo możesz zadzwonić o trzeciej w nocy i powiedzieć:"Jestem w więzieniu w Meksyku"a on na to odpowie:"nic się nie martw, zaraz tam będe".
Avatar użytkownika
Patsy
 
Posty: 251
Dołączył(a): niedziela 01 kwietnia 2007, 19:17
Lokalizacja: śląsk

Następna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości