Rzecz miala miejsce na Odlewniczej w Warszawie. Niedawno zdawalem egzamin na kat. D. Plac przeszedlem bez problemu, ale na miescie zaczelo robic sie ciekawie.
Otoz w dosc charakterystycznym miejscu sytuacja zmuszala mnie do zmiany pasu na lewy. Wiec wlaczam kierunkowskaz, zerkam w lusterko - gdzies z daleka jedzie jakis samochod, ale byl naprawde daleko, wiec zaczynam zjezdzac na ten pas, a tu nagle egzaminator hamuje i mowi ze wymusilem pierwszenstwo - troche zszokowany spojrzalem w lusterko, a samochod, ktory w nim wczesniej widzialem, DOPIERO SIE ZBLIZAL! A miejsca bylo jeszcze tyle, ze spokojnie za mna jeszcze ktos moglby sie zmiescic.
Dlatego zaczalem sie z gosciem klocic, ze jego interwencja byla nieuzasadniona, itd. Jednak kto wygra z egzaminatorem?... Nawet nie moge zadnej skargi zlozyc, bo nie udowodnie mu tego - WORD na Odlewniczej wynajmuje na egzaminy autobus z MZA, wiec nie ma w nim kamery.
No coz, kazal sie przesiadac i wtedy zaczelo sie najlepsze. Facet wsiadl za kolko, i zaczal szarpac ta skrzynie biegow i nie potrafil wrzucic glupiego biegu! :D W tym momencie spojrzal na mnie wyczekujaco, a ja z usmiechem na ustach wzruszylem ramionami i odwrocilem sie w dokladnie przewina strone :) No to koles niezle wkurzony szarpie dalej ta skrzynie (co prawda to stary Ikarus, ale biegi lekko wchodza) i w koncu udalo mu sie wrzucic 3 (dla niezorientowanych - autobusem rusza sie z 2), ale oczywiscie nie udalo mu sie ruszyc :) Jakos tam po niezlych przejsciach dotelepal sie do osrodka, ale ciagle jechal na tej 3 i w dodatku niejeden raz jechal po krawezniku, nie potrafil utrzymac sie w pasie... Po prostu nie umial tym jezdzic! Na koniec wyspisujac mi kwitek mowi: "Ma pan jakies pytania?", a ja na to: "Ja nie mam, a pan?" :D To sie spojrzal jak na idiote i pozegnal mnie grzecznie, ale widac bylo, ze bardzo byl roztrzesiony...
Teraz sie z tego smieje, ale to powazny problem. Przeciez to jakas paranoja, zeby o legalnym dopuszczeniu mnie za kierownice autobusu decydowal czlowiek, ktory NIE MA POJECIA O PROWADZENIU TAKIEGO POJAZDU!!!
Zastanawiam sie, czy nie naglosnic sprawy (oczywiscie jak juz bede mial prawko w rece).
A moze ma ktos pomysl jak na przyszlosc reagowac, jesli nie daj Boze taka sytuacja sie powtorzy?...