Dzisiaj podchodziłem do egzaminu praktycznego, którego nie zdałem. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że nie uważam żebym w jakikolwiek sposób się do czego przyczynił... Wyjechałem z placu i jadę po drodze, tak jak zawsze podczas 30-godzinnego kursu nauki jazdy, gdzie żaden z instruktorów z którymi jeździłem nie mówił że jadę nieprawidłowo, wręcz przeciwnie, mówili że jest dobrze i tak powinienem jeździć. Natomiast na egzaminie zaraz po wjechaniu na drogę, co chwilę słyszę "Nieprawidłowa technika jazdy, błąd". Dojeżdżam do świateł, hamuję dokładnie tak jak mnie uczyli - "Nieprawidłowe hamowanie". Z tego powodu po jakimś czasie przerwał egzamin z wynikiem negatywnym, zaznaczając przy tym, że wszystkie inne manewry jakie zdążyłem zrobić, były prawidłowe...
Podczas kursu, na jednej z pierwszych lekcji, zacząłem przed skrzyżowaniem hamować silnikiem, redukując biegi - wtedy instruktor powiedział mi, że kiedyś tak się robiło, ale teraz się od tego odchodzi i jest to nieprawidłowe i żeby tak nie robić. Posłuchałem, przez cały kurs dojeżdżałem do skrzyżowań tak jak mnie uczyli - na tym samym biegu, tylko zdejmując nogę z gazu, następnie hamulcem i wciskając sprzęgło dopiero pod sam koniec przy bardzo niskich obrotach. Dzisiaj na egzaminie z tego powodu oblałem. Egzaminator powiedział, że powinno się redukować biegi i hamować silnikiem. Jestem wręcz wściekły na szkołę jazdy, gdzie przez 30-godzin instruktorzy uczyli mnie techniki, która jest nieprawidłowa... Czy jest możliwość, aby starać się dostać od szkoły jazdy zwrot kosztów egzaminu, przez świadome wprowadzanie w błąd przez instruktorów ?