Hej,
Wczoraj po raz trzeci podchodziłam do egzaminu na prawo jazdy kat B. Ocena moich błędów budzi pewne wątpliwości. Może pomożecie mi je rozwiać.
Jechałam drogą trzypasmową, przede mną było widać już duże skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną, usłyszałam polecenie "na skrzyżowaniu proszę skręcić w prawo", więc dojeżdżam do skrzyżowania i ustawiam się na pasie do skrętu w prawo, po czym dowiaduję się że egzaminatorowi nie chodziło o to skrzyżowanie a o pas do skrętu(który według prawa jest skrzyżowaniem) jakieś 50 metrów wcześniej. Szczerze powiedziawszy nie wiem ile wcześniej dał mi to polecenie, ale jakoś zupełnie nie zorientowałam się że chodzi mu o to, tylko pojechałam do skrzyżowania które miałam przed sobą. Ok błąd... Niech będzie. Oczywiście tłumaczyłam mu że źle go zrozumiałam, ale uznał że to jest już mój problem. Zakwalifikował to jako błąd "zmiana kierunku jazdy".. Ok, jedziemy dalej do miejsca gdzie dużo się kreci po uliczkach, gdzie z dwukierunkowej przejeżdża się w jednokierunkową i na odwrót i tak w kółko, strasznie długo tam krążyłam. Oczywiście wiem co chciał sprawdzić.. mianowicie to czy skręcając w lewo z jednokierunkowej ustawie się przy lewej stronie, no i oczywiście ustawiałam się tak chyba ze trzy razy i wszystko było ok, ale kazał jeździć dalej i dalej.. No i na jednym z nich się wyłożyłam i nie ustawiłam się do lewej, i dostałam drugi błąd w tej kategorii co poprzednio czyli "zmiana kierunku jazdy". Dwa błędy w tej kategorii i wynik egzaminu negatywny.
Pytanie moje jest takie czy ten pierwszy błąd może zakwalifikować jako "zmiana kierunku jazdy"?
Żeby było śmieszniej, chłopak z który rozmawiałam, który chwile po mnie skończył miał dokladnie ten sam błąd, i w tym samym miejscu, i polecenie egzaminatora odebrał dokładnie tak jak ja..przypadek? Nie sądzę.