Cześć, dziś zdawałem egzamin i do tej pory jestem w szoku. Zdałem, ale nadal w to nie wierzę

Nie wiem czy to cud czy jakiś ukryty hak, normalnie szok

Wcześniej za ciągła zostałem oblany, jeszcze wcześniej za lekko krzywę parkowanie. A dzis? Jadę elegancko, bus mnie przepuścił, jadę, jadę wszystko ładnie idzie. Aż nagle samochód gaśnie mi na skrzyżowaniu, szybko odpalam, egzaminator nic nie powiedział, jadę dalej, egzaminiator wcale nie patrzy sie na drogę, czyta jakąś gazete xD przejechałem po ciągłej, już myśle, nie zdałem, a tu nic, cisza. przy wymijaniu samochodu na poboczy nie włączyłęm kierunku, nic, cisza. jadę jadę parkuje, troszkę krzywo więc chce robić korektę,a on, ze juz nie trzeba za mam wyjechac i jechac prosto. no i ogolnie dojezdzam, on do mnie ze w prawo, a ja pojechalem prosto, wiec pyta sie mnie czy chce zakonczyc egzamin, ja ze nie i ze przepraszam to jedziemy dalej. dojezdzamy do worda bez slowa dostaje kwit wynik:pozytywny, ja bana mowie ze dziekuje i wychodze

I co o tym sadzicie? ogolnie nie stwarzałem, zednych zagorżeń etc. czy moze jakos mi cofnac te prawko czy tylko czekac na odbior?
pozdrawiam