No nie wiem, czy na pewno bez najmniejszej winy... W końcu to ten zdający "własnoręcznie" rozjeżdża egzaminatora,
Niunia, nie tylko dobrze myślisz, ale wręcz bardzo dobrze.
Mi chodziło o to, że osoba zdająca egzamin nie jest kierowcą i w świetle prawa nie ponosi żadnej odpowiedzialności karnej za popełnione wykroczenia. Podczas całego szkolenia to instruktor ponosi odpowiedzialność za twoje błędy, a po to też siedzi sobie z boku by nie doszło do żadnej kolizji drogowej. Tak samo na egzaminie, to egzaminator odpowiada za twoje błędy w przypadku jakiejkolwiek kolizji czy innego zdarzenia stanowiącego konsekwencje w świetle prawa. Przecież podczas szkolenia czy egzaminowania to właśnie instruktor czy egzaminator jest osobą kierującą (w świetle prawa). Właśnie dlatego jeśli na egzaminie „przejechałabyś instruktora” nie odpowiadasz z tego faktu przed prawem.
Od czasu kiedy w WORDzie w Lublinie kilka osób zdających podczas jazdy po łuku przyrąbało w ogrodzenie kasując przód samochodzika egzaminatorzy podczas tego zadania siedzą sobie elegancko z boku osoby zdającej.
Oczywiście, jeśli posiadasz już prawo jazdy, czyli jesteś kierowcą, w 100% ponosisz odpowiedzialność za swoje decyzje. Jeżeli egzaminator na egzaminie włazi pod samochodzik to jest to objaw jego braku wyobraźni, no chyba, że jest jasnowidzem i z koloru twoich oczu może wydedukować iż twoje umiejętności mu na to pozwalają :D