Jak opanować stres związany z egzaminem na kat. B?

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Jak opanować stres związany z egzaminem na kat. B?

Postprzez martuuus » czwartek 25 grudnia 2008, 22:19

W sytuacjach stresowych dosłownie wyłącza mi się myślenie... Przez to właśnie oblałam swój pierwszy egzamin. Co najgorsze oblałam na czymś tak oczywistym... Oblałam na łuku, który podczas kursu wychodził mi zawsze :( Po niezdanym egzaminie czułam się do niczego, miałam wrażenie, że skoro nie zdałam już na łuku to nie nadaję się do jazdy samochodem, chciałam nawet zrezygnować z kolejnych egzaminów. Mimo, że byłam z siebie dumna, bo do eLki wsiadałam na kursie ZIELONA (nie wiedziałam po co i gdzie jest sprzęgło). Instruktor chwalił mnie, że jak na te 30h świetnie sobie radzę za kółkiem. Powiedział, że jestem bardzo opanowana za kółkiem (i to była prawda, ale niestety tylko na kursie), a tacy ludzie wygrywają na egzaminie... Ja przegrałam :(
Muszę jednak stanąć na nogi, bo za 2 tygodnie mam kolejny, drugi już egzamin. Myslałam nad tabletkami ziołowymi lub syropem typu melisal. Możecie mi coś doradzić? pozdrawiam
martuuus
 
Posty: 93
Dołączył(a): poniedziałek 04 sierpnia 2008, 20:13

Postprzez Razor1990 » czwartek 25 grudnia 2008, 23:07

Po pierwszym niezdanym egzaminie (przez stres generalnie) dokupiłem 18h (a co kurde :P) i przy drugim egzaminie czułem się na tyle pewnie, że egzaminatora traktowałem jak instruktora, natomiast syndrom "drżącej nogi na sprzęgle" poszedł w niepamięć :wink:
Razor1990
 

Postprzez Mayon » czwartek 25 grudnia 2008, 23:41

Mi ten syndrom 'nogi na sprzęgle' przeszedł już za drugim podejściem.
Noga nie drżała mi w ogóle, czemu później się dziwiłam, a co instruktor mi tłumaczył, że potrafię zadziwiająco szybko wyczuć auto w każdym jego szczególe. Wystarczy jedno, wstępne zaznajomienie się z samochodem i voila... jedziemy ;)

A co do stresu, to zestresowałam się tylko jeden, jedyny raz za pierwszym razem. Następne moje egzaminy nie pozwoliły mi się zdenerwować, ponieważ ledwo co wyszłam z pomieszczenia, gdzie zaznajamiali nas z przebiegiem egzaminu, zostałam automatycznie wywoływana ;) W każdym razie co rusz chodziłam do łazienki i nie mogłam nic przełknąć, a na plac wychodziłam na nogach jak z waty... Teraz dla mnie wydaje się to śmieszne, ale sam fakt oczekiwania na wywołanie jest o niebo większym stresem niżeli sama jazda z egzaminatorem.

Proponuję relaks w postaci ciepłej kawy z czekoladą i do tego towarzystwo nastawione do egzaminu pozytywnie. Mi to dodało siły ;)
Obrazek

22.12.08 - plac [+], miasto [+]
02.01.09 - wniosek został przyjęty.
08.01.09 - prawo jazdy do odbioru w Urzędzie.
09.01.09 - plastik w portfelu :D
Avatar użytkownika
Mayon
 
Posty: 25
Dołączył(a): środa 24 grudnia 2008, 22:11
Lokalizacja: Rumia

Postprzez martuuus » piątek 26 grudnia 2008, 00:01

Fajnie, że ktoś się odezwał;)
Jesli chodzi o `drżącą nogę` to nie pamietam już nawet, czy i mnie ten problem dotyczył na egzaminie, bo wszystko działo się tak szybko... Ale myślę, że chyba mi nie drżała...
Mnie wykończyło przede wszystkim to czekanie - o 14 miałam teorię, po 17 wsiadłam do auta... Bolała mnie strasznie głowa, było ciemno (wiem, że prawko upoważnia nas do jazdy 24h na dobę, ale na kursie nigdy nie jeździłam po zmroku) jednak oblałam z własnej głupoty, chciałam zrobić za szybko. Na kursie uczyłam się łuku na taką jakby pół metodę, a na egzaminie mówie będę kozak pojadę na czuja (głównie z tego powodu, że nie widziałam linii dobrze). No i przejechałam się więc wrócę jednak do metody...
A Wy jak zdawaliście łuk? na czuja czy na metodę?
martuuus
 
Posty: 93
Dołączył(a): poniedziałek 04 sierpnia 2008, 20:13

Postprzez Mattthew » piątek 26 grudnia 2008, 00:04

Pierwszy raz zawsze jest najbardziej stresujący, bo doświadczasz czegoś nowego, czego nie miałaś okazji wcześniej poznać ;) Za drguim będzie lepiej z opanowywaniem stresu.
Mattthew
 
Posty: 44
Dołączył(a): poniedziałek 10 listopada 2008, 17:10

Postprzez martuuus » piątek 26 grudnia 2008, 00:06

`Teraz dla mnie wydaje się to śmieszne, ale sam fakt oczekiwania na wywołanie jest o niebo większym stresem niżeli sama jazda z egzaminatorem. `

masz absolutną rację. Mnie wywołali jako ostatnią z grupy, mój kuzyn zdążył już wrócić z egzaminu (zdał, dzisiaj nawet był u mnie, bo odebrał już prawko, strasznie mu zazroszczę :roll: ). To czekanie, niepewność, ja też co jakieś 10min biegałam siusiu co by mi na egzaminie się nie zachciało... Ale jak usłyszałam swoje nazwisko to po prostu wstałam, ubrałam się i wyszłam. Dopiero, kiedy zatrzymałam się, bo czułam, że wjadę na linię (i rzeczywisci) i usłyszałam słowa: `proszę skorygowac` przestałam już zupełnie myślec... zamiast zacząć łuk od poczatku, czyli wjechac spowrtoem w kopertę to ja zaczełam od dupy maryny, zamiast zaczac odkręcać ja skręciłam jeszcze bardziej w lewo i w efekcie najechałam na słupek. To była najgorsza chwila w moim życiu, naprawdę.
martuuus
 
Posty: 93
Dołączył(a): poniedziałek 04 sierpnia 2008, 20:13

Postprzez martuuus » piątek 26 grudnia 2008, 00:09

Mattthew

dzięki ;) też tak słyszałam, ale wątpię, żeby sprawdziło się w moim przypadku... Zaczynam się denerwować na samą myśl o egzaminie... Obym chociaż z placu wyjechała to już będę szczęśliwa, naprawdę.
Pocieszam się jedynie myślą, że teraz przynajmniej wiem, jak to wygląda no i mam testy za sobą (0 błędów, a co pochwalę się chociaż tym:P)
martuuus
 
Posty: 93
Dołączył(a): poniedziałek 04 sierpnia 2008, 20:13

Postprzez dygus22 » piątek 26 grudnia 2008, 00:45

czesc // nie pij nic .. zadnych ziolek czy innych <&%#$@>.. wszystkie te srodki oslabiaja koncentracje . obudz sie wczesniej .. bez nerwow ubierz sie spij kawe .. i gon na egzamin... zastosuj olewator ... nie przejmuj sie egzaminem.. wmawiaj sobie ze na tym egzaminie swiat sie nie konczy .. ze bedzie nastepny.. a za chwile sie zorientujesz ze wracasz juz z miasta i prawko masz w kieszeni...:))
ozdrawiam
dygus22
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 26 grudnia 2008, 00:38

Postprzez martuuus » sobota 27 grudnia 2008, 15:21

dygus22

melisa `uspokaja` mi ból żołądka więc mała filiżanka nie zaszkodzi ;) Przed ostatnim egzaminem wypiłam i czułam się ok, nie bolał mnie brzuch ze stresu itp. A to, że nie zdała, to już inna bajka... No właśnie tez słyszałam, że metoda na `olej to` jest najlepsza. Koleżanka ostatnio właśnie zdała za 3 (za pierwszym też oblała na łuku), bo jak to powiedziała wszystko jej już było jedno, czy zda, czy nie. Pozdrawiam.
martuuus
 
Posty: 93
Dołączył(a): poniedziałek 04 sierpnia 2008, 20:13

Postprzez aska;) » sobota 27 grudnia 2008, 16:31

Jestem tego samego zdania co inni,nie nakręcaj się że musisz zdać egzamin tylko wyobraż sobie że to kolejna jazda z instruktorem.Pierwszy egzamin też oblałam więc wiem co mówie.Zdawałam dzień przed Wigilią i zdałam ale bardzo pomogło mi to że wczasie oczekiwania na wywo.łanie(exam miałam o 14 a w Wordzie byłam juz o 11)rozmawiałam sobie z instruktorem i kursantem,trochę się pośmialiśmy i spokojna podążyłam w stronę samochodu egzaminacyjnego:)))
Powodzenia
Szybka ale bezpieczna jazda-to jest to...
23.12.2008-Word Krosno,zdane...prawko w portfelu...
aska;)
 
Posty: 74
Dołączył(a): poniedziałek 25 sierpnia 2008, 12:20
Lokalizacja: podkarpacie

Postprzez martuuus » sobota 27 grudnia 2008, 17:46

`exam miałam o 14 a w Wordzie byłam juz o 11`

miałam dokładnie tak samo ;P teorię miałam o 14, we wordzie byłam już o 11. na praktyczny wywołali mnie o 17. Zdążyłam się już więc naoglądać płacz i lamenty niezdających...
Teraz mam na 8 wiec bede czekac nie dłuzej niz godzine
martuuus
 
Posty: 93
Dołączył(a): poniedziałek 04 sierpnia 2008, 20:13

Postprzez agniesiaa90 » sobota 27 grudnia 2008, 18:06

"drżąca noga" na sprzegle mi towarzyszyla tylko na placu najbardziej jak jechalam juz na górke potem juz nic... za 23 dni mam nastepny egzamin i mniej sie stresuje. Już wiem jak to wygląda i jestem dobrej mysli. A zadna melisa czy coś w tym stylu nic nie daje przynajmniej nie mi
agniesiaa90
 
Posty: 232
Dołączył(a): piątek 07 listopada 2008, 23:22
Lokalizacja: Kraśnik-Lublin- Okolica

Postprzez AgaG » sobota 27 grudnia 2008, 18:36

martuuus napisał(a):`Teraz dla mnie wydaje się to śmieszne, ale sam fakt oczekiwania na wywołanie jest o niebo większym stresem niżeli sama jazda z egzaminatorem. `


też mi się tak zdaje,przynajmniej jak już się plac zaliczy to czuje się taką ulgę i nerwy są o niebo mniejsze......
moim zdaniem nie ma złotego środka na stres,każdy sam musi znaleźć jakiś sposób na przezwyciężenie tego stresu....
moja rada dla ciebie to nie załamuj sie podejdź o kolejnego egzaminu z myślą,że znasz swoje możliwości,umiesz jeździć i dasz z siebie wszystko nastepnym razem.....wiem że to marne pocieszenie ale nie ty jedna oblałaś pierwszy egzmin takich osób jest tysiące.....ważne żeby wziąść się w garść i nie dać się następnym razem :)
AgaG
 
Posty: 204
Dołączył(a): wtorek 04 grudnia 2007, 20:27
Lokalizacja: k/krakowa

Postprzez martuuus » niedziela 28 grudnia 2008, 14:39

AgaG

dzięki, ale wiesz... Większość chyba jednak oblewa na mieście, a nie już na placu... Przecież plac to najprostszy manewr na egzaminie, coś oczywistego, co można wyćwiczyć czy też nawet nauczyć się na pachołki, linie etc. jak niektórzy. Dobrze jeżdżę, ale nie wiem, jak ja sobie w takim razie poradę na mieście skoro poległam już na placu... Ehh okaże się 12 stycznia, zakładając, że wyjadę z placu. Pozdrawiam
martuuus
 
Posty: 93
Dołączył(a): poniedziałek 04 sierpnia 2008, 20:13

Postprzez Neurot » niedziela 28 grudnia 2008, 15:02

martuuus napisał(a):Ehh okaże się 12 stycznia, zakładając, że wyjadę z placu. Pozdrawiam

Nie zakładaj czarnego scenariusza. Nie wmawiaj sobie braku umijetności. Wmawiaj sobie lepiej, coś w stylu:
Umiem jeździć i mam zamiar pokazać to egzaminatorowi.

Jasna sprawa, że po 30h. jazdy Twoja wiedza i doświadczenie jest bliskie zeru (nie ma co się oszukiwać), ale na egzaminie nie będą tez od Ciebie wymagali pokonania wymyślnej Gymkhany. Po prostu przekonaj sama siebie, że potrafisz zdać. Poza tym musisz wyzbyć się stresu. Wiem, że to niemożliwe, ale można ten stres trochę zmylić :)
Przed egzaminem zapytaj się sama siebie, co się stanie jak nie zdasz?
Stracisz tylko czas i pewną sumę pieniędzy. Nikt nie zginie, nikt nie będzie ranny, nikt nie dostanie dożywocia. Pieniądze - rzecz nabyta.
Zastanów się - skąd się bierze stres... Czy z ambicji, czy ze strachu przed utrata pieniędzy? Egzaminator nie będzie Ci łamał palców metalową pałką, jak coś źle zrobisz...
Ty masz tylko wsiąść do auta i pokazać mu, że nauczyłaś się jeździć.

Nie jestem psychologiem i nie wiem czy to właściwe podejście, ale ja przed każdym egzaminem byłem po prostu obojętny na jego wynik. Zdam, to zdam. Nie zdam to nie zdam. Nie oznaczało to, że olewam egzamin. Po prostu ani się nie bałem, ani nie podniecałem. Ot kolejna rzecz do wykonania, która zakończona powodzeniem przyniesie mi pewne wymierne korzyści.


Powodzenia i koniecznie większej wiary w swoje umiejętności.
Egzaminator to człowiek, nie maszyna - Twoje zachowanie i postawa też ma znaczenie na przebieg egzaminu.
Pozdrawiam i życzę szczęśliwej podróży
Obrazek
Avatar użytkownika
Neurot
 
Posty: 308
Dołączył(a): wtorek 08 lipca 2008, 07:37
Lokalizacja: Białystok

Następna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości