Cześć,
To było moje bodajże piąte podejście do egzaminu a pierwsze we Wrocławiu.
Najpierw teoria- wszystko bez żadnego problemu. Później plac...byłem pierwszy na liście. Płyny ok, ale pomyliłem światła drogowe ze światłami mijania- na szczęście szybko poprawiłem błąd, egzaminator kazał kontynuować. Później łuk- zapomniałem zapiąć pasy- kazał cofnąć i przygotować się ponownie do jazdy :) dzięki Bogu. Poszło ok, tak samo górka. Później miasto- z Ziębickiej w prawo, potem "W pierwszym możliwym miejscu zawracamy" (na łączniku), później wjazd do strefy, proszę zawrócić na skrzyżowaniu, proszę skręcić w lewo, proszę skręcić w lewo, w prawo po nakazie w Armii Krajowej (przy sygnalizatorze z zieloną strzałką), w prawo z powrotem do strefy, zawracanie z użyciem wstecznego na parkingu, koperta (wszystko ok, proszę nie kończyć jedziemy dalej) a potem to już nie pamiętam gdzie mnie woził :) Miałem jeden moment taki, że już chciał naciskać hamulec, ale go ubiegłem- mruknął coś tylko i pojechałem dalej. Potem jeszcze prawie zmieniłem pas na ciągłej, ale w porę się zorientowałem. Powrót do WORDu- zielona fala :( modliłem się żeby nie przejechać na żółtym- udało się :).
Pod sam koniec już gadka szmatka- a który raz pan zdaje, że wszystkie manewry poprawnie itp. Stop przed znakiem kontrola pojazdów, wjazd na parking dla samochodów egzaminacyjnych, krótka rozmowa "no jeszcze sekunda i by było po egzaminie"-"a wie pan, bo jakaś taka niezdecydowana była ta Pani :)". Gratulacje i...po sprawie :). Zdane.
Mam doświadczenie z dwóch innych ORD i muszę przyznać, że organizacja pracy oraz kultura egzaminatorów jest tutaj najlepsza z tych w których próbowałem do tej pory. Ale obiektywnie rzecz ujmując byłem również najlepiej przygotowany- wykupiłem chyba z 15-18h jazd z instruktorem, który był bardzo spokojny, ale dobrze uczył (pozdrawiam p. Darka z Wolski i Gliga). Objeździł ze mną całą strefę i bardzo cierpliwie przygotował mnie do egzaminu. Mam radę- lepiej wykupić kilka dodatkowych godzin (ja miałem ponad 2 lata przerwy i tym razem naprawdę chciałem zdać, dlatego tak dużo jazd) i ćwiczyć manewry, które nie wychodzą (w moim przypadku koperta, którą dostałem na egzaminie a którą robię teraz Pandą z zamkniętymi oczami ;) ) niż iść na fuksa i tracić czas, nerwy i pieniądze. Tak samo z topografią miasta- trzeba sporo pojeździć, żeby "nie dać się złapać" niekoniecznie na "haka" tylko żeby mieć spokojną głowę i wiedzieć jak się zachować w danej sytuacji na drodze. Spokój i tylko spokój- lepiej w korku bo czas leci :).
Jeżeli egzaminator widzi, że jeździsz pewnie, nie przekraczasz prędkości to przymyka oko na drobne niedociągnięcia i pozwoli zdać (pozdrawiam również egzaminatora, mocno zbudowany młody człowiek z bródką).
Wszystkim zdającym życzę powodzenia i pewności siebie!
Pozdrawiam