Witam,
Dzis moja Kobieta zdawala (po raz 4) egzamin na prawko. Poprzednie proby konczyly sie w miescie. Natomiast w dniu dzisiejszym nie udalo jej sie nawet usiasc za kolkiem. Pomijam juz fakt, ze musiala czekac 2h! od czasu w jakim mial byc rozpoczety egzamin ale do rzeczy. Egzaminator podczas wypytywania o swiatla zdal kluczowe wg. niego pytanie (bez takiej wiedzy oczywiscie za kolko wsiasc nie wolno) - na jaka odlegosc swieca swiatla pozocyjne oraz mijania? I niestety tutaj polegla.
Czy mozna zostac oblanym za taka niewiedze (przypominam,ze jest to egzamin praktyczny a nie teoretyczny) ? Czy ma sie odwolywac od decyzji tego zakompleksionego Pana zwanego egzaminatorem? Calosc odbywala sie na zewnatrz auta wiec dzwiek raczej nie zostal zarejestrowany. Oczywiscie mowa tu o krakowskim MORDzie - ktory, w najblizszych dniach bedzie zmienial swoje samochody egzaminacyjne - widac jak ciezko na to pracuja.
Pozdrawiam
Karol