Oszustwo - proszę o radę

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Oszustwo - proszę o radę

Postprzez kaczi44 » wtorek 22 kwietnia 2008, 06:28

Witajcie,

Mam ogromny problem, a mianowicie:

Dzisiaj miałem egzamin praktyczny na Odlewniczej. Niestety oblałem go a powód jest następujący:

Przygotowanie pojazdu do jazdy i manewry wykonałem wzorowo. Następnie wyjechałem z egzaminatorem na miasto. Jak tylko egzaminator wsiadł do samochodu zaczął się horror! Już na wyjeździe z ośrodka, gdy chciałem ruszyć chcąc skręcić w prawo zgasł mi silnik. Następnie dojechałem do torów tramwajowych, przepuściłem tramwaje i kiedy chciałem ruszyć silnik zgasł mi dwa razy, na kolejnym skrzyżowaniu silnik zgasł mi 3 razy, na następnym 5 razy! Gdy na kolejnym skrzyżowaniu silnik mi ciągle gasł przy ruszaniu, zaczynałem się poddawać, ponieważ zupełnie nie wiedziałem co się dzieje? Nigdy nie zdarzyło mi się, aby przy ruszaniu gasł mi silnik! Spojrzałem kilka razy na nogi egzaminatora, a on cały czas trzymał stopę na hamulcu! Nie wiedziałem po co??? Dopiero po powrocie do domu zorientowałem się, że samochód mi gasł, ponieważ egzaminator wciskał pedał hamulca, gdy ja chciałem z miejsca ruszyć do przodu!!! Przez tą całą sytuacje podczas egzaminu zdenerwowałem się i wymusiłem pierwszeństwo na skrzyżowaniu równorzędnym i oblałem!

Bardzo zaskoczyło mnie to, że egzamin nadal trwał skoro samochód zgasł mi około 15 razy! Ale już wiem! Po prostu egzaminator chciał mnie zdekoncentrować i zdenerwować wciskając pedał hamulca przez co gasł mi silnik, abym stworzył zagrożenie na drodze i aby mieć pretekst do zakończenia egzaminu.

Wracając do ośrodka jeszcze usłyszałem głupi tekst z jego strony, że realnie myślał iż samochód się popsuł, bo tak często mi gasł silnik!

Proszę Was o pomoc co mogę w takiej sytuacji teraz zrobić?

Jutro chce jechać z moim Ojcem i opisać całą sytuacje dyrektorowi ośrodka i złożyć jakieś pismo o wcześniejszy termin egzaminu.
kaczi44
 
Posty: 9
Dołączył(a): poniedziałek 21 kwietnia 2008, 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez miro » wtorek 22 kwietnia 2008, 08:26

ojjjjjjjjjjjj, cos mi to wyglada na spiskowa teorie dziejow.......
sorki, ale to mi sie po prostu w glowie nie miesci - ja mialem naprawde spoko egzaminatora, wszyscy znajomi, ktorzy zdawali, tez nie narzekaja, jak ulewali, to NA WLASNE ZYCZENIE...
egzaminator mogl tylko TRZYMAC noge na pedale, na przyklad po to, zeby mozna bylo zahamowac, gdybys wymuszala pierwszenstwo przy wlaczaniu sie do ruchu, na egzaminie z czlowiekiem rozne cuda sie dzieja.... sam bylem roztrzesiony jak galareta.... moze po prostu przy ruszaniu pedaly Ci sie pomylily? ja naprawde nie nabijam sie z Ciebie, ale to, co napisalas, brzmi po prostu niewiarygodnie...

zastanawiam sie, jak to sprawdzic... w Kraku jedna z kamer jest skierowana na tablice przyrzadow, a samochody maja dodatkowe lampki - zielona swieci sie, gdy wlaczone sa kierunkowskazy, czerwona, gdy wcisniety jest hamulec, poza tym jest szansa, ze kamera skierowana do tylu zlapala dodatkowe trzecie swiatlo stopu... przy ruszaniu ciezko jest jednoczesnie naciskac gaz, hamulec i sprzeglo, wiec film powinien rozstrzygnac, jak bylo...
miro
 
Posty: 8
Dołączył(a): środa 30 stycznia 2008, 16:18
Lokalizacja: Krakow

Postprzez kaczi44 » wtorek 22 kwietnia 2008, 11:33

Wiem, że to wydaje się nieprawdopodobne, sam w to nie wierzyłem dopiero po 2h kiedy ochłonąłem po egzaminie, przeanalizowałem sobie całą sytuacje i jestem pewien, że egzaminator wciskał mi hamulec. Pedałów raczej 15 razy bym nie pomylił, wiem, że ruszałem jak należy. Kiedy samochód mi gasł kilka razy spojrzałem na nogi egzaminatora i ciągle trzymał prawą nogę na hamulcu, a lewą przy sobie. Ale nie wierzyłem, że może mi robić taki numer, tym bardziej, że na ostatnim skrzyżowaniu kiedy miałem zawrócić najpierw stanąłem, bo miałem czerwone światło i kiedy światło zmieniło się na zielone chciałem ruszyć i po prostu za nic w świecie nie mogłem ruszyć do przodu, a widziałem, że egzaminator ciągle trzyma prawą nogę nad hamulcem, więc w jakim celu ją tam trzymał? Niebezpieczeństwa przecież nie było, bo miałem światło zielone.

Naprawdę nigdy mi się nie zdarzyło, aby podczas ruszania gasł mi samochód.

Dziwne jest jeszcze to, że egzaminator nadal kontynuował egzamin skoro samochód zgasł mi dosłownie 15 razy! Przecież kiedy samochód osobie egzaminowanej zgaśnie dwa razy, to jest koniec egzaminu! Jak widać egzaminator po prostu bawił się moim kosztem!!!

Nie rozumiem tylko dlaczego tak ze mną postąpił, przecież byłem miły uśmiechnięty w przeciwieństwie do niego, jaki miał w tym cel aby mnie tak potraktować?

Czytałem w inetrnecie, że pewnej osobie egzaminator zrobił to samo i to w tym samym ośrodku, tylko, że wciskał mu hamulec podczas ruszania na skrzyżowaniach, kiedy już wracali do ośrodka. Rozmawiałem też ze znajomymi i oni też słyszeli o takich praktykach u egzaminatorów.

Dzisiaj jadę z Ojcem do tego ośrodka, może uda nam się obejrzeć to nagranie.

Tak przy okazji jestem on, a nie ona.
kaczi44
 
Posty: 9
Dołączył(a): poniedziałek 21 kwietnia 2008, 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez cman » wtorek 22 kwietnia 2008, 12:21

kaczi44 napisał(a):...kilka razy spojrzałem na nogi egzaminatora i ciągle trzymał prawą nogę na hamulcu, a lewą przy sobie.

No i nie daje Ci chociażby to do myślenia? Czy jeżeli chciałby Ci robić takie numery, to lewą nogę trzymałby przy sobie, tak żebyś dokładnie widział, jak Ci hamuje? No chyba raczej trzymałby ją tak, żeby zasłaniała prawą nogę.

kaczi44 napisał(a):Dziwne jest jeszcze to, że egzaminator nadal kontynuował egzamin skoro samochód zgasł mi dosłownie 15 razy! Przecież kiedy samochód osobie egzaminowanej zgaśnie dwa razy, to jest koniec egzaminu!

Zgaśnięcie samochodu w zasadzie w ogóle nie jest błędem, a już na pewno nie na przerwanie egzaminu. Jeżeli już, to wynik może być negatywny, ale egzamin musi trwać dalej (jedynie na Twój wniosek może zostać wtedy przerwany).
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez kaczi44 » wtorek 22 kwietnia 2008, 12:59

Ok, to wyjaśnij mi w jakim celu egzaminator ciągle trzymał nogę na hamulcu?

Bo ja tego nie rozumiem?

Oraz jak to jest możliwe, że nigdy na kursie nie miałem takiej sytuacji, a także jeżdżąc z Ojcem też nigdy mi się nie zdarzyło, aby silnik mi gasł podczas ruszania. Rozumiem, że stres, bo egzamin itd, ze stresu to można np. się zagapić i złamać przepis. A ja praktycznie nie mogłem ruszyć tym samochodem z miejsca, od chwili kiedy szanownym Pan egzaminator wsiadł do auta. Czy to jest normalne? Bo dla mnie nie.
kaczi44
 
Posty: 9
Dołączył(a): poniedziałek 21 kwietnia 2008, 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez cman » wtorek 22 kwietnia 2008, 13:11

Być może niesprawny samochód.
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez dżewko » wtorek 22 kwietnia 2008, 13:24

A może to po prostu brak umiejętności i praktyki???
A może "pożarły" Cię nerwy???
Każde auto jest inne, inaczej reaguje sprzęgło, hamulec, gaz. To po prostu kwestia wyczucia. Sam tydzień temu zdawałem egzamin i takim "traktorem" jeszcze nie jeździłem. Sprzęgło oporne na hamulec niemal dwiema nogami trzeba było dusić jednak nie przeszkodziło mi to w zdaniu za 1 razem. Dodajmy, że jeździłem jako pierwszy jeszcze "zimnym" autem. Mimo to już po jakiś 5-10 minutach czułem co i jak.
Nie ma sensu się wykłócać. Jeżeli umiesz jeździć podejdź 2 raz i już. Szkoda nerwów. Nawet jeżeli masz rację to co najwyżej przystąpisz 2 raz do egzaminu gdyż tamten definitywnie masz "do tyłu". A jak już włożysz kij w mrowisko to (może) zdasz za... 60 razem.
Temat do przemyśleń i powodzenia.

PS.
Pozdro dla mojego egzaminatora Pana Tadeusza. Obalił wszystkie mity jakie słyszałem o egzaminie i egzaminatorach
dżewko
 
Posty: 3
Dołączył(a): piątek 18 kwietnia 2008, 18:15

Postprzez macius » wtorek 22 kwietnia 2008, 13:48

kaczi44 napisał(a): Przecież kiedy samochód osobie egzaminowanej zgaśnie dwa razy, to jest koniec egzaminu! Jak widać egzaminator po prostu bawił się moim kosztem!!!


To akurat chyba jest bardzo uznaniowe. Mi zgasł trzy i przeszło (nie mając innych przewin), jakkolwiek musiałem się bardzo tłumaczyć tym, że jeździłem na dieslu w czasie kursu. Generalnie ten WORDowy samochód reagował mocno inaczej, ale jakoś to opanowałem.
macius
 
Posty: 10
Dołączył(a): poniedziałek 21 kwietnia 2008, 16:31
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kaczi44 » wtorek 22 kwietnia 2008, 15:44

Właśnie wróciłem z ośrodka. Złożyłem podanie do Dyrektora WORD o wcześniejszy termin egzaminu praktycznego, mam nadzieje, że w najbliższych dniach zadzwonią do mnie z nowym wcześniejszym terminem egzaminu praktycznego.

Wiem, już sobie odpuściłem bo i tak niczego nie wskóram w tej sprawie.

Samochód był sprawny, ponieważ egzaminator wracając ze mną do ośrodka jakimś cudem potrafił normalnie ruszyć z miejsca, oraz ja wykonując manewry też normalnie ruszałem z miejsca. Zabawa się zaczęła, gdy egzaminator usiadł na miejscu pasażera.

Właśnie jeździłem Ojca samochodem i jestem w 100% pewien, że egzaminator wciskał pedał hamulca roboczego, gdy ja chciałem ruszyć z miejsca. Jeżdżąc z Ojcem ruszałem płynnie i bez problemów, bo przecież co to za sztuka ruszyć z miejsca samochodem? Silnik może zgasnąć podczas ruszania tylko wtedy, gdy za szybko odpuścimy pedał sprzęgła, co w moim przypadku nie miało miejsca, albo gdy z niewiadomych przyczyn ;) zostanie wciśnięty pedał hamulca roboczego, czy nawet jeżeli nie zostanie opuszczony hamulec ręczny.

Nie rozumiem tylko i nie zrozumiem jaki cel w tym postępowaniu miał egzaminator, nie wiem jak można tak postępować z ludźmi?!

Pamiętajcie, aby podczas egzaminu praktycznego starać się (choć wiem, że będzie to ciężkie, bo będziecie skupieni na drodze) przy ruszaniu zwracać uwagę na nogi egzaminatora!

Dzięki Wszystkim za rady :)

Pozdrawiam Wszystkich!
kaczi44
 
Posty: 9
Dołączył(a): poniedziałek 21 kwietnia 2008, 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Khay » wtorek 22 kwietnia 2008, 15:59

Witam

Mimo wszystko nie wierzę w te "rewelacje" o wciśniętym hamulcu roboczym. Nie wnikam jaka była przyczyna gaśnięcia auta, możliwe że istotnie auto było nie do końca sprawne. Ale taka teoria spiskowa wydaje mi się mocno naciągana.

Powodzenia na następnym egzaminie. I obyś nie skupiał się na stopach egzaminatora, tylko na własnych... No i naturalnie na drodze przed sobą. :)

Pozdrawiam
Khay
Avatar użytkownika
Khay
 
Posty: 800
Dołączył(a): niedziela 20 kwietnia 2008, 21:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Master88 » wtorek 22 kwietnia 2008, 16:00

Dzięki za radę w Piątek egzamin to zerknę na jego/jej nóżki :D
Obrazek
Master88
 
Posty: 8
Dołączył(a): poniedziałek 11 lutego 2008, 21:11

Postprzez Ad_aM » wtorek 22 kwietnia 2008, 16:38

Gdybym był egzaminatorem i ktoś miałby problemy z ruszaniem, też wolałbym trzymać nogę przy hamulcu, aby nie zjechać do tyłu na czyjąś maskę :wink:
Kat. B 21 IV 2006 -> Zdane za pierwszym podejściem :)
Kat. C -> może zrobię? :)

Daewoo Nexia :)
Ad_aM
 
Posty: 851
Dołączył(a): piątek 21 kwietnia 2006, 15:22
Lokalizacja: Łódź

Postprzez skov » wtorek 22 kwietnia 2008, 17:15

była to zwykła asekuracja egzaminatora w razie gdyby auto nagle ruszyło. Wtedy osoba jest tak szczęśliwa faktem ruszenia iż nie zwraca często uwagi na sygnalizację, inne pojazdy na drodze z pierwszeństwem itp.
Avatar użytkownika
skov
 
Posty: 1412
Dołączył(a): czwartek 07 czerwca 2007, 13:48

Postprzez Lewy » wtorek 22 kwietnia 2008, 19:00

Z innego punktu to jeżeli ktoś nie zda egzaminu to najłatwiej przychodzi mu zwalanie winy na egzaminatora. Może by sie wszystko wyjasniło gdy by Kaczki44 po prostu zapytał egzaminatora co jego noga robiła na pedale hamulca....Równiez nie wierze ze egzaminator specjalnie hamował aby oblac zdającego.
Avatar użytkownika
Lewy
 
Posty: 164
Dołączył(a): poniedziałek 21 kwietnia 2008, 19:29
Lokalizacja: okolice Wejherowa

Postprzez kaczi44 » wtorek 22 kwietnia 2008, 19:15

To proszę abyście napisali mi, jak mam płynnie ruszyć Yarisem?

Mam odrobinę popuścić sprzęgło i następnie dodać gazu? czy np. więcej odpuścić sprzęgła i dodać gazu?

Eksperymentowałem dzisiaj trochę z autem Ojca i np. popuszczałem sprzęgła, aż zaczynał jechać następnie dałem powoli gazu i normalnie jechał, dałem też mocniej gazu też normalnie jechał. Popuściłem też odrobinę sprzęgła i dałem gazu, to też normalnie ruszał. Jednocześnie popuszczałem sprzęgło i dawałem gazu też ruszał i mi nie gasł. Ruszałem na różne sposoby i po prostu mi nie gasł, to czemu Yaris mi gasł podczas jazdy w mieście na egzaminie? Nie rozumiem co mogłem źle zrobić?

Gdybym trochę popuścił sprzęgła i dodał gazu mniej lub więcej to przecież silnik mi nie zgaśnie.

Silnik przy ruszaniu może mi zgasnąć jeżeli za szybko popuszczę sprzęgło i dodam za mało gazu. Czy są inne możliwości złego ruszania z miejsca tak, aby silnik mi gasł?

Jak mam prawidłowo i płynnie ruszyć z miejsca Yarisem?

Proszę Was o pomoc, bo nic już z tego nie rozumiem.
kaczi44
 
Posty: 9
Dołączył(a): poniedziałek 21 kwietnia 2008, 22:54
Lokalizacja: Warszawa

Następna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości