Udało się za 1 podejściem.
Nie jest wcale tak strasznie jak niektórzy opowiadają.
Dużo zależy od egzaminatora na którego się trafi.
Kilka rad, które mogę dać osobą przystępującym do egzaminu:
1. obejrzeć sobie mapę okolicy i pozaznaczać na niej gdzie są jednokierunkowe, gdzie ograniczenia do 30 km/h,
2. patrzeć na znaki
jak jednokierunkowa to skręcamy z lewej strony jedni
jak znak stop to się zatrzymujemy
jak ustąp to ustąp
jak strzałka do warunkowego skrętu to i tak się zatrzymujemy
3. zwalniamy przed skrzyżowaniami,bo a nóż zapali się żółte
4. nie wierzżamy na skrzyżowanie nawet jeśli mamy zielone jeśli stoi na nim kilka samochodów i wiemy że nie opuścimy skrzyżowania na zielonym (żółtym)
5. jak jeteśmy na skrzyżowaniu to już potrzymy co dzieje się za nim piesi, czy jest miejsce do kontynuowania
6. na równoległych jeśli znaki nie stanowią inaczej to:
puszczamy wszystkich z prawej
puszczamy tych z naprzeciwka jeśli skręcają w prawo lub jadą prosto
Wiem że to podstawy, ale warto przypomnieć sobie je przed egzaminem i pomogło.
Warto nie żałować kasy na kilka godzin doszkalających. Ja wziełam 10 i widzę dużą różnicę warto było.
Dla tych co jeszcze chodzą na kurs:
Korzystajcie na maxa z godzin które Wam przysługują.
Nie dajcie się spławić 5 minut wcześniej.
Skupiajcie się od początku w 100 %, jakby każda wasza jazda była egzaminem. Później za każdą godziną trzeba będzie wybulić.
Dziękuję mojemu instruktorowi, Panu egzaminatorowi i szystkim którzy mnie wspierali.
Osobiście uważam, że dużo odgrywa fart, jaki będzie egzaminator, jaki samochód się dostanie, jaka będzie sytuacja na drodze reszta zależy od nas.
Trzymam za Was wszystkich kciuki i pozdrawiam.
Ola