Witam. W czwartek po świętach zdawałem egzamin na prawko.
Na pierwszy rzut poszło sprawdzenei płynów w samochodzie i świateł. Zapomniałem sprawdzić swiateł przeciwmgielnych - egzaminator mi to powiedział, jednak na zewnątrz pojazdu. Pomyślałem "oho no to koniec, glupie światła". Facet powiedział żebym robił plac, zrobiłem wszystko bezbłędnie, łuk i górka. Udzielił mi instruktarzu jak jechać w mieście i jakie komendy będzie wydawał. Jechałem w najgorszym syfie w mieście, na najgorszych skrzyżowaniach. Bez zadnego błędu, parkowałem, zawracałem etc. Nic się do mnie nie przyczepił.
Zajechałem na teren WORDu no i sobie myślę "facet pewnie olał te światła, i dał mi szanse na miasto, będzie dobrze". Zaparkowałem samochód no i werdykt: "niestety wynik jest negatywny ze względu na te światła. Po mieście jeździł Pan bardzo dobrze, wręcz wzorowo, aż szkoda że taki wynik". Ja zrobiłem wielkie oczy, bo po cholere brał mnie na plac i na maisto, jak na początku zepsułem !!!??
Jak myślicie pisać odwołanie? Czy egzaminator może kontynuować egzamin jak coś zepsujesz na początku? Przecież jeżeli ktoś zrobi błąd na mieście - taki co wyklucza, to zamienia się z egzaminatorem miejscami i to on kieruje już do WORDu.
Ja sam wracałem na teren ośrodka; wszyscy zszokowani byli jak mówiłem ludziom że zonk z egzaminem !
Proszę WAS o zdanie na ten temat. Dziękuję !