Anett napisał(a):Jeśli chodzi o zdawalność- widzę że oceniasz stan aut jako przyczyna niepowodzeń. Mieszkam blisko WORD i widze jakie nieraz egzaminowani wyczyniają numery
Ostatnio czekając na jazdy widziałam jak jakaś pani wyjechać chciała z bramy pod prąd. Wina sprzęgła? Egzaminatora? Czy zdającej?
wiesz , ja na kursie nie miałam z takimi rzeczami problemu. w sensie merytorycznymi. na egzaminie nie mogłam się zresztą popisac bo jak mowie mialam problem z opanowaniem podsunietego mi starego rzęcha. tak trudno to pojac? ja nie zdałam na łuku. nie dlatego, ze najechalam na linie, nie dlatego ze sie nie zmiescilam w kopercie, tylko dlatego ze auto jak popuszczalam sprzeglo nie chcialo mi ruszac az w koncu zgaslo gdy stalam w kopercie. raz na poczatku. raz przy cofaniu. 2 razy zgasło i to byl powod przerwania egzaminu. teraz zamierzam poszukac podobnie wysluzonych, wyczuc je i tyle. i modlic sie by mi na egzaminie znow nie podsuneli tego czegos .
zreszta znalazlam taki ciekawy watek: viewtopic.php?f=2&t=27434&start=15
oraz cytat z jednego bloga :
Po chwili jazdy, poczułem że niestety sprzęgło bardzo wysoko “łapie” co powodowało rwanie przy zmianie biegów. Każdy kto jest już kierowcą wie, co to znaczy wysoko biorące sprzęgło dla kursantów – koszmar! Zaczęło się robić nie za wesoło
ponadto wystarczy wpisać sobie w wyszukiwarkę "wysokobiorące sprzęgło" żeby się przekonać, że nawet doswiadczeni kierowcy maja z nim problem i uwazaja ze takie sprzeglo uwazane jest za "zuzyte" "
jak widac nie jest to moja proba usprawiedliwiania sie, braku samokrytycyzmu czy uzalania sie bo nie zdalam za 1... no pewnie istnieje taka niepisana legenda, ze jesli ktos sie na cos wyzala po niezdanym egzaminie to zawsze sobie wymysla swoje wyimaginowane problemy.. jak widac jednak czasami problem jest z autem i tyle... ja po 30h jazdy jezdzac tylko na jednym aucie( w sumie na 3 kursowych ale zadnej roznicy miedzy nimi nie bylo jezdzilo sie tak samo) wsiadajac do rzęcha mialam problem i widze ze nie jest to tylko moj wymysl inni tez tak maja