nie zdalam 6 razy...:( jak to pokonac?

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez mvoo89 » czwartek 05 czerwca 2008, 17:29

ja denerwowalem sie strasznie przed egzaminem (szczegolnie kiedy widzialem ze wiekszosc ludzi oblala) ale kiedy podchodzilem do samochodu na praktycznym zapomnialem o nerwach, bylem calkowicie spokojny... skupilem sie na tym co mam robic i zdalem
Obrazek
Avatar użytkownika
mvoo89
 
Posty: 18
Dołączył(a): piątek 23 maja 2008, 15:08

Każdy ma inaczej...

Postprzez haniczka88 » czwartek 05 czerwca 2008, 20:57

Jedni mają więcej szczęścia, inni mniej. Ja całkowicie rozumiem, że ludzie nie zdają bo się stresują. Mi też noga na sprzęgle latała przez co zgasło mi auto już na starcie ;P Akurat pech chciał że egzaminator nie był za sympatyczny i od razu zaczął po mnie wrzeszczeć, czego w zupełności nie rozumiem :/
Ponoć później, przy którymś razem ten stres zanika, ale ja w to nie wierze... Z mojej strony wygląda to tak: za każdym razem wiem, że jak nie zdam to znowu tyle kasy pójdzie na marne... I to mnie chyba najbardziej stresuje... Zawsze się strasznie stresowałam, czy matura, czy nawet sam pobyt w szkole :P Stres nie zależy tylko od nas, ale od otaczających nas ludzi, którzy często wpływają na naszą psychikę... 3 dni temu oblałam trzeci raz i troche z własnej głupoty, ale też z powodu tego niemiłego egzaminatora.... :x nie powiem, bo nikt nie jezdzi idealnie, w swoim zyciu drogowym na pewno popełnił już jakiś błąd. Ja mam tak, że po każdym oblanym egzaminie jestem bogatsza o nową informację. Na następnym już nie robię tego samego błędu. Ale pojawiają się nowe :/ fakt - to w sumie takie błahostki, ale każdy powód jest dobry żeby kogoś oblać. Na ostatnim egzaminie spędziłam w WORDZIE 4 godziny. W tym czasie nikt tam nie zdał egzaminu... Co jest tego powodem? Bo to mnie strasznie zastanawia... Jedni zdają a robią tyle błędów, a inni nie, a czasem nie wiedzą za co... Wiem, że są tacy co zdają sprawiedliwie i gratuluję, należy się :) Ale nie jest to w porządku jak osoba która zdała za pierwszym albo drugim razem wyśmiewa się z ludzi, którzy nie mieli na tyle szczęścia i umiejętności :? Nie każdy sie od razu wszystkiego uczy!! No to by bylo na tyle...
Życie to nie gra... Mamy tylko jedno życie.
haniczka88
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 05 czerwca 2008, 19:56

Postprzez giancardi » piątek 06 czerwca 2008, 13:21

le nie jest to w porządku jak osoba która zdała za pierwszym albo drugim razem wyśmiewa się z ludzi, którzy nie mieli na tyle szczęścia i umiejętności


Oczywiście, masz rację. Zrobienie prawa jazdy nie jest żadnym wyznacznikiem. Chyba, że ktoś się nie tyle co stresuje co naprawdę nie umie jeździć i nie będzie umiał. Ale takie przypadki są bardzo rzadkie.

Nie zgodzę się jednak, że stres nie jest mniejszy przy następnych podejściach. Jest nieporównywalnie mniejszy. Chociaż u mnie największy stres był w dzień egzaminu- całyy dzień. Potem trochę przed czekaniem no i plac. A potem niech się dzieje wola nieba. :D Żaden wstyd nie zdać już na mieście (na placu też nie no ale może ja miałem tak zaprogramowane, że z placu to muszę wyjechać) i może dlatego nie stresowałem się.
giancardi
 
Posty: 13
Dołączył(a): czwartek 05 czerwca 2008, 14:02

;-)

Postprzez haniczka88 » piątek 06 czerwca 2008, 14:31

tez tak zawsze mam, że najbardziej sie boje ze obleje na placyku. Ale nie wiem dlaczego moj stres wlasnie nie mija, tylko jest coraz gorzej... dlatego ja w to nie wierze ze to sie kiedys zmieni. :( najmniej sie balam za pierwszym razem :P za tym ostatnim bylo najgorzej. Moze to tez zalezy od panujacej atmosfery i nastawienia. Moze za 10 razem bede do tego podchodzila juz calkiem normalnie :D dzisiaj kolezanka zdala egzamin za trzecim podejściem :) Mowila ze popełniła sporo błędow, ale facet był sympatyczny i wiekszość u niego zdała :) Szkoda, że ja tego szczęścia nie miałam :(
Życie to nie gra... Mamy tylko jedno życie.
haniczka88
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 05 czerwca 2008, 19:56

Postprzez kopan » piątek 06 czerwca 2008, 22:38

Jak ktoś sześć razy nie zdaje – to jeździć nie umie.
Powinien podziękować egzaminatorom że go oblewają.
Bo jak jeździć nie umie to na drodze zginie i komuś krzywdę wyrządzi.

Nie radzę liczyć na egzaminie na szczęście bo z tego szczęścia może być nieszczęście takie prawdziwe nieszczęście.
Avatar użytkownika
kopan
 
Posty: 1956
Dołączył(a): poniedziałek 09 sierpnia 2004, 18:59
Lokalizacja: Klikowa d. Tarnowa

Postprzez giancardi » sobota 07 czerwca 2008, 01:51

Niekonieczie. Czytałem o facecie, który zdał za 7 chyba a teraz jest taksówkarzem. ;]
01.06.2007- kurs rozpoczęty
03.01.2008- teoria (1 błąd)
19.02.2008- plac (+) miasto (-, wymuszenie)
10.04.2008- plac (+) miasto (-)
03.06.2008- plac (+) miasto (+)
06.06.2008- przyjęto wniosek
13.06.2008- Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
giancardi
 
Posty: 13
Dołączył(a): czwartek 05 czerwca 2008, 14:02

Postprzez ButterflyEffect » sobota 07 czerwca 2008, 12:17

Ja tam biorę jeszcze pod uwagę stres.
Czasem ze stresu można popełnić głupie, aczkolwiek nie jakoś bardzo znaczące błędy.
ButterflyEffect
 
Posty: 510
Dołączył(a): czwartek 20 marca 2008, 11:43
Lokalizacja: Kraków

Re: ;-)

Postprzez Hania » wtorek 10 czerwca 2008, 08:32

haniczka88 napisał(a):tez tak zawsze mam, że najbardziej sie boje ze obleje na placyku. Ale nie wiem dlaczego moj stres wlasnie nie mija, tylko jest coraz gorzej... dlatego ja w to nie wierze ze to sie kiedys zmieni. :( najmniej sie balam za pierwszym razem :P za tym ostatnim bylo najgorzej. :(


Ja też mniej bałam się za pierwszym razem. Zdałam za drugim, ale za każdym razem placyk wiązał się z największym stresem. Nie umiałam sobie wytłumaczyć, że jak obleję na placyku a konkretnie na łuku to nic się nie stanie. Dla mnie to byłby niewyobrażalny wstyd (tylko gdybym oblała na łuku). Za pierwszym razem założyłam, że muszę przejść przez placyk i troszkę pojeździć po mieście. Placyk zdałam, po mieście jeździłam całe 40 minut, chociaż nie zdałam. Za drugim razem znowu przerażał mnie łuczek - stres był niestety większy, ale między egzaminami cały czas jeździłam, więc miałam trochę więcej obycia za kierownicą. Szłam z nastawieniem, że powinnam tym razem zdać ten egzamin i zdałam. Uważam, że koniecznie trzeba zainwestować w naukę i kupić więcej jazd przed następnym egzaminem. Wraz ze zdobytymi umiejętnościami szanse na zdany egzamin rosną.
Hania
 
Posty: 44
Dołączył(a): niedziela 16 marca 2008, 10:03

Postprzez ulala » wtorek 10 czerwca 2008, 21:32

kopan napisał(a):Jak ktoś sześć razy nie zdaje – to jeździć nie umie.
Powinien podziękować egzaminatorom że go oblewają.
Bo jak jeździć nie umie to na drodze zginie i komuś krzywdę wyrządzi.

Nie radzę liczyć na egzaminie na szczęście bo z tego szczęścia może być nieszczęście takie prawdziwe nieszczęście.

pfffffffffffffffffff... cholernia madre :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
kierwocow o wiele czesciej gubi brawura i wiara w swe wielkie umiejetnosci bo 'zdało sie za pierwszym razem" ciekawe jak wygladaja statystyki smiertelnych wypadkow czy rzeczywscie wiecej wypadkow powoduje osoby ktore zdały za 6 razem i wiecej :lol: :lol: :lol: :lol: szczerze sie ubawiłam
Ktoś powiedział, że kochanie
się jest teraz nieomal tak trudne
technicznie jak pilotowanie helikoptera.
Tymczasem pilotowanie helikoptera jest
nieco łatwiejsze, bo drążki sterownicze
nie wiotczeją nagle w najmniej
spodziewanym momencie
Avatar użytkownika
ulala
 
Posty: 77
Dołączył(a): poniedziałek 14 maja 2007, 21:09

Postprzez czubek » wtorek 10 czerwca 2008, 21:36

Nie moge patrzyc na niektore komentarze typu: nie stresuj się, zachowaj spokól. Wszyscy co zdali teraz sa madrzy. Zdalem za 7 razem i za kazdym podejsciem sie strasowalem az mi sie nogi trzesly.
A ten madrala co napisal, ze ci co nie zdali do 6 razu nie umieja jezdzic niech tez sie puknie w łeb, bo glupoty pier.....
Nie podchodziłbym do egzaminu tyle razy gdybym wiedzial ze nie umiem jezdzic, wiec jesli masz swiadomosc ze potrafisz i instruktor mowi to samo to nie warto sie poddawac.
czubek
 
Posty: 19
Dołączył(a): wtorek 10 czerwca 2008, 14:53
Lokalizacja: Mazury

Postprzez haniczka88 » środa 11 czerwca 2008, 12:14

Całkowicie zgadzam się z tym co napisał Czubek. Myślę, że osoby, które długo zdawały prawo jazdy, są ostrożniejsi na drogach i bardziej szanują sobie ten zaszczyt, że ten dokument posiadają. W końcu włożyli w to dużo więcej trudu i nerwów niż osoby, które zdały za pierwszym, albo drugim. Chciałabym jeszcze dodać, że może bardziej trzeba wierzyć w siebie i swoje umiejętności, niż poddać się, kiedy ktoś stwierdzi, że nie potrafimy jeździć. Ponoć wiara czyni cuda, co nie? :)
Życie to nie gra... Mamy tylko jedno życie.
haniczka88
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 05 czerwca 2008, 19:56

Postprzez Julie89 » środa 11 czerwca 2008, 17:34

A jak dla mnie to zależy od okoliczności i przyczyn oblewania egzaminów. Jeśli oblewasz na rzeczach typu:
- niewłączenie świateł mijania na miasto/wyjechanie z długimi/awaryjnymi
- niezapięcie pasów
- przycięcie podwójnej ciągłej
- wjechanie na początku żółtego światła
- gasnąca w połowie skręcania zielona strzałka
- niezatrzymanie się na zielonej strzałce

to jak najbardziej powinnaś przystępować do egzaminów do skutku. Stres egzaminacyjny robi swoje i takie rzeczy wynikają ze zdenerwowania lub po prostu zwykłego pecha.

Jeśli oblewasz na:
- parkowanie
- łuk
- górka
- technika jazdy
to weź godziny dodatkowe i trenuj, trenuj, trenuj do skutku

Jeśli jednak oblewasz na:
- wymuszenie pierwszeństwa (pomijając sytuacje, gdy auto jest 200 metrów dalej, a egzaminator uznaje, że powinnaś czekać na puściutką drogę)
- "niezauważenie" pieszego
- brak kontroli nad pojazdem
- niezauważanie znaków, świateł itd.

i zdarzyło Ci się na tych 6 egzaminach więcej niż 2 razy (w pierwszych podejściach), że egzaminator musiał interweniować (hamulec, złapanie kierownicy), to zastanów się, czy to na pewno kwestia pecha/stresu.
Jeśli na jazdach jeździsz pewni i spokojnie i w/w błędów nie popełniasz, to pomyśl o wizycie u psychologa.
Jeśli jednak na jazdach również (po tych 6 egzaminach) potrzebujesz pomocy instruktora, wymuszasz pierwszeństwo, gubisz się, tracisz kontrolę nad samochodem, nie zauważasz pieszych, rowerzystów itp. to może nie warto kontynuować prawa jazdy?
Nie każdy musi mieć tego dokumentu. Jeśli nie radzisz sobie w L-ce, gdy dostaniesz dokument i wyjedziesz własnym samochodem, będzie jeszcze gorzej.
Wiem na swoim przykładzie. Zdałam za trzecim razem, czyli dwa razy oblałam. Pierwszy raz - oblałam na podw. ciągłej - przy skręcaniu przycięłam koniuszek. Moim zdaniem jest to błahostka. Drugi raz oblałam na wymuszeniu pierwszeństwa. To akurat jest błąd poważny - zdaję sobie z tego sprawę. Ale to ewidentnie nie był mój dzień. Gdyby mój instruktor zobaczył tę akcję - chyba by nie uwierzył. Na jazdach czegoś takiego bym nie zrobiła, teraz - gdy już jeżdżę sama - też nie. Po prostu byłam już tak w***na tym egzaminem, że było mi wszystko jedno, na którym siedzeniu wrócę do WORDu. Na jazdach przed trzecim egz. pojechałam bezbłędnie, na egzaminie również. Wiedziałm, co robię, wiedzialam, co robić.
Za to gdy odebrałam prawo jazdy i wsiadlam po raz pierwszy do swojego samochodu, byłam przerażona. Jechałm ze 30 km/h, z oczami dookoła głowy, ściskając kierownicę z całej siły. Na szczęście była to króciuteńka trasa z jednym skrzyżowaniem - taki chrzest bojowy. Teraz jeżdżę już "normalnie". Mimo tego jednak, że byłam przerażona, wiedziałm, że kontroluję ten samochód, wiedziałam, kto ma pierwszeństwo itd.
Teraz jeźdżę prawie codziennie, zazwyczaj sama. Parę razy miałam już sytuacje, których na kursie nie było. Musiałam wykonywać manewry machinalnie, bez większego zastanowienia.
Także musisz przemyśleć, czy błędy, które popełniasz, nie dyskwalifikują Cię jako kierowcę. Pozdrawiam.
-
Julie89
 
Posty: 27
Dołączył(a): poniedziałek 28 stycznia 2008, 16:59
Lokalizacja: Cz-wa

Postprzez ButterflyEffect » środa 11 czerwca 2008, 19:51

- wjechanie na początku żółtego światła

Przecież to nie jest błąd.. Nie oblewają za coś takiego.
Znasz przepisy? Jeżeli nie masz możliwości zatrzymania pojazdu (nie gwałtownego) przed żółtym światłem to jedziesz dalej.
Gdyby na żółtym nie można było w ogóle przejeżdżać, to po co by ono było? wystarczyłoby czerwone i zielone.

- gasnąca w połowie skręcania zielona strzałka

W połowie tzn. co? Jeżeli jedziesz, patrzysz: czerwone+strzałka, czyli stajesz i wyjeżdżasz sobie np. za pasy (dojeżdżasz do drogi) to jak egzaminator ma zauważyć, że strzałka 'zgasła w połowie'? Jeżeli wyjeżdżasz i jest strzałka, to nie ma problemu.
ButterflyEffect
 
Posty: 510
Dołączył(a): czwartek 20 marca 2008, 11:43
Lokalizacja: Kraków

Do butterfly

Postprzez Julie89 » czwartek 12 czerwca 2008, 18:57

Co do żółtego światła:
jak już ma się prawo jazdy to jest jak najbardziej prawidłowe i przepisowe zachowanie. Jeśli jednak na egzaminie zdarzy się taka sytuacja: jedziesz 40km/h, dojeżdżasz do dużego skrzyżowania, zamierzasz skręcić. W momencie, gdy jesteś tuż przed sygnalizatorem, zapala Ci się żółte światło. Przypominasz sobie przepis o moźliwości przejazdu na żółtym świetle i jedziesz. Przejazd (skręt) przez takie duże skrzyżowanie trwa kilka sekund. W tym momencie światło (już za Tobą) zmienia się na czerwone. Egzaminator grzecznie dziękuje Ci za egzamin i każe się przesiąść. Ostatnio byłam naocznym świadkiem takiej sytuacji, więc nie pisz, że za coś takiego nie oblewają.
Co do zielonej strzałki:
Sytuacja z mojego egzaminu (Cz-wa). Jedno ze skrzyżowań na Zawodziu. Miałam skręcić na światłach w prawo. Gdy podjeżdżałam do sygnalizatora, dłuższą chwilę świeciło się juz czerwone światło+strzałka warunkowa. Wiedziałam, że muszę się zatrzymać, wiedziałm też, że strzałka za chwilę zgaśnie. Zrobiłam do na zasadzie hamulec w podłogę - jedynka - gaz do dechy i zdążyłam. Pani egzaminator (gdy już wykonywałam manewr skrętu) wychyliła się dość mocno i wyglądała do tyłu, czy strzałka się nadal świeci. Gdyby w tym momencie zgasła, na pewno bym oblała.
Podając w/w sytuacje egzaminacyjne, chciałam zilustrować tezę, że egzamin można oblac z powodu zupełnie od nas niezależnego. I choć trudno uwierzyć, oblewki za takie gasnące strzałeczki/żółte światła są na porządku dziennym.
Julie89
 
Posty: 27
Dołączył(a): poniedziałek 28 stycznia 2008, 16:59
Lokalizacja: Cz-wa

Postprzez ButterflyEffect » czwartek 12 czerwca 2008, 21:27

więc nie pisz, że za coś takiego nie oblewają.
Będę pisać. Nie wyszczególniłaś konkretnej sytuacji.
Wiadomo, że jak wjazd na duże skrzyżowanie, to trzeba stanąć, ale jak zwykłe światła i wjedziesz na zółtym to co, obleją Cię? :lol:
ButterflyEffect
 
Posty: 510
Dołączył(a): czwartek 20 marca 2008, 11:43
Lokalizacja: Kraków

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 23 gości