przez martuuus » czwartek 05 lutego 2009, 16:09
Bzdura to jakaś z tym, że jak ktoś umie jeździć to łuk też zrobi. Łuk to loteria. I śmię tak twierdzić na podstawie własnych doświadczeń. Bo jak wytłumaczyć to, że na kursie robiłam go chyba ze 100 razy łącznie i nie wyszedł mi może z raz? Nie najechałam na słupek, o liniach nie wspomnę. I jak oblałam pierwszy egzamin? poleciałam na łuku. A instruktor był pewny, że zdam, bo: super jeżdżę, jestem opanowana i jednocześnie pewna siebie a tacy ludzie wygrywają na egzaminie - to są jego słowa.
Błędem było to, że zdecydowałam, że łuk na egzaminie zrobię na małpę, czyli tzw. pachołki. Ciemno było, krzywo stały i nim się obejrzałam przy korekcie stałam już kołem na słupku. Na kolejnym nie byłam już taka głupia i nikt mi nie powie, że łuku na wyczucie zrobić się nie da. Dzięki temu właśnie wygrałam na 2 egzaminie i od 3 tygodni jestem już kierowcą kat. B :D
A jeśli dla kogoś odwracanie się i patrzenie w tylnią szybę to problem to może lepiej taka osoba niech odpuści sobie prowadzenie auta... Bo jak niby taka osoba ma wykonać manewr cofania, wyjazdu z parkingu czy zawracania skoro patrzenie w tylnią szybę sprawia jej problem?
12.o1.2oo9 r. - zdałam egzamin na prawo jazdy kat. B :D