przez Steve » niedziela 18 września 2005, 19:07
Zdalem egzamin(chyba, o czym pozniej) w piatek. Na wstepie musze napisac, ze trafilem na niefajna instruktorke - duzo krzyczala, malo uczyla. zatrzymywania sie w dobrej odleglosci linii od maski samochodu w jezdzie po luku nauczylem sie od nieznajomego instruktora, kiedy jezdzilem prywatnie z mama po placu, a instruktorka przez 30 h jazd nie umiala przekazac sposobu(hamowac, kiedy podstawa pacholka znika za maska). to tylko jeden przyklad. w kazdym badz razie, na 30 minut przed egzaminem, podczas ostatnich 30 minut jazd, dowiedzialem sie, ze nie ma szans na zdanie egzaminu i musial bym jeszcze z 10 albo 15 h jazd wykupic :). no ale co zrobic, zaplacone bylo, to poszedlem. najpierw teoria. przez tydzien codziennie robilem po pol godziny testy. ostatnie dwa dni byly intensywniejsze i robilem testy po okolo 2h. w koncu dochodzi sie do takiej wprawy, ze po zobaczeniu obrazka, albo przeczytaniu kilku pierwszych slow, klika sie na pamiec dobra odpowiedz. tak wiec rada do zdajacych: ta czescia absolutnie sie nie stresowac, tylko pocwiczyc troche przed egzaminem. po wejsciu do sali egzaminacyjnej, prowadzacy sprawdza dowody i tlumaczy zasade dzialania komputera. trwa to z 10-15 minut. wtedy tez zaczalem sie stresowac:). lepiej bylo, kiedy rozpoczal sie prawdziwy test - odpowiedzialem na pytania w 2 minuty, sprawdzilem w kolejne dwie i wyszedlem. 0 bledow :) prowadzacy polecil mi czekac niedaleko na placyk. czekanie troche trwalo(40 minut :? ) i to byl kolejny moment stresu.w koncu przyszedl czlowiek, kotry zaprosil nas na stanowsiko 4. na stanowisku 4 bylo dwoch egzaminatorow. obaj byli starszymi panami. byli bardzo sympatyczni. widzac, ze wszyscy sa zestreowani, pozartowali chwile, ale srednio pomoglo :D . chwile pozniej sprawdzili dowody i w kilku slowach opowiedzieli o egzaminie. uczulil na niektore rzeczy, ktore beda brane pod uwage przy ocenianiu. byli bardzo "ludzcy", nie stawiali przesadnie wysokich wymagan. nieznaczy to bynajmniej, ze pozwalali robic kardynalne bledy, ale powiedzieli, ze "jesli bedziecie jezdzic dobrze i nie powodowac zagrozenia ruchu, ale zdarza wam sie niewielkie bledy, powinno byc w porzadku".chwile pozniej jedna osoba wylosowala zestaw zadan - numer 2., czyli parkowanie po skosie i zatoczke. egzaminatorzy wytlumaczyli, na czym dokladnie polegaja zadania i zaczal sie egzamin. luk poszedl mi dobrze za piewszym razem. chwile pozniej zaliczylem parkowanie i zatoczke. uslyszalem "pozytywnie" i zostalem skierowany pod wiate, gdzie mialme czekac na egzamin na miescie. to byla najgorsza czesc. czekalem 75 minut i caly czas mysli sie, czy sie zda, czy nie :? w koncu prrzyjecahl egzaminator i zaprosil mnie do samochodu. sprawdzil dowod, zapytal, czy mam jakies pytania, powtorzyl kilka rad z placyku i pozwolil ruszac. w czasie jazdy zwrocil mi kilka razy uwage na niewielkie bledy, ale w odroznieniu od mojej instruktorki, robil to spokojnie i mowil logicznie :) w koncu podjechalem pod osrodek.
i teraz mam pytanie. bo tak: mam wrazenie, ze egzaminator powiedzial mi "wynik pozytywny", ale bylem tak zaskoczony tym, ze zdalem, ze w sumie nie jestem juz teraz pewien :/ jestem natomiast pewien, ze nie dostalem zadnej kartki i sam wrocilem pod osrodek, mimo tych kilku uwag. egzaminator nie interweniowal tez ani razu hamulcem powodujac zatrzymanie pojazdu, ani gazem powodujac przyspieszenie, ani sprzeglem w odczuwalny dla mnie sposob. czy to na 100 % znaczy, ze zdalem? wiem, ze mozna zadzwonic do wordu, ale dopiero w sobote pojawily sie tw watpliwosci, a zadzwonic moge w poniedzialek.
na koniec rady dla zdajacych: podejsc na luzie, wziac sobie jakas muzyke i cos do jedzenia na czas oczekiwania. czas oczekiwania jest najgorszy. to wlasnie wtedy jest sie najbardziej zestresowanym i niepewnym. duzo lepiej jest podczas samych egzaminow - kiedy wybiera sie odpowiedzi, badz siedzi juz w aucie. zycze tez wszystkim takiego egzaminatora, jakiego sam mialem - byl sympatyczny, mily i wyrozumiali w dobrym tego slowa znaczeniu(chociaz moze lepsze okreslenie to nie byl bezwzgledny). tak wiec nie ma sie co bac egzaminu - to nic strasznego. skoro ja zdalem za 1. razem, to kazdy moze zdac :) zycze powodzenia.